Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niestrzeżona śmierć

Jerzy Wójcik
Mamy świetnych ratowników, ale nie mogą być wszędzie
Mamy świetnych ratowników, ale nie mogą być wszędzie Paweł Relikowski
12 osób utonęło w te wakacje na Dolnym Śląsku. Za bezpieczne kąpiele trzeba słono płacić.

Sezon na kąpiele jeszcze się nie skończył, a woda już pochłonęła kilkanaście ofiar na Dolnym Śląsku. W 17 innych przypadkach policjantom i innym służbom udało się uratować topielców.

Kilka dni temu, niedaleko mostu Milenijnego we Wrocławiu jeden z wędkarzy mocno nadużywający alkoholu, w pewnym momencie wszedł do Odry, przepłynął na drugi brzeg i wrócił. Zdążył tylko wyjść z wody i dostał zawału. Gdy na miejscu pojawiła się policja wodna, wędkarz już nie żył. Okazało się, że nieodpowiedzialne zachowanie to efekt koleżeńskiego zakładu, do którego prawdopodobnie nie doszłoby bez promili.

Ale przyczyny wypadków to nie tylko alkohol i brak wyobraźni, ale także chęć zaoszczędzenia pieniędzy, które trzeba wydać na bezpiecznym, ale za to płatnym kąpielisku.
Tym bardziej że jeszcze na początku czerwca spośród 40 strzeżonych dolnośląskich kąpielisk czynnych było tylko 11. Dziś sanepid dopuścił do kąpieli 33 kąpieliska.

Jednak na największych z nich ceny poszły w górę, a atrakcji nie przybyło. Bilety na najpopularniejsze wrocławskie kąpieliska: Morskie Oko i glinianki są w tym roku droższe o około złotówkę w porównaniu do stawek sprzed roku. Ale już karnety podrożały nawet o 20 złotych.

I chociaż w samym lipcu wrocławskie kąpieliska należące do Młodzieżowego Centrum Sportu odwiedziło blisko 50 tys. osób, wiele innych, szczególnie nastolatków, wybierało nielegalne kąpieliska.
- Nie pomogą żadne promocje dla młodzieży i inne atrakcje, zawsze część osób będzie wybierać dzikie kąpieliska, żeby zaoszczędzić pieniądze, które dostała od rodziców - przekonuje Władysław Klimczak z Młodzieżowego Centrum Sportu.

- Jedyne, co możemy zrobić, by poprawić tragiczną statystykę i przyciągnąć ludzi na strzeżone kąpieliska, to zwiększyć liczbę atrakcji i jeszcze lepiej reklamować nasze promocje dla młodzieży - twierdzi Klimczak.

Tego samego zdania są policjanci z komisariatu wodnego, którzy interweniowali już kilkadziesiąt razy podczas tych wakacji. Najtragiczniejszy wypadek wydarzył się w lipcu - podczas połowu ryb pięć osób utonęło w łodzi przy jazie na Odrze w Lipkach między Oławą a Brzegiem. Zginął ojciec z dwoma synami i dwóch ich sąsiadów.

- Mimo że w tym miejscu jest kilka tabliczek informujących o bezwzględnym zakazie pływania - mówią policjanci z komisariatu wodnego. - Jednak w wielu innych miejscach wzdłuż Odry takich tabliczek brakuje, przez co ludzie bez zastanowienia wchodzą do rzeki, prowokując tragedię - dodają.

Zdaniem Krzysztofa Skrzyniarza, prezesa Dolnośląskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, braku rozsądku u ludzi nie można nadrobić, mając nawet najlepiej wyszkolonych ratowników.
- Wielu Dolnoślązaków należy do elity ratowników pracujących w wakacje nad morzem - podkreśla Krzysztof Skrzyniarz. - Jednak ludzie i tak znajdą takie miejsca do kąpieli, np. nad Odrą, gdzie nie zdążymy dopłynąć na czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska