Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski prezydent i wójt: dożywotni czy kadencyjny?

Hanna Wieczorek, Malwina Gadawa
Polskapresse
Od czasu, kiedy wprowadzono bezpośrednie wybory wójta/burmistrza/prezydenta, wydaje się, że funkcje te stały się dożywotnie. Bogdan Zdrojewski chce ograniczyć je do 10 lat.

Jak to, nie startujesz? To niemożliwe. Takie słowa przez tydzień słyszał Franciszek Październik, burmistrz Oławy, kiedy ogłosił, że nie wystartuje w najbliższych wyborach samorządowych. Oławianie przecierali oczy ze zdumienia, dla wielu Franciszek Październik to osoba, która w tym mieście rządziła od zawsze. I nikt już sobie nie wyobrażał, że w gabinecie burmistrza może zasiąść kto inny.

Franciszek Październik swoją samorządową karierę rozpoczął jeszcze w PRL-u, jako zastępca naczelnika miasta. Było to w roku 1985, czyli 29 lat temu! 12 lat temu po raz pierwszy oławianie wybrali go na burmistrza. W urzędzie miejskim spędził więc wiele lat.
- Być może ktoś to odbierze jako pychę, ale zdaję sobie sprawę, że gdybym startował, to pewnie bym wygrał - mówi Franciszek Październik.- Jednak trzeba pamiętać, że łatwiej jest wygrać wybory, niż potem cztery lata rządzić z pełnym obciążeniem. Przepracowałem już 45 lat, w tym osiem byłem zastępcą burmistrza i dwunasty rok jestem już burmistrzem. Mam prawo być zmęczony. To przemyślana decyzja. Chciałbym jeszcze z żoną i rodziną spędzić trochę czasu. Niektórzy, jak dowiedzieli się o mojej decyzji, dzwonili i pytali, czy nie jestem chory.

Podobne przemyślenia miał rekordzista Dolnego Śląska - wójt gminy Zgorzelec, Kazimierz Janik. Rządzi od 1986 roku, czyli aż 28 lat! - Niektórzy już żartowali, że władzę po mnie ktoś obejmie przez dziedziczenie - śmieje się wójt. Według niego mieszkańcy przez tyle lat nie mieli go dosyć, bo był zawsze blisko nich i nie mieszał się w politykę. - To ludzie decydują. Gdyby mnie nie chcieli, to nie wygrywałbym. Długie rządy pozwalają na stabilizację - mówi wójt Janik. Teraz ma 67 lat i sam powiedział: dosyć. Chce odpocząć.
Tak samo uważa wójt Czernicy, Stefan Dębski. W urzędzie gminy pracował już w latach 70., pełniąc funkcję sekretarza urzędu. Potem był naczelnikiem gminy, by w końcu od 1994 do dzisiaj zasiadać w fotelu wójta.

Inni samorządowcy nie mają takich przemyśleń. Weźmy Iwonę Agnieszkę Łebek. Wójtem Długołęki została, kiedy miała 29 lat.
Wieku kobietom nie liczymy, ale od tamtego czasu minęło już lat 14. Iwona Agnieszka Łebek nie ukrywa, że praca jest dla niej bardzo ważna. Podjęła decyzję, że poświęci pracy cały swój czas, nie ma męża ani dzieci. Jest jedyną kobietą, która rządzi w powiecie wrocławskim.

Nie słychać, by ze stawania w szranki wyborcze miał zrezygnować inny długodystansowiec - Wojciech Piotr Murdzek, prezydent Świdnicy. Z samorządem związał się 24 lata temu, kiedy został wiceprzewodniczącym rady miejskiej w Świdnicy. Później pełnił funkcję starosty powiatu świdnickiego. W 2002 roku wystartował w wyborach na prezydenta Świdnicy i jest nim do dzisiaj.

Wszystko wskazuje na to, że kolejne cztery lata we wrocławskim ratuszu spędzi też Rafał Dutkiewicz, który od 12 już lat rządzi w mieście. I choć wrocławianie śmieją się z jego wpadek, bo prezydentowi ostatnio nie wszystko się udawało, nie wygląda na to, by wyrósł mu groźny konkurent do prezydenckiego fotela. O jakich wpadkach mowa? Można w nich przebierać, choćby prawdziwy potop na pl. Dominikańskim (patrz publiczny basen na fb), brak miejsc w przedszkolach, wypadek, który sam spowodował, i który unieruchomił go na kilka miesięcy, czy wreszcie nieciekawa umowa z wykonawcą parkingu przy Hali Ludowej.

Rafał Dutkiewicz pobił przy tym o cały rok rekord Bogdana Zdrojewskiego, który prezydentem Wrocławia był lat 11. Co ciekawe, obecny europoseł przekonuje, że burmistrzowie, wójtowie i prezydenci powinni rządzić nie więcej niż dwie kadencje. Tyle, że nie cztero-, a pięcioletnie. Były prezydent podkreśla też, że dziesięć lat to wystarczający czas na realizację planów i obietnic wyborczych.

I właściwie trudno się z nim nie zgodzić. Zbyt długie rządzenie gminą (miejską, wiejską czy na prawach powiatu) nie wychodzi nikomu na dobre. Ani rządzącym, ani rządzonym. O czym tu mowa? O najprostszych sprawach. O dworach otaczających wieloletnich władców gmin, układach i układzikach, których nie da się zwalczyć, uzależnieniu od "samorządowego władcy" przedsiębiorców, pracobiorców i pracodawców. Ostatecznie nadal gminy są najlepszymi i jedynymi z największych dostarczycieli pracy (patrz oświata).

Widać to doskonale w latach wyborczych. Na listy kandydatów do rad gminy trafiają wówczas najważniejsze osoby w mieście - te, których byt zależy od rządzącego wójta czy też burmistrza. Mniej wyraźne, ale również mocne są powiązania towarzysko-rodzinne. Niejednokrotnie to właśnie z tego klucza obstawia się najważniejsze stanowiska w gminie. Są też dotacje dla organizacji pozarządowych (czasem trudno zrozumieć klucz ich przyznawania), granty, stypendia, pieniądze wydawane na marketing gminy.

Często na usta ciśnie się określenie: prywatny folwark. Na koniec trzeba też powiedzieć co nieco o zmęczeniu materiału. Zmęczeni są i wyborcy, i rządzący. Tyle że ci pierwsi po latach panowania wójta/burmistrza/prezydenta często już nie widzą dla niego alternatywy. Nie wyobrażają sobie, że ktoś mógłby go zastąpić.

A ci drudzy zaczynają żyć po trosze w wirtualnym świecie. Zupełnie oderwani od problemów szarego człowieka, którego nie interesują wielkie sprawy, eventy i kwiatki na słupkach z nazwą miejscowości, a po prostu dziura w chodniku czy brak miejsca dla dziecka w państwowym przedszkolu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska