Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sen przedwyborczy: jestem kobietą z parytetem, a przez moje łóżko biegnie ścieżka dla rowerów

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas - redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej"
Arkadiusz Franas - redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej" Polskapresse
Śniło mi się, że jestem kobietą... Na szczęście nie z brodą, choć żadnej z pań nie odbieram prawa do posiadania takiego atrybutu, jeśli z tego powodu będzie szczęśliwsza. Moje wyobrażenia o pięknie są po prostu trochę inne, a poza tym szczerze odradzam, bo to dziadostwo tylko czas zabiera o poranku.

I tak dziękujmy cywilizacji, że era brzytwy minęła... Ale dziś nie o fryzjerstwie. Otóż śniło mi się, że byłem kobietą z parytetem. To takie coś, co odżywa przed każdymi wyborami. Zasada zakładająca, że na listach wyborczych powinno być obowiązkowo ileś tam miejsc dla pań. Moim zdaniem najbardziej seksistowskie rozwiązanie, które bezdyskusyjnie przyjmuje, że kobieta jest gorsza od faceta i trzeba jej pomóc, by mogła startować w wyborach. A to nieprawda, bo wiele mądrych pań pokona każdego mężczyznę.

W moim śnie okazało się, że w ramach parytetu zapewniono mi jako kobiecie możliwość walki o tytuł bokserskiego czempiona z samym Wołodymyrem Kłyczką (198 cm wzrostu, waga 110 kg). Czy ja się bardzo cieszyłem/am z tej szansy? Powiem tak: emocje były, pot na całym ciele, ale w niczym nie przypominały uczucia, jakie towarzyszy dziecku oczekującemu na mikołajowy prezent. Zwłaszcza że parytetowcy załatwili mi jeszcze miejsce w drużynie hokejowej, która miała zmierzyć się z męską reprezentacją Rosji. Miałem/am grać w obronie. A to po prostu oznaczało, że musiałam/em przełożyć wizytę u kosmetyczki na rzecz spotkania z protetykiem. To skutki uboczne tego sportu rozgrywanego na lodzie, po którym 100-kilowi faceci pędzą z dość dużą prędkością, dążąc do zbliżenia z drugim człowiekiem kompletnie w innym celu niż ten, o którym pisywała pani Michalina Wisłocka. Jak się skończyło? Na szczęście nie wiem, bo mnie żona obudziła, krzycząc coś o odtykaniu zlewu, czym miałem podobno zająć się już cztery tygodnie temu... Seksistka.

Noc kolejna była mniej dramatyczna. Jak doskonale Państwo wiedzą (ci, którzy jeszcze nie powyrzucali telewizorów), na świecie jest coraz więcej chorób. Tak wynika z reklam emitowanych często dłużej niż film, który poprzedzają i przedzielają. Ostatnio cały czas natrafiam na faceta, który nocą w łóżku nogami przebiera. Okazuje się, że to jakaś straszna dolegliwość, na którą cierpią tysiące rodaków. I według relacji cytowanej już małżonki ja też tak miałem. Nie wiem, co mi dolega, ale wiem, co mi się śniło. Uciekałem. Bo przed wyborami wytyczono kolejną ścieżką rowerową, tym razem przez środek mojego łóżka. Tak na wszelki wypadek, gdyby jakiś cyklista zamarzył tamtędy przejechać. W sumie czemu nie. Teraz we Wrocławiu powstaje kolejna, przy ul. Mickiewicza. A już jedna tam jest. I mało kogo interesuje, że rowerzyści i tak korzystają tylko z pobliskich alejek parkowych... Ja myślę, że w prawie należy zapisać, by producenci aut musieli na każdym samochodzie wyrysować taką alternatywną ścieżkę. Na wszelki wypadek. Bo jakby zdarzyło się, że akurat ktoś jedzie na rowerze, a tu akurat ani metra drogi dla cyklistów... Więc widzi auto z pasami od bagażnika przez dach prowadzące na maskę i niech skorzysta. Co się ma męczyć. Jeszcze bidulek zabłądzi lub spadnie z jednośladu.

I jeszcze jedno. Po tych dwóch snach przedwyborczych doszedłem do wniosku, że czas najwyższy zlikwidować rowery damki. "Rama dla każdego!". To hasło wyborcze odstąpię bezpłatnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska