- Żłobek nie wyraża zgody na choćby chwilowe wejście rodzica z dzieckiem na salę. Dyrekcja argumentuje to faktem, że w grupie jest dużo dzieci i powstałoby zamieszanie. Jednak niemal wszystkie żłobki niepubliczne oraz publiczne przedszkola organizują dni adaptacyjne. Nikomu tam nie przeszkadza liczna obecność rodziców. Dlaczego miejskie żłobki (zwłaszcza nr 13) nie próbują ułatwić dzieciom pierwszych dni? - pyta nasza czytelniczka Olga.
Urzędnicy tłumaczą, że okres adaptacyjno-przygotowawczy przybiera w żłobkach miejskich różne formy - takie, na jakie pozwalają zasady higieny i wielkości sal przystosowanych do pobytu średnio 25 dzieci. Swoje procedury tłumaczą tym, że w salach nie ma miejsca dla dzieci i ich rodziców. Dodają też, że pobyt rodziców może być stresujący dla tych maluchów, przy których nie znaleźliby się opiekunowie.
- W początkowym okresie rodzice mogą przyprowadzać dzieci na kilka godzin, odprowadzać później i wcześniej odbierać. Rodzice są w stałym kontakcie telefonicznym z pracownikami żłobków, mogą też, w porozumieniu z kierownikiem, skorzystać z monitoringu (który jest w większości żłobków) i obserwować, jak dzieci się czują i zachowują w nowym miejscu - tłumaczy Anna Bytońska z wrocławskiego magistratu. Dodaje, że dzieci, które są już zapisane do żłobków, mogą (również po ustaleniu z kierownikiem żłobka) w wakacje wziąć wraz z rodzicami udział w zajęciach organizowanych na przyżłobkowych placach zabaw. Dotyczy to żłobków, które przerwę urlopowa miały w lipcu, a pracują w sierpniu - wtedy rodzice i dzieci maja okazję wziąć udział w zajęciach z innymi dziećmi. Taki sposób sprawdza się od kilku lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?