Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do Wrocławia wróciła ostatnia uczestniczka misji w Liberii. Zdrowa? Sanepid uwierzył na słowo

Malwina Gadawa
We Wrocławiu jest już ostatnia uczestniczka zorganizowanej przez salezjańskie liceum misji w ogarniętej epidemią eboli Liberii. Kobieta wróciła w piątek. Dopiero w poniedziałek zgłosiła się do sanepidu. Twierdzi, że "nie miała kontaktu z wirusem". Sanepid uwierzył jej na słowo. Uznał, że kwarantanna jest niepotrzebna. Nie zalecił nawet kontaktu z lekarzem specjalizującym się w chorobach zakaźnych.

Przypomnijmy. Nieodpowiedzialną misję młodych wrocławian w ogarniętej epidemią eboli Liberii zorganizował ksiądz Jerzy Babiak, dyrektor liceum salezjańskiego we Wrocławiu. Zabrał ze sobą m.in. siedmioro licealistów oraz studentkę. Licealiści i ksiądz wrócili do Wrocławia 3 sierpnia, studentka - dopiero w miniony piątek. Podczas misji wrocławianie pracowali w letnim obozie dla 400 najuboższych dzieci, odwiedzili też miejscowy szpital zakaźny, prowadzony przez zakonnice.
Dwa dni po wylocie licealistów z Liberii, obóz w którym pracowali został zamknięty w obawie przed wirusem eboli. Zamknięto też szkoły i miejscowy szpital katolicki. - Nie było wiadomo, kto jest chory, a kto nie - przyznała jedna z uczestniczek wyjazdu już po powrocie do Polski.

Nie przegap. Profesor medycyny: Wciąż nie wiemy, czy we Wrocławiu nie ma eboli

Nadal jednak nie wszyscy uczestnicy wrocławskiej misji zgłosili się do lekarzy. Żadnego z nich nie poddano też kwarantannie. Specjalistycznych badań nie przejdzie też studentka, która najdłużej ryzykowała pobyt w Liberii i dopiero w piątek wróciła do Wrocławia.
- Gdy robię zakupy w supermarkecie pytają się dlaczego nie uciekam. Odpowiadam, że jeszcze mam coś do zrobienia w Liberii. A co takiego? Dać nadzieję, że to wszystko minie - pisała w internetowym dzienniku.

- Relacja z wyjazdu wrocławian do Liberii jest wystarczająca, by stwierdzić, że wolontariusze mogli mieć styczność z osobami chorymi na ebolę - nie ma wątpliwości profesor Brygida Knysz, szefowa Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Ale studentka, która wróciła z Liberii twierdzi, że nie miała żadnego kontaktu z wirusem. Dla sanepidu takie oświadczenie jest wystarczające, by nie podejmować żadnych specjalnych środków ostrożności. Kobiecie nie zalecono nawet kontaktu z lekarzem - specjalistą.

Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych mówi, że także "osoby zdrowe, które pozostawały w styczności m.in. z chorymi na wirusowe gorączki krwotoczne", a taką jest ebola, podlegają obowiązkowej kwarantannie lub nadzorowi epidemiologicznemu przez okres nie dłuższy niż 21 dni .

Dlaczego więc wrocławianka nie została poddana kwarantannie? - Ten przepis mówi o osobach, które miały styczność z chorymi tutaj nie było takiego przypadku. Nie ma potrzeby izolować dziewczyny. Jeżeli cokolwiek będzie się działo, zostaniemy zawiadomieni przez szpital. Dziewczyna deklarowała, że czuje się dobrze - tłumaczy Magdalena Mieszkowska z sanepidu. Dodaje, że kobiecie "udzielono niezbędnych rad". - Jeżeli będzie zaniepokojona swoim stanem zdrowia, to wie gdzie ma się udać i co robić - dodaje rzeczniczka. - Ważne, żeby nie ulegać panice, wirus eboli nie przenosi się drogą powietrzną. Wylatując z Afryki mierzono jej temperaturę, jeżeli byłoby coś niepokojącego nie wyleciałaby do Europy - twierdzi też Jan Bodnar z Głównego Inspektoratu Sanitarnego.

Profesor Brygida Knysz przyznaje, że w tym przypadku nie można zmusić kobiety do odbycia kwarantanny. - Ustawa mówi o styczności z chorymi, a nie potencjalnymi chorymi. W tym przypadku jednak uczestniczka wyjazdu na pewno powinna być przebadana przez specjalistę chorób zakaźnych. Lekarz rodzinny to za mało. Choć nie ma obowiązku kwarantanny, to wszystkich uczestników misji trzeba obserwować. Dzięki temu możemy uniknąć potencjalnych zagrożeń - mówi prof. Brygida Knysz.

W Liberii odnotowano dotąd 786 przypadków eboli. Zmarło 413 osób.

Oto, co o epidemii eboli, piszą salezjanie z ośrodka, w którym przebywali młodzi wrocławianie

3 sierpnia, podczas dwóch niedzielnych mszy(...) pojawił się lekarz, który wytłumaczył parafianom jak zapobiec zakażeniu wirusem ebola i jak zachować się w przypadku infekcji. Mieszkańcy są zmobilizowani. Przy wejściu do sklepów, kościołów czy stacji benzynowych ustawione zostały wiadra z wodą, mydłem i chlorem. Obowiązkowe jest mycie rąk przed wejściem do budynków.

Niestety infekcja, która pojawiła się w Liberii w marcu tego roku, wymknęła się spod kontroli i dotarła aż do Monrovii.

W krótkim czasie sytuacja stała się na tyle niebezpieczna, że dotykała nie tylko mieszkańców, którzy nie stosowali się do transmitowanych w radiu komunikatów, ale również placówki medyczne.
Szpitale były jednym z miejsc rozprzestrzeniania się epidemii. Na wieść o pierwszych lekarzach, których zaatakował wirus ebola podczas opieki nad chorymi, trudno było znaleźć kolejnych lekarzy do pracy. Ponadto, panika i stres stawały się coraz powszechniejsze wśród ludności zaniepokojonej dźwiękiem syren karetek przewożących przez miasto zakażonych.

Jednym z działań podjętych w celu zapobiegnięcia wybuchowi epidemii było zamknięcie ministerstw i nakaz przerwy w pracy i nauce, w celu uniknięcia przepływu osób.
Podczas sześciu dni przerwy w deszczu, można było organizować spotkania ludzi i wspólnot i poinformować ich o tym, jak zapobiegać zakażeniu wirusem Ebola. Trudno powiedzieć, jak sytuacja się rozwija ...

Fakt, że lekarz szejk Omar Khan oraz dwóch innych współpracowników, leczących chorych, zarazili się wirusem pogarsza sytuację. Szpital katolicki został zamknięty od czasu, kiedy administrator szpitala zmarł w wyniku zakażenia kontaktowego. W mieście szkoły są zamknięte z powodu rządowego nakazu aż do notyfikacji.

Nasi parafianie przygotowują święcenia kapłańskie drugiego w Liberii salezjanina, które zaplanowane są na 23 sierpnia. Oratorium Centrum Młodzieży jest zamknięte.
Salezjański Ruch Młodzieżowy odwołał planowane Narodowe Forum Młodzieży. Tylko kilka czynności odbywa się codziennie: codzienna i niedzielna Msza Święta, przyjmowanie sakramentów i krótkie modlitwy. Wieczorem, o godzinie 18.30, modlimy się na wspólnym różańcu. (…) Prosimy Pana i Dziewice Maryję o opiekę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska