W poniedziałek pisaliśmy o skargach pracowników sieci Biedronka. Dotyczą one łamania zasad BHP oraz ich dramatycznej sytuacji. Są oni wykorzystywani i spędzają w pracy więcej czasu, niż powinni. Wpływ na to mają zbyt małe obsady. W czasie jednej zmiany na sklepie pracują tylko dwie, a nie pięć osób.
Czytaj:
Horror w Biedronkach. Pracownicy wyjdą na ulice?
W sprawę od dłuższego czasu zaangażowane są związki zawodowe m.in. Solidarność. Do tej pory wysłały one do zarządu Jeronimo Martins, która jest właścicielem sklepów, trzy pisma z prośbami o interwencję. Wczoraj otrzymały od zarządu firmy pismo. Nie chcą jednak na razie zdradzać jego treści.
- Jest ono dla nas bardzo niepokojące. My w ostatnim piśmie zawarliśmy ostrzeżenie dotyczące pikiet. W odpowiedzi znalazło się zastraszenie w kierunku władz związków zawodowych - przyznaje Piotr Adamczak, przewodniczący Solidarności w Biedronce.
Dodaje, że firma zna sytuację pracowników, ale nie panuje nad tym, co dzieje się wsklepach.
Piotr Adamczak zapowiedział, że we wtorek podjęte zostaną dalsze decyzje dotyczące ewentualnych protestów. Razem z nimi przedstawiona zostanie również treść pisma od zarządu do związków. a
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?