Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Bąk z Lechii Gdańsk: Ja w bramce? Są większe priorytety [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Mateusz Bąk miał sporą szansę, żeby zagrać w zespole Lechii przeciwko Zawiszy. Z występu jednak wykluczyła go kontuzja.

Jak duża jest twoja cierpliwość w oczekiwaniu na pierwszy występ w tym sezonie?

- Musimy myśleć całościowo, o zespole, bo piłka nożna to nie jest sport indywidualny. Są większe priorytety niż moja osoba i ważniejszym pytaniem jest, co zrobić i w jaki sposób, żeby zrekompensować straty punktowe w dwóch ostatnich meczach, a nie to, czy Mateusz Bąk będzie bronił.

Jaki wpływ na bramkarza ma sytuacja, że raz wpuszcza dwa gole, potem trzy?

- Nie da się tego opisać i wsadzić w definicję. Pewnie, że lepiej jest, jak człowiek tych bramek nie traci, ale nie zawsze jest niedziela.

Mateusz Możdżeń mówił po meczu z Wisłą, że drużynie brakuje zawodnika doświadczonego, z charyzmą, który krzyknąłby w trudnym momencie. Tobie nie da się odmówić cech przywódczych.

- Jeśli ktoś tak uważa, to jest mi miło. Jeśli poza walorami sportowymi mogę dać drużynie jeszcze jakieś inne, to odbieram to zdecydowanie jako komplement. To jest jednak szukanie jakichś teorii, bo co powiecie, jeśli lider wejdzie na boisku, a wyniku nie będzie? Zaczną się poszukiwania nowych teorii.

Jak odbieracie informacje o przyjściu do Lechii kolejnych nowych piłkarzy, choć kadra zespołu już jest liczna?

- Jesteśmy pracownikami, którzy mają wykonywać swoje zadanie. A za budowę, za kształt zespołu odpowiadają ludzie siedzący u góry w klubie. Każdy kolejny zawodnik, który przychodzi tutaj, musi tego chcieć, musi wiedzieć, co to jest Lechia i że to nie jest tylko przystanek na chwilę. To jest kawał wielkiego klubu, który znaczy bardzo dużo dla ludzi w Gdańsku. My również musimy tym zawodnikom pomóc, bo jak będzie tak, że każdy na swój strój, to nie da rady. Ja nie mówię, że to nie jest scalone, ale po dwóch porażkach można dorabiać teorie, że w Lechii nie ma zgrania, że to nie jest zespół. Jakbyśmy nie dostali czerwonej kartki w meczu z Lechem Poznań i byśmy wygrali, to w ogóle nikt by dziś nie podejmował takich rozmów. Tu jest rola sztabu szkoleniowego, ale i nas samych, żeby to poskładać. To przecież my ostatecznie gramy na boisku i odpowiadamy za to, jak mecz wygląda.

Nie jest dobrze u ciebie pod kątem zdrowotnym?

- Niestety, złamałem palec i mój występ w meczu z Zawiszą jest wykluczony.

Rafał Janicki jest kapitanem, ale powiedział, że to "Bączek" rządzi w szatni.

- Śmieliśmy się potem, że Rafał w tej wypowiedzi mi nieźle posłodził. (śmiech)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki