Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy sędziowie są najmądrzejsi? Powinni to udowodnić albo niech popukają się w czoło

Janusz Michalczyk
fot. Polskapresse
Sąd orzekł, że szef więzienia w Koszalinie, pułkownik Krzysztof Olkowicz, złamał prawo. Nie zamkną go jednak w jego więzieniu. W żadnym zresztą go nie zamkną, bo popełnił bardzo dziwne przestępstwo - zapłacił 40 zł grzywny za człowieka, którego skazano na kilka dni odsiadki, bo ukradł wafelek o wartości 99 groszy.

Pułkownik zapłacił grzywnę, po czym wypuścił złodzieja w piątek zamiast czekać do poniedziałku. Niestety, nie miał prawa uiścić grzywny, bo nie łączą go ze skazanym więzy pokrewieństwa i sądy dwóch instancji nie omieszkały napiętnować szefa więzienia, który ich zdaniem postawił się ponad prawem niczym jakiś nadbałtycki Robin Hood. Pułkownik miał motyw - zorientował się, że złodziej jest psychicznie chory i nie powinien być w ogóle skazany. Łatwo się domyślić, co mogłoby go spotkać ze strony towarzyszy z celi, gdyby pozostał na weekend za kratami. Jednak zdaniem sędziów Olkowicz powinien wszcząć procedurę, wysyłać w piątek wniosek do sądu, nie bacząc na to, że tenże wniosek byłby rozpatrzony najwcześniej w poniedziałek. Co ważne - sąd zajmujący się amatorem wafelka przeoczył, że lekarze zdiagnozowali u niego schizofrenię paranoidalną (ostatecznie wyrok na złodzieja uchylono).

Zdrowy rozsądek podpowiada, że pułkownik zachował się właściwie - naprawił błędy sędziów, nie dopuszczając przy okazji do maltretowania mężczyzny przez współwięźniów. Sędziowie, rzecz jasna, sądzą inaczej, bo trzymając się litery prawa uz-nają, że od naprawiania błędów sędziowskich są sędziowie, a że na skutek błędu pensjonariusz więzienia mógłby zostać na przykład zgwałcony, to okoliczność całkowicie nieistotna, bo jedynie hipotetyczna.

Można by zapytać, dlaczego sędziowie zachowali się tak bezwzględnie wobec Olkowicza? Odpowiedź nie jest trudna. Pułkownik z racji wykonywanych obowiązków stał się kolekcjonerem i od dłuższego czasu dokuczał sędziom na naradach przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, odczytując kuriozalne wyroki wraz z uzasadnieniem. Myślę, że wystarczą dwa przykłady, gdy skazani na zapłacenie grzywny trafili ostatecznie do więzienia. Pierwszy, to obywatel, który "działając wspólnie i w porozumieniu ukradł kurę", zaś drugi, "w sposób zuchwały oddał mocz pod kioskiem". Wszystko jasne? Już się chyba nie dziwicie, że takiego faceta można wręcz znienawidzić i jak jest okazja, by utrzeć mu nosa, to żaden przytomny sędzia jej nie zmarnuje. Pozostaje mieć nadzieję, że nacisk opinii publicznej spowoduje, że do sędziów dotrze w końcu oczywista prawda, że sprawa pułkownika nadawała się do umorzenia, bo działał z uzasadnionych pobudek.

Powiem wprost - wyrok "winien" jest obrazą przyzwoitości, nawet jeśli nie wyznaczono mu żadnej kary.
Czy to wszystko oznacza, że sprawcy wykroczeń albo drobnych przestępstw mają pozostać w praktyce bezkarni? Na to wychodzi, skoro nie da się wyegzekwować grzywny lub prac społecznie użytecznych, a posyłanie ich do więzienia jest bez sensu. To pewien kłopot, bo przecież nieuchronność kary i szacunek wobec prawa nie mogą być kwestionowane. Niech zatem sędziowie trochę pokombinują i np. złodzieja kur skarzą na tydzień darcia pierza, a sikający publicznie niech zwija węże strażakom podczas ćwiczeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska