Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głęboka wiara aż po stos. Historia Joanny d'Arc

Katarzyna Kaczorowska
Joanna D'Arc w zbroi
Joanna D'Arc w zbroi Wikipedia/Domena puibliczna
Chłopka, która została rycerzem i poprowadziła francuską armię do walki z angielskim najeźdźcą. Wizjonerka. Ofiara procesu politycznego. I święta męczennica. Grały ją Ingrid Bergmann, Leelee Sobieski i Milla Jovovich.

Miała 19 lat, kiedy podłożono ogień pod jej stos na Starym Rynku w Rouen. Paliła się na oczach gawiedzi, która jeszcze niedawno krzyczała, że jest święta. Uznana za heretyczkę, ponad 20 lat później doczekała się rehabilitacji. Ale blisko 500 lat czekała na to, by trafić na ołtarze.

Zdradzona przez króla
Schwytana w potyczce pod Compiegne w maju 1430 roku, była zbyt biedna, by zapłacić za siebie okup. Król Karol VII - choć to o jego koronę walczyła z całych sił - nie otworzył dla niej skarbca. Może była zbyt kłopotliwym sojusznikiem?

Zdeterminowana próbowała kilka razy uciec, nawet rzuciła się z wysokości 20 metrów z wieży, wprost do suchej fosy. Na darmo. Niebezpiecznego więźnia przetransportowano do miasta Arras. Tam zapłacili za niego Anglicy, którym tyle krwi napsuł, i wytoczyli mu proces o herezję, choć nikt nie miał wątpliwości, że to proces polityczny. Nie mógł się skończyć uniewinnieniem, a wyrok za herezję był tylko jeden: śmierć na stosie, w płomieniach.

Dziewica z wizjami
Ponoć mała Joanna była inna od pozostałych dzieci nie tylko w rodzinie Jacka z Ars i Izabelli Romee, ale i w całej wsi Domremy. Poważna, skupiona, wyróżniała się z grona rówieśników zaskakującą pobożnością. Miała 13 lat, kiedy Bogu ofiarowała dziewictwo. Wtedy też po raz pierwszy przeżyła wizję, która zupełnie zmieniła życie zwykłej dziewczynki. Wobec takich spraw człowiek jest bezbronny, może je przyjąć lub odrzucić, ale o wizjach i głosach Joanna mówiła sama na swoim procesie w Rouen.

Pierwszy raz tajemniczy głos usłyszała koło kościoła. Ujrzała też wielką jasność. Przed swoimi oskarżycielami opowiadała, że wystraszyła się, ale po chwili poczuła spokój. Po prostu czuła, że ów głos mówiący do niej jest dobry. I zobaczyła Michała Archanioła otoczonego zastępem aniołów.

- Widziałam ich oczyma ciała, tak samo, jak was widzę - mówiła do sędziów. - Płakałam, kiedy się oddalali, i pragnęłam, aby mnie z sobą zabrali - zeznawała, wiedząc, że jest oskarżona o herezję.
Anioł nie powiedział jej od razu, jakie szykuje dla niej zadanie. Kazał być grzecznym dzieckiem, spełniać dobre uczynki i chodzić do kościoła. Ale za kolejnym razem Joanna usłyszała: "Bóg, miłując Francję, każe ci udać się tam i spełnić powinność. (...) ginie Francja. Tylko czysta dziewica może ją ocalić z boską pomocą".

Joanna zrozumiała, że to ona jest tą czystą dziewicą. Włożyła męski przyodziewek, a potem, jak Archanioł Michał, zbroję i wyruszyła na wojnę.

Podzielona córa Kościoła
XV-wieczna Francja to kraj targany niepokojami, zniszczony wojną stuletnią, która rozpoczęła się w 1337 roku, a zakończyła 116 lat później.

Powód? Walka o tron francuski po śmierci Karola IV, syna Filipa IV Pięknego (tego samego, który posłał na stos wielkiego mistrza templariuszy), ostatniego z rodu Kapetyngów. Apetyt na powiększenie swoich włości miał wnuk Karola, Edward III, król Anglii. I to jemu trzeba przypisać konflikt, który wielu historyków nazywa wojną europejską - trwał ponad 100 lat, a rozgrywał się nie tylko na ziemiach francuskich i angielskich, ale też w Niderlandach, Hiszpanii i Szkocji.

Rodzinna wieś Joanny, położona na pograniczu Szampanii i Lotaryngii, otoczona ziemiami należącymi do Burgundczyków sprzymierzonych z Anglikami i próbujących w tej długiej wojnie jak najwięcej wyrwać dla siebie, systematycznie była najeżdżana przez żołdaków.

Joanna wiedziała, czym jest wojna, jakie niesie ze sobą zniszczenie, strach i łzy - jej rodzinne Domremy raz zostało doszczętnie spalone przez kolejnych, maszerujących po łupy żołnierzy, a przerażeni mieszkańcy z trudem ratowali życie.

W obronie delfina
Był rok 1429. Joanna, przepełniona poczuciem misji, choć była tylko 16-letnią dziewczynką, 10 marca dotarła do Chinon na dwór delfina, następcy tronu, Karola. I powiedziała jemu i zdumionym dworzanom, że przysłał ją sam Archanioł Michał z rozkazem wygnania z Francji Anglików i doprowadzenia do koronacji delfina.

Właściwie nie wiadomo było, czy jest szalona, czy święta i dlaczego możni tamtego świata mieliby słuchać prostej dziewczyny ze wsi? Bo powiedziała, że ma misję od archanioła?

Ale krążyły o niej dziwne opowieści, niepozwalające jej po prostu wyrzucić za mury miasta. Wiadomo było, że jest uparta i na swój sposób skuteczna, więc może i sam Bóg ją prowadził?

W Vaucouleurs poprosiła przecież dowódcę garnizonu, hrabiego Roberta de Baudricourta, o zgodę na wizytę na dworze w Chinon. Trudno się dziwić hrabiemu, że zignorował absurdalną prośbę chłopki. Ale ta była uparta. Przyszła znowu, stanęła przed Robertem de Baudricourt i powiedziała: "W imię Boga, zbyt się ociągasz z wyprawieniem mnie, gdyż dziś szlachetny delfin poniósł ciężką stratę niedaleko Orleanu; będzie z nim gorzej, jeżeli mnie do niego nie wyślesz".

Był dzień bitwy pod Rouvray. I kiedy do hrabiego dotarły wieści potwierdzające przepowiednię Joanny, nie miał wyjścia, wraz z eskortą wyprawił ją do delfina.

W zbroi i z flagą
To jest pytanie nie tylko dla historyków, dlaczego Karol dał Joannie kilkutysięczną armię. Czy miała tak wielką siłę przekonywania, czy uznał, że nikt tak skutecznie nie porwie ludzi do walki jak młoda, prosta dziewczyna, czy też do sprawy wmieszał się Bóg. Jedna z legend opowiada, że kiedy Joanna dotarła do Chinon, następca tronu postanowił sprawdzić, czy nie jest oszustką i poddał ją próbie. Młodą dziewczynę przyjął jeden z jego dworaków, a on sam w ukryciu czekał, co zrobi ów dziwaczny gość. I wtedy Joanna wypatrzyła go pomiędzy sługami i powiedziała:

- Idź do Reims, szlachetny delfinie, tam będziesz namaszczony i koronowany, tam staniesz się namiestnikiem Pana Niebios i królem Francji.

Pierwsza jednak ruszyła Joanna. Na czele królewskiej armii. Na białym koniu, w białej zbroi rycerskiej, ze sztandarem w dłoni - wyhaftowany był na nim wizerunek Boga i lilie, symbol królewskiej Francji - poprowadziła tę armię do zwycięstwa. Pierwszego od dłuższego czasu i od razu spektakularnego - Francuzi odbili Anglikom Orlean i zajęli Reims, kontrolowany przez Burgundczyków.

To tutaj, w reimskiej katedrze, 17 lipca 1429 roku delfin Karol stał się królem Francji Karolem VII. Joanna mogła poczuć się szczęśliwa - część jej misji naprawdę się wypełniała.

Sprzedana naiwność
Odbicie Orleanu, koronacja dodawały skrzydeł Francuzom, którzy coraz skuteczniej walczyli z Anglikami. Ale Joanna najwyraźniej była skazana na klęskę. Pojmana w mało istotnej potyczce, okazała się dla króla zbędnym balastem. Sprawę w swoje ręce wzięli Anglicy, którzy zemścili się na niej za polityczną kleskę i oskarżyli o herezję.

Płonęła w samo południe. Umierała jako szlachcianka - król ją nobilitował. Ale życia najwyraźniej uratować nie chciał. Ci, którzy spośród zgromadzonych na Starym Rynku w Rouen umieli czytać, mogli się nie tylko pogapić na płonącą heretyczkę, ale i przeczytać umieszczony w widocznym miejscu napis "Joanna, która zwała siebie Dziewicą: zakłamana, szkodliwa, zabobonna, bluźniąca, bałwochwalcza, rozpustna, obrończyni diabłów, odstępczyni, heretyczka". Jak głoszą stare przekazy, serce Joanny znaleziono na stosie nietknięte ogniem. Próbowano je spalić, ale z niezrozumiałych powodów okazało się to niemożliwe. Wrzucono je wraz z prochami i zgliszczami ze stosu do Sekwany.

24 lata później o córkę upomniała się matka. Po kolejnym procesie, w tym samym miejscu, w którym skazano Joannę, uroczyście ogłoszono, że była niewinna. Pięć wieków później Robert Schumann, jeden z ojców założycieli Wspólnoty Węgla i Stali, poprzedniczki Unii Europejskiej, wziął udział w procesie kanonizacyjnym świętej nazywanej Dziewicą Orleańską.

Rycerz o twarzy Milli
Jej życie to gotowy materiał na dramat. Ten najbardziej znany to "Skowronek" Jeana Anouilha, swoisty koncert dla dobrej aktorki. Ale masowy odbiorca kocha dzieła bardziej spektakularne. Dlatego też była modelka Milla Jovovich, wcielająca się w postać Joanny, była skazana na sukces. Pełen rozmachu film Luca Bessona (wtedy jej partnera życiowego), wciąż zachwyca zdjęciami. A sama Jovovich o tej roli powiedziała tak: - Były chwile, gdy bardzo się bałam. Nie można zrozumieć Joanny, jeśli nie zobaczy się horroru walki na własne oczy, nie odczuje się go na własnej skórze. Dopiero wtedy pozna się, co czuła ta dziewczyna. Było w niej jednak coś specjalnego - cały czas pozostawała w stanie łaski, zawsze była z Bogiem.

Katarzyna Kaczorowska
Korzystałam z: "Stella Maris" nr 314, F.J. Holzwarth: "Historia powszechna" Nakładem Przeglądu Katolickiego. Warszawa 1883. Pérnoud, Regine (1994). "Joan of Arc By Herself and Her Witnesses", trans. E. Hymans. London: Scar-borough House.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska