Profesor jest cierpliwy, bo przez siedem lat wiercił dziurę w brzuchu wszystkim tym, którzy mogliby mu pozwolić na otwarcie krypty w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie, w której jest przechowywane serce Fryderyka Chopina - naszego genialnego kompozytora. I od wszystkich słyszał stanowcze "nie". Latami...
Nie zgadzała się daleka rodzina Chopina, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Instytut Chopinowski, władze kościelne. Do końca nie wiadomo czemu. Może bali się, co badacze zastaną, gdy krypta po wielu dziesięcioleciach zostanie otwarta? A może obawiali się ingerencji naukowców, choć prof. Dobosz zapewniał - z miesiąca na miesiąc, z roku na rok - że jego zabiegi, działania, wynikają z troski, a nie z jakiejś głupiej ciekawości. Bo jako opiekun muzeum medycyny sądowej ma w swoich zbiorach preparaty medyczne pochodzące z tego samego okresu, co serce Fryderyka Chopina. I aż 90 procent z nich wymagało renowacji, pomocy, żeby przetrwały.
Dlatego pisał, dzwonił, prosił... W końcu dostał telefon, żeby przyjeżdżał do Warszawy i sprawdził, czy z sercem Chopina wszystko jest w porządku. Nocą, w wielkiej tajemnicy, krypta została otwarta. Z drewnianych szkatułek wyciągnięto kryształowy słój, w którym - najprawdopodobniej w koniaku - pływa serce Wielkiego Polaka... Czy wszystko jest z nim w porządku? Jak przebiegała nocna inspekcja? Na co chorował Chopin? I co jeszcze wyczytano z serca kompozytora, które do Polski przywiozła - tuż po śmierci Mistrza- jego siostra Ludwika? Odpowiedzi na te pytania będziecie Państwo mogli znaleźć już jutro, w piątkowym magazynie "Gazety Wrocławskiej".
Cierpliwość Pana Profesora, jego upór, zostały nagrodzone. Ja kibicuję mu nadal, bo powodowany troską dąży do tego, żeby pozwolono mu sprawdzić stan, w jakim znajdują się serca innych wielkich Polaków - m.in. naszego noblisty, znakomitego pisarza, twórcy "Chłopów" - Władysława Reymonta czy marszałka Józefa Piłsudskiego. Mam nadzieję, że wkrótce to się stanie.
Tak samo trzymam kciuki za powodzenie kolejnych planów profesora Dobosza. Bardzo chciałby, żeby wyjątkowe w skali Europy Muzeum Medycyny Sądowej miało nową siedzibę, w której będzie można skutecznie zabezpieczyć i wyeksponować wyjątkowe eksponaty, także pochodzące jeszcze z Breslau. Na razie szuka sponsorów, czyli pieniędzy...
Być może wtedy zbiory będą mogli zobaczyć nie tylko studenci, ale także zwykli zwiedzający (oczywiście ci, którzy mają skończone 18 lat). Bo jak mówi sam profesor Dobosz: "Jako muzealnik chciałbym, żeby świat po mojej śmierci wyglądał tak samo, jak przed moimi narodzinami".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?