Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deja vu z Wierzbna

Jacek Antczak, redaktor działu Opinie
Pewien sierpniowy niedzielny dzień roku 2000 spędziłem w Sydney. No, prawie w Sydney. Tak dokładniej, to byłem w Wierzbnie pod Oławą.

A jeszcze precyzyjniej - w barze U Dzynia. Wraz z przyjaciółmi Szymka Kołeckiego (czyli większością mieszkańców tego miasteczka) kibicowałem dźwigającemu nadludzkie ciężary wspaniałemu sportowcowi.

Niesamowity doping kumpli z salki gimnastycznej - bo w Wierzbnie wszyscy trenują ciężary - pomógł. Kołecki zdobył srebrny medal igrzysk olimpijskich.

Czy mieszkańcy Wierzbna, w tym rodzice i siostra Szymona, przeżywali wczoraj deja vu? Z pewnością pod jednym względem. Kołecki znów walczył do końca, z niesamowitą zaciętością i ambicją, bez kunktatorstwa. O zwycięstwo. Wygrał srebro. Z uśmiechem.

Każdy, kto zna dramatyczny przebieg jego kariery wie, że ten niezwykle odważny i twardy chłopak (jego "tybetańska" fryzura świadczy zresztą, o tym, że nie myśli wyłącznie o sporcie) już jest jednym z najwybitniejszych sportowców w Polsce. Jego walka z kontuzjami i innymi przeciwnościami losu - o rwaniu i podrzucaniu tysięcy ton ciężarów nie wspominając - to przykład dla wielu młodych ludzi wkraczających na ścieżkę kariery, nie tylko sportowej.

Nie mam pojęcia, czy ma z tym coś wspólnego miejsce, w którym się urodził i wychował. Ale wiem, że jego bliscy i kumple spod Oławy są od wczoraj bardzo szczęśliwymi ludźmi. A w barze U Dzynia świętowaniu nie będzie końca. I że chciałbym w sierpniu 2012 roku wybrać się do Londynu. A dokładniej, do Wierzbna pod Oławą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska