Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dutkiewicz nie odpowie za wypadek? Biegli: To tylko stłuczka

Marcin Rybak, Malwina Gadawa
Prezydencki nissan tuż przed zderzeniem z tramwajem - kadr z monitoringu
Prezydencki nissan tuż przed zderzeniem z tramwajem - kadr z monitoringu fot. Paweł Relikowski
Motorniczy tramwaju, który zderzył się z autem prowadzonym przez prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza nie miał poważnych obrażeń ciała. Tak orzekli biegli lekarze w przygotowanej w tej sprawie dla prokuratury ekspertyzie - dowiedzieli się dziennikarze portalu GazetaWroclawska.pl. Choć motorniczy po wypadku przez półtora miesiąca przebywał na zwolnieniu lekarskim, bo miał kłopoty z kręgosłupem, teraz biegli stwierdzili, że uszkodzenie kręgów szyjnych to „naruszenie czynności narządu ciała” na czas krótszy niż siedem dni. A to oznacza, że prezydent nie jest sprawcą wypadku - za co groziłoby mu do trzech lat więzienia - a jedynie „stłuczki” i policja słusznie zrobiła, karząc go jedynie mandatem i punktami karnymi.

Dlaczego biegli, nawet nie badając motorniczego (bazowali tylko na dokumentacji medycznej) orzekli, że jego obrażenia nie skutkowały "naruszeniem czynności narządu ciała" powyżej siedmiu dni, skoro wcześniej na podstawie tych samych badań inni lekarze wysłali motorniczego na półtora miesiąca zwolnienia lekarskiego i zalecili, by przez kilka tygodni nosił kołnierz ortopedyczny, a potem długo przechodził rehabilitację?

ZOBACZ KONIECZNIE: WYPADEK DUTKIEWICZA - MAMY ZDJĘCIA Z MONITORINGU /KLIKNIJ/

Eksperci zajmujący się medycyną sądową tłumaczą, że czas zwolnienia lekarskiego i ocena czy tzw. rozstrój zdrowia był krótszy czy dłuższy niż siedem dni, to dwie różne sprawy. Czasem ktoś w ogóle może nie być na zwolnieniu a „naruszenie czynności narządu ciała” jest dłuższe niż siedem dni i odwrotnie. - Pacjent może odczuwać jakieś skutki urazu, dolegliwości, źle się czuć i być na dłuższym zwolnieniu. Ale medyk sądowy, oceniając materiał w oparciu o przepisy prawa karnego, uzna, że „naruszenie czynności narządu ciała” było poniżej siedmiu dni - mówi doktor Jakub Trnka wojewódzki konsultant do spraw medycyny sądowej. - Medyk - dodaje dr Trnka - musi ocenić czy konkretna część ciała - w wyniku jakiegoś zdarzenia - ma upośledzone swoje funkcje. A jeśli tak, to na jak długo.

Lekarz leczący pacjenta musi kierować się jego dobrem. Medyk sądowy ma obiektywnie ocenić stan konkretnego organu ciała, w odniesieniu do przepisów prawa karnego.

Przypomnijmy, że do zderzenia służbowego auta - z prezydentem za kierownicą - i tramwaju doszło 15 kwietnia tego roku na ul. św Jadwigi. Policjanci ukarali prezydenta mandatem, ale później jeden z mieszkańców Wrocławia przesłał do prokuratury doniesienie o przestępstwie. Powoływał się na relacje z wypadku w portalu GazetaWroclawska.pl
Sprawa ma dwa wątki. Po pierwsze, czy prezydent jest sprawcą wypadku. Eksperci, zaangażowani przez prokuraturę, ocenili, że nie. Drugi wątek dotyczy ewentualnego wywołania niebezpieczeństwa „katastrofy w ruchu lądowym”. W tym wypadku kwestia rozstroju zdrowia motorniczego nie ma znaczenia.

Opinię w sprawie prezydenckiego zderzenia wydali biegli z Wrocławia na polecenie wrocławskiej prokuratury. Dopiero później sprawę przekazano do prokuratury w Opolu, "uprzedzając ewentualny zarzut o braku bezstronności".
Jaki sens ma przeniesienie śledztwa do innego miasta już po tym, gdy we Wrocławiu powstała kluczowa opinia, oznaczającą że jeden z wątków sprawy nadaje się do umorzenia?

Zastępca Prokuratora Apelacyjnego prokurator Andrzej Rola mówi, że nowy śledczy powinien przede wszystkim ocenić drugi wątek sprawy, ten dotyczący kwestii ewentualnego "sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym". Poza tym, jeśli nowy prokurator uzna za konieczne, powoła nowych biegłych, którzy raz jeszcze ocenią kwestię obrażeń motorniczego.

Nie wiadomo, czy prezydent zna już treść opinii biegłych. - Motorniczy nie doznał w tym wypadku uszczerbku - obwieścił już jednak przed kilkoma dniami w "Rzeczpospolitej". I dodał, że to on sam jest jedyną ofiarą spowodowanego przez siebie wypadku.

Opinii o stanie swojego zdrowia nie poznał dotąd sam motorniczy. - Nic nie wiem na temat tej opinii. Do tej pory nikt mnie nie informował, więc nie mogę nic powiedzieć. Jeżeli będę miał decyzję przed sobą, wtedy się zastanowię co dalej - mówi nam pan Ryszard, motorniczy "siedemnastki".

Motorniczy nie uważa, żeby po wypadku nic mu nie było. - Odniosłem takie obrażenia, o jakich mówiłem wcześniej. Byłem ponad miesiąc na zwolnieniu. Czuję się poszkodowany - mówi pan Ryszard.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dutkiewicz nie odpowie za wypadek? Biegli: To tylko stłuczka - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska