Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kandydatka PiS atakuje Dutkiewicza: Jego rządy są katastrofą. Odgrodził się szklanym murem

Katarzyna Kaczorowska
Mirosława Stachowiak-Różecka
Mirosława Stachowiak-Różecka fot. Janusz Wójtowicz
- Wizerunek idealnego króla Wrocławia traci na jakości - mówi o Rafale Dutkiewiczu Mirosława Stachowiak-Różecka, miejska radna i kandydatka PiS na prezydenta Wrocławia. - Rafał Dutkiewicz odgrodził się od ludzi szklanym murem. Wrocławianie znaleźli się na marginesie miejskiej polityki. Ich potrzeby, codzienne życie nie są priorytetem. Dutkiewicz nie jest nieomylny, popełnił błędy, które Wrocław będą bardzo drogo kosztować - atakuje. I dodaje: - Niech Rafał Dutkiewicz przestanie wmawiać mieszkańcom, że brakuje nam jeszcze czegoś, by być miastem europejskim. Wrocławianie są Europejczykami, rzecz w tym, by z ich potencjału zacząć czerpać.

Z Mirosławą Stachowiak - Różecką rozmawia Katarzyna Kaczorowska

Złośliwi mówią, że podjęła się Pani mission imposible, rzucając rękawicę Rafałowi Dutkiewiczowi, który nie ma z kim przegrać. Po co Pani taka katastrofa?
Katastrofą są rządy Dutkiewicza. Startuję w wyborach, bo mówię o tym głośno i nie boję się konfrontacji. Zresztą, pompowanie wizerunku „giganta” zaczyna trochę przypominać operetkową wersję autokratyzmu. A żyjemy w czasach inter-akcji, budowania społeczności, idei współrządzenia, czyli jak nazywają ten model fachowcy, „governance”. Poza tym wizerunek idealnego króla Wrocławia traci na jakości. Wcześniej pijarowska bariera sprawiała, że trudno było demaskować Rafała Dutkiewicza.Dzisiaj jest już inaczej. Kilka jego decyzji, jak choćby koalicja z Platformą Obywatelską, sprawiło, że niektórzy poczuli się rozczarowani. Zwłaszcza ci, którzy wierzyli w prawicowe poglądy prezydenta miasta. Dodajmy do tego długi Wrocławia, egoistyczne decyzje, a raczej kaprysy Dutkiewicza.

CZYTAJ TEŻ: Dutkiewicz nie odpowie za wypadek. Biegli: To tylko stłuczka

Platforma Obywatelska to partia prawicowa, Pani o tym wie.
Czy jest partią prawicową? To za chwilę możemy pytać, czy jest partią naprawdę liberalną i wejdziemy w ślepy zaułek. Mówiłam o prawicowym wizerunku Dutkiewicza, adresowanym do wszystkich wrocławian.

Przecież był kandydatem POPiS-u, który w kraju się nie udał, ale we Wrocławiu dał mu w pierwszych wyborach poparcie i Platformy, i Prawa i Sprawiedliwości.
Rzeczywiście, był przez nas popierany. I rzeczywiście udawało mu się to wrażenie podtrzymywać, ale dzisiaj w obliczu jawnej deklaracji, że z PO mu po drodze, część elektoratu zastanawia się, czy nie była oszukiwana. Ale to i tak jest mniej ważna sprawa. Każdy ma prawo do poglądów politycznych, ruch ODŚ Rafałowi Dutkiewiczowi nie wyszedł, a dokładniej zbuntował się przeciwko niemu. Jego opowieści, że można funkcjonować bez oparcia w partiach politycznych, to były bajania. Sam przestał wierzyć we własne słowa. Rafał Dutkiewicz chce robić karierę ogólnopolską i potrzebuje do tego zaplecza politycznego. To jest jego sprawa. Dla mnie, jako jego kontrkandydatki, ważniejsze jest demaskowanie decyzji złych dla miasta.

Jakich konkretnie, Pani zdaniem?
A choćby wszystkie kwestie związane ze Śląskiem i spółką z panem Solorzem. Czy umowa na sprzedaż biletów z Mennicą, na której rokrocznie tracimy miliony.

Nie jest Pani kibicem piłki nożnej.
Jestem kibicem Śląska Wrocław, ale nie podoba mi się sposób, w jaki przebiegał romans miasta z Solorzem. Nie mieliśmy wglądu do umów. Wrocławianie nie wiedzieli, na jakich warunkach były zawierane. Zamiast zapowiadanej galerii mamy wielką dziurę z jeziorkiem. Ta sytuacja pokazuje, że prezydent Dutkiewicz nie jest nieomylny, że popełnił błędy, które Wrocław będą bardzo drogo kosztować. Ja chcę pokazać wrocławianom, że miastem można zarządzać inaczej.

Czyli jak?
Po pierwsze: odpowiedzialnie i roztropnie, po drugie: w ciągłym dialogu z mieszkańcami, po trzecie: mniej propagandy wizerunkowej, a więcej działań skierowanych na poprawę jakości życia mieszkańców. Zadaniem priorytetowym na pierwszy kwartał po wyborach jest audyt finansów publicznych i struktury zarządzania. Bo trzeba wprowadzić mechanizmy zwiększające wpływy do budżetu, jednak nie takie jak teraz – pożyczka lub sięganie do kieszeni mieszkańców poprzez zwiększanie opłat komunalnych – lecz pobudzające przedsiębiorczość wrocławian.

Z komentarzy można wyczytać, że szansę na walkę z Rafałem Dutkiewiczem miał były wojewoda Krzysztof Grzelczyk, ale nie Pani. Będzie Pani miała wewnętrzną opozycję?
Mam poparcie i wsparcie ze strony wszystkich kolegów i działaczy w moim środowisku politycznym. Zanim podjęłam decyzję o walce o fotel prezydenta Wrocławia, prowadziłam wiele rozmów. Konkurencja była, ale to dobry sygnał, bo oznacza, że inni poważnie potraktowali szansę na zmianę władz we Wrocławiu. Gdyby to była taka stracona misja, to nikt przecież nie pchałby się do kandydowania. Jest potencjał i wykorzystajmy to.

Czytaj dalej na kolejnej stronie

Patrzę na atrakcyjną, zadbaną kobietę, która nie wygląda na, mówiąc kolokwialnie, pisówę. Czy to będzie Pani atut w kampanii?
No i to jest ta gęba, z którą też zamierzam walczyć przy okazji kampanii prezydenckiej. Nie jestem w PiS-ie przez przypadek. Nie znalazłam się tam wczoraj ani nie zostałam wyłoniona dlatego, że ktoś wymyślił strategię postawienia w wyborach samorządowych na kobiety. Jednym z powodów, dla których znalazłam się w tej partii, pomijając walory merytoryczne i ideologiczne, jest coś, co mam nadzieję, na zawsze w niej pozostanie – to naprawdę jest miejsce dla wielu indywidualności. Rzeczywiście wiele razy słyszałam pytanie: „To pani jest w PiS-ie? Niemożliwe!”. No więc jestem. Jestem świadomie, a moja pozycja jest stabilna. Nie byłabym kandydatem w tak ważnych wyborach, gdybym jej nie miała. To nie jest prezent ani tym bardziej pocałunek śmierci. Płeć zostawmy na drugim planie i postawmy na ludzi. Oczywiście przy tej okazji można się martwić, że w polityce ciągle kobiet jest za mało i w pełni się z tym zgadzam, choć uważam, że pomysłami takimi jak parytet tego nie rozwiążemy, ale to temat na inną rozmowę.

Ale jest Pani kolejną kobietą, po Lidii Geringer de Oedenberg, która walczy o prezydenturę Wrocławia. Nie obawia się Pani porównań?
Cztery lata temu w wyborach startowała jeszcze Ilona Antoni-szyn-Klik. A co do obaw o porównania, to rzeczywistość polityczna i potrzeby Wrocławia i jego mieszkańców są dzisiaj zupełnie inne. Z ludźmi dzisiaj trzeba rozmawiać przede wszystkim o ich potrzebach. Rafał Dutkiewicz odgrodził się od ludzi szklanym murem. Wrocławianie znaleźli się na marginesie miejskiej polityki. Ich potrzeby, codzienne życie nie są priorytetem. A co do pani Geringer de Oedenberg – trzeba doceniać każdą postać polityczną, a raczej każde działanie niezależnie od barw politycznych, które miało istotne znaczenie dla Wrocławia.

Powiedziałaby Pani, że Wrocław to męskie miasto? Wiceprezydent Anna Szarycz wiosny chyba nie czyni.
Nominacja pani Szarycz sugeruje, że parytet jest zachowany. Nie powiedziałabym, że Wrocław to męskie miasto, ale powiem, że nie wykorzystuje się tu potencjału kobiet i nie dostrzega się go.

A widzi się potrzeby wrocławianek? Może się mylę, ale większość mężczyzn nie myślałaby o wprowadzeniu w szkołach powiadamiania SMS-em rodzica, że jego dziecko nie przyszło do szkoły.

To prawda, bardzo mi zależało na dzienniczku elektronicznym i SMS do rodzica. Nie tylko daje rodzicowi wgląd w to, co dzieje się w szkolnym życiu jego dziecka. Nie do przecenienia jest jego znaczenie dla bezpieczeństwa. I praca nad tym projektem wynikała w jakiejś mierze z tego, że jestem matką i wiem, co to znaczy denerwować się o dziecko. Być może mężczyzna nie dostrzegłby znaczenia takiego rozwiązania, ale też trudno mieć o to pretensje. To jest generalnie kwestia wprowadzania do polityki czegoś, co nazwałabym kobiecym duchem, zwracania uwagi na sprawy z pozoru może drobne, ale proszę mi wierzyć – znacznie ważniejsze niż nawet największy stadion. Cóż, Wrocław nie myśli o kobietach ani o rodzinach.

A konkretnie?
Czy naprawdę nie można lepiej organizować rekrutacji do żłobków i przedszkoli? W tym naborze w ogóle nie widać myślenia o sytuacjach, w jakich znajdują się rodzice. Nie ma znaczenia, że matce będzie łatwiej zawieźć dziecko do przedszkola koło pracy albo niedaleko babci, jeśli ona może się nim zająć po południu. Przecież dzisiaj nikt nie wychodzi z biura o godzinie 15. Kolejna kwestia – szkoła.

Czyli?
Największy problem mamy z dziećmi w klasach 1-3, a więc kiedy nie są jeszcze samodzielne. Jeśli rodzic pracuje do godziny 17, to opieka nad dzieckiem staje się problemem – zostaje ono w szkole kilka godzin po lekcjach i nie bardzo są pomysły, co z nim zrobić. Dlatego ciągle, z uporem, nawiązywałam do idei zagospodarowywania szkół. Bardziej, mocniej, intensywniej. Niech ta szkoła żyje do wieczora, niech organizuje zajęcia dla naszych dzieci.

Od razu usłyszy Pani pytanie, za co? Kto za to zapłaci?
Wrocław na to stać. To jest tylko kwestia wyboru.

Wrocław bierze kolejny kredyt, a skarbnik mówi, że miasto jak człowiek, też czasem ma debet.
Powtórzę, to kwestia wyboru. Jak zaczniemy w końcu porządkować finanse publiczne, wszyscy się o tym przekonają.

I jeśli Pani wygra wybory, to zacznie je porządkować?
Jeśli wygram, to sprawdzę, na ile można uporządkować sytuację tak, by nie runąć w przepaść. Ale dalej priorytetem będą edukacja i infrastruktura, więc na te obszary zawsze będą potrzebne środki. Oczywiście jest pytanie – otwarte – z czego rezygnujemy i w co inwestujemy. Gdyby to było możliwe, to zrezygnowałabym z World Games.

Przecież to sukces miasta.
Sukces? Mnie zależy na sukcesie, ale wrocławian. Gdybyśmy naprawdę duże pieniądze, przeznaczone na World Games, zainwestowali w infrastrukturę szkolną, przestrzeń dla naszych dzieci i młodzieży, to w długofalowej perspektywie wyszlibyśmy na tym lepiej. Byłaby i opieka dla tych dzieci, jakość edukacji by wzrastała. I byłyby boiska – wychowywalibyśmy na nich piłkarzy, którzy być może odnosiliby sukcesy na stadionie, który Wrocław wybudował na Euro 2012. Skarbnik miasta mówi, że w każdym domu zdarzają się debety. Więc odwołam się do sytuacji domowej – kiedy brakuje mi pieniędzy, liczę, ile mam i ustalam, z czego muszę zrezygnować. Może przez najbliższy czas muszę zacisnąć pasa, a może zainwestuję w coś, co w perspektywie przyniesie mi pieniądze. Musimy odejść od koncentracji na spektakularnych wydarzeniach i przedsięwzięciach robionych dla doraźnej reklamy. Zresztą, zazwyczaj na ich organizacji korzystają finansowo głównie podmioty zewnętrzne. Niech Rafał Dutkiewicz przestanie wmawiać mieszkańcom, że brakuje nam jeszcze czegoś, by być miastem europejskim. Wrocławianie są Europejczykami, rzecz w tym, by z ich potencjału zacząć czerpać.

Nie boi się Pani tej kampanii?
Nie. Pracuję w radzie miejskiej już 8 lat. Gdyby paraliżował mnie strach, nie podjęłabym się tego wyzwania. Rozmawiam z ludźmi z różnych środowisk, w różnym wieku, z różnych rejonów miasta. Mają różne potrzeby, oczekiwania, ale wszystko można streścić w jednym zdaniu: „miasto jest dla nich, a nie oni dla miasta”. Takie podejście do zarządzania w europejskich metropoliach to dzisiaj standard. We Wrocławiu komunikacja, baza przedszkolno-szkolna, że nie wspomnę o żło-bkach, jakość i oferta rekreacyjna, która nie oznacza dla przeciętnej rodziny bankructwa, przegrywają z pędem do even-tów dla przyjezdnych i pod telewizję, która zresztą, jeśli Wrocław by nie płacił, nawet by tego nie relacjonowała. Jeśli wy-gram, górą będą mieszkańcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kandydatka PiS atakuje Dutkiewicza: Jego rządy są katastrofą. Odgrodził się szklanym murem - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska