Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powódź na Curie-Skłodowskiej. Remont to fuszerka? Miasto sprawdzi kanalizację (ZDJĘCIA)

Weronika Skupin
fot. Sebastian Cieśla
Czy zakończony niedawno remont ulicy Curie-Skłodowskiej był fuszerką? Sprawdzą to miejskie służby. W niedzielę, po ulewnym deszczu, duża część ulicy znalazła się pod wodą. Powódź na Curie-Skłodowskiej skutecznie utrudniała kibicom dojazd na mecze mistrzostw świata w siatkówce, odbywające się w Hali Ludowej. W firmie Skanska, która prowadzi remont ulicy, przyznają się do błędu. Ale przekonują, że nie chodzi o źle przeprowadzone prace. - Po prostu na czas ze studzienek nie usunęliśmy liści - tłumaczą drogowcy.

W niedzielę strażacy mieli pełne ręce roboty w całym Wrocławiu. Najgorzej było jednak na ulicy Pułaskiego i właśnie na Curie-Skłodowskiej. Przez długi czas ruch po Curie-Skłodowskiej w dwie strony odbywał się po jednym pasie. Kierowcy musieli liczyć się ze sporymi utrudnieniami. Szczególnie boleśni odczuli to kibice udający się na mecz mistrzostw świata w siatkówce Argentyna - Wenezuela (godz. 16.30) i do strefy kibica. Na szczęście normalnie funkcjonowała komunikacja zbiorowa, więc do Hali Ludowej można było dotrzeć tramwajem i autobusem.

Dopiero po godz. 18 - po trzech godzinach sytuacja na ulicy unormowała się.

Czy powódź na Curie-Skłodowskiej oznacza, że remont ulicy był fuszerką? Nadzorująca budowę spółka Wrocławskie Inwestycje nie widzi powodów do niepokoju. Bada sprawę, ale podkreśla, że budowa trwa i do odbiorów daleko.

We Wrocławskich Inwestycjach nie wiedzą jeszcze co było przyczyną tego, że Curie-Skłodowskiej znalazła się pod wodą. Chcą to jednak zbadać, by w przyszłości takich sytuacji uniknąć.
– Sprawdzamy to – mówi Marek Szempliński ze spółki Wrocławskie Inwestycje. Jak dodaje, nikt przynajmniej na razie nie mówi o winie wykonawcy. – Musimy między innymi ustalić, czy woda po ulewie opadała, czy dalej stała. Jeśli okaże się, że nie opadała, to by było dyskwalifikujące. Musielibyśmy wtedy sprawdzić gdzie konkretnie jej poziom nie opadał i dlaczego. Przyczyn mogą być dziesiątki, nie wszystkie muszą leżeć po stronie wykonawcy – tłumaczy Marek Szempliński.

Choć kierowcy nie mogli przejechać częścią ul. Curie-Skłodowskiej, może się okazać, że... tak po prostu ma być. Zdaniem Marka Szemplińskiego, nie ma niczego dziwnego w tym, że przy ulewnym deszczu poziom wody nagle się podnosi aż do chodnika, a nawet przelewa się przez chodnik. Dodaje, że tak jest w całym mieście, a niedzielny deszcz był nawalny, stąd poziom wody urósł bardzo szybko.

Czy taka ulica pomyślnie przejdzie odbiory techniczne? – Za wcześnie mówić o odbiorach, dokonamy ich dopiero w październiku, inwestycja jest w toku – mówi Szempliński.

Tymczasem firma Skanska przyznaje, że to ona ponosi winę za sytuację na Curie-Skłodowskiej. Ale nie dlatego, że remont przeprowadzono źle. Po prostu robotnicy nie usunęli na czas liści ze studzienek kanalizacyjnych.

– Tam gdzie przy drodze rosną drzewa, liście zatykają wloty do studzienek, a przy nawalnych deszczach woda nie odpływa. Podobnie sytuacja wyglądała przy Wyspiańskiego. Ale po ulewie woda szybko opadła – mówi Dariusz Kotarski dyrektor zespołu kontraktów firmy Skanska we Wrocławiu. Dodaje, że to sytuacja losowa, a winne są zwykłe liście. – Były podobne sytuacje, że woda zalewała ul. Trzebnicką i Reymonta pod wiaduktami. Czasami do studzienki dostaje się worek foliowy i blokuje odpływ – dodaje Kotarski.

Jak zaradzić podobnym sytuacjom? Idzie jesień, liści będzie więcej. – To wyzwanie dla służb dbających o utrzymanie czystości w mieście, zbieranie liści i udrażnianie studzienek – wyjaśnia Kotarski. Jednak zanim ulica przejdzie odbiory techniczne, nie będzie sprzątana. Dariusz Kotarski przyznaje, że w takiej sytuacji obowiązek udrożnienia kanalizacji deszczowej należy do firmy Skanska. Dlaczego więc nie interweniowała? – Nikt nie był przygotowany na tak intensywną ulewę w tak krótkim czasie, w dodatku w dzień wolny od pracy – mówi Kotarski.

Zaprzecza, że któryś z pasów ul. Curie-Skłodowskiej był całkowicie nieprzejezdny. – Ruch był utrudniony, ale się odbywał. Zagrożenia dla bezpieczeństwa nie było – uważa Kotarski.

Powódź na Curie-Skłodowskiej. Małe dzieci udrażniały studzienki
Co ciekawe, wielką zasługę w tym, by udrożnić fragment ulicy, mieli mieszkańcy ulicy. W taki sposób? Oto list jednego z nich:

Jestem mieszkańcem Ulicy M.Curie-Skłodowskiej. Po przejściu nawałnicy, woda z kanalizacji wybiła do naszych piwnic. Taka sytuacja spotkała nas jakiś czas temu, dlatego postanowiłem działać. Uzbroiłem dzieci i siebie w kalosze. Wyszliśmy na nas „okresowy” basen i zaczęliśmy działać.
Znaleźliśmy 3 studzienki odpowiedzialne za odprowadzanie wody na tym odcinku (korzystając z wyspecjalizowanego urządzenia zwanego „PATYK”), wyjęliśmy liście - kilka minut uciechy dla dzieci widzących jak wir porywa wodę, trochę furczenia i ulica sucha.
W tym czasie minęły nas ze 3 zastępy PSP i 2 patrole policji i... nic. Poprzednio woda stała kilka godzin utrudniając ruch, dziś 4-latek i 5,5-latka z pomocą taty - dało radę.
PS. Woda z piwnicy uciekła też.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska