Choć Rada Miasta w 2008 roku zobowiązała władze Krakowa do promowania w szkołach zdrowej żywności - efektów na razie nie widać. W większości szkolnych sklepików można kupić przede wszystkim lizaki, batony i chipsy.
- Główną rzeczą, która rzuca się w oczy, kiedy idziemy do sklepiku, są słodycze - mówi uczennica Zespołu Szkół Zawodowych przy ul. Rzeźniczej. - W naszej szkole dzień zaczynamy od kawy. W sklepiku nie ma zbyt wartościowych rzeczy, więc przynosimy kanapki lub udajemy się do pobliskiego sklepu - dodaje jej koleżanka.
Tadeusz Matusz, wiceprezydent Krakowa ds. edukacji przyznaje, że władze Krakowa poniosły pod tym względem porażkę. - Nie udało nam się zachęcić szkół do rezygnacji ze śmieciowego jedzenia. Nie możemy wydać przepisów, które tego zakazują, możemy tylko namawiać - mówi Tadeusz Matusz.
Czekanie na ustawę
Władze miasta czekają na ustawę przygotowywaną przez Polskie Stronnictwo Ludowe w sprawie zakazu sprzedaży niezdrowej żywności w szkołach. Zabronione mają być m.in. produkty zawierające więcej niż: 1,25 g soli na 100 g produktu, 10 g cukrów na 100 g produktu oraz jedzenie ze wzmacniaczami smaku, takimi jak glutaminian sodu, guanylan disodowy i inozynian disodowy.
Ludowcy chcą, by dyrektor szkoły miał prawo rozwiązać umowę z prowadzącym sklepik szkolny, gdyby ten sprzedawał w nim zakazane produkty. Projekt ustawy został złożony do laski marszałkowskiej w marcu tego roku.
Jak wynika z danych krakowskiego magistratu, sklepiki szkolne działają w 47 szkołach podstawowych (na 98 samorządowych) oraz w 17 gimnazjach (na 51). Automaty ze słodyczami lub napojami mają 23 podstawówki i 11 gimnazja.
Część szkół już musiała wprowadzić zmiany w sklepikach pod naciskiem rodziców.
- Konsultujemy z nimi asortyment - mówi Jolanta Klimowska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 47. W tej szkole nie ma chipsów, ani coli. Są za to batony z muesli, woda mineralna, drożdżówki, precelki, kanapki.
W I LO im. B. Nowodworskiego na korytarzach znajdują się automaty z napojami i drobnymi przekąskami. Od czasu do czasu działa tu tzw. "Market Bartek", czyli sklepik prowadzony przez uczniów szkoły. Sprzedają tam produkty, które sami robią.
W Gimnazjum nr 1 im. Ks. Stanisława Konarskiego mieści się sklepik, w którym można kupić m.in. suszone owoce. Na szkolnych korytarzach są też automaty z napojami. Jak mówią uczniowie, w najbliższym czasie mają pojawić się też automaty z kanapkami.
Natomiast sklepiki w Prywatnej Szkole Podstawowej i Gimnazjum Salwator zaopatrywane są przez firmę cateringową ze zdrową żywnością. Jednak można tu też dostać słodycze jak w każdym sklepiku szkolnym.
Baton na śniadanie
Tymczasem według ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli około 10 proc. dzieci w Krakowie ma nadwagę. Z danych magistratu temat upowszechniania zdrowego żywienia w krakowskich szkołach wynika, że tylko w 25 szkołach podstawowych na 98 i pięciu gimnazjach na 51 można znaleźć ekologiczne produkty na stołówkach.
W większości szkół realizowane są za to unijne programy zdrowego żywienia, takie jak, "Owoce w szkole" i "Szklanka mleka".
Problem w tym, że - jak twierdzą rodzice nauczyciele - dzieci bardzo często wyrzucają owoce i mleko do śmieci, a potem idą do sklepiku po słodycze.
Wiceprezydent Tadeusz Matusz zapowiada, że na spotkaniu z dyrektorami szkół będzie rozmawiał także na temat zdrowej żywności.
- Trzeba zmienić mentalność, a to wymaga czasu. Swoje nastawienie do słodyczy muszą zmienić także rodzice, ponieważ to oni bardzo często sami dają dzieciom batony na drugie śniadanie - twierdzi Tadeusz Matusz.
* W środę w "Dzienniku Polskim": jak zmieniają się szkolne sklepiki w innych miastach
* W czwartek: idealny szkolny sklepik, czyli co powinien jeść uczeń
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?