Jest Pan kandydatem niezależnym. Na czyje poparcie Pan liczy?
Przede wszystkim zwykłych wrocławian. Tych dalekich od partyjnych układów, zmęczonych jałowym sporem między PO i PiS, rozczarowanych polską sceną polityczną i Rafałem Dutkiewiczem, który wojnę polityczną sprowadził do Wrocławia. Tych, którzy mają dość jego stylu zarządzania miastem i pragną, aby prezydent koncentrował się na projektach poprawiających jakość życia mieszkańców, a nie realizacji drogich wizerunkowych wizji. Tych, którzy twierdzą, że nie mają na kogo głosować i na wybory się nie wybierają.
Naturalnie mam nadzieję trafiać do mojego pokolenia, które dostrzeże we mnie swojego przedstawiciela, który zatroszczy się o rozwój miasta i spowoduje, że nie będzie już trzeba rozważać emigracji na Zachód czy do stolicy. Da nadzieję, że w tym kraju może być normalnie, a porozumienie w samorządzie można uzyskać ponad podziałami partyjnymi. Tak jak to miało miejsce na początku prezydentury Rafała Dutkiewicza.
Wierzy Pan w zwycięstwo?
Oczywiście, gdybym w to nie wierzył, to bym nie startował. Ludzie są zrezygnowani naszą sceną polityczną. Rozczarowali się na PO, PiS, o lewicy nawet nie wspominając, a inne ugrupowania są zbyt radykalne lub nie mają pomysłów na samorząd. Niemal 80 procent wyborców nie poszło na eurowybory. Polacy nie mają na kogo głosować. Muszą więc uwierzyć, że w końcu jest alternatywa. Realna i bezpartyjna, zdolna do współpracy ponad szyldami dla dobra mieszkańców, a nie swoich politycznych ambicji. Z prawdziwym pomysłem na miasto - gdyż nie tylko krytykuję, lecz publicznie podaję rozwiązania. I jeśli te osoby pójdą na wybory, to sukces jest w zasięgu ręki.
Rafał Dutkiewicz jest dobrym prezydentem?
Był, gdzieś do 2007-2008 roku, czyli do początków projektu Polska XXI. Od tego momentu mamy do czynienia z równią pochyłą, a miasto zarządzane jest przez błyskotliwe PR-owe zagrywki oraz piękne wizje, które pozostają na papierze i są obietnicami w każdych kolejnych wyborach. Przykładowo, po 12 latach wypadałoby już mieć zrealizowane rozwiązania komunikacyjne, np. na Psie Pole, Nowy Dwór, Popowice,a nie kolejne wizualizacje. I najważniejsza sprawa. Rafał Dutkiewicz swoimi działaniami doprowadza miasto na skraj bankructwa, choć zadłużenie kreatywnie ukryte jest w spółkach miejskich. To go dyskwalifikuje.
Ale lepszym od Bogdana Zdrojewskiego? Pytam, bo ten Pana bardzo chwali.
Zdecydowanie gorszym. W wielu aspektach Bogdan Zdrojewski jest wzorem do naśladowania. Jego styl zarządzania miastem, umiejętność współpracy, otwartość na mieszkańców, a w konsekwencji celna diagnoza potrzeb wrocławian i nacisk na rozwój infrastrukturalny to jest coś, do czego należy wrócić. Moim zdaniem, gdyby doszło do wyborczego pojedynku Dutkiewicz - Zdrojewski, aktualny europoseł wygrałby zdecydowanie już w pierwszej turze.
Co Pana zdaniem trzeba zmienić we Wrocławiu w pierwszej kolejności?
Uzdrowić finanse publiczne miasta. Wprowadzić zasadę pełnej transparentności. Skończmy z marnotrawstwem pieniędzy i niejasnymi zapisami w umowach magistratu oraz spółek miejskich. Stawiajmy na zrównoważony rozwój urbanistyczny, kompleksowy system komunikacji zbiorowej, inwestujmy w edukację, począwszy od tej przedszkolnej, poprawę uwarunkowań gospodarczych i infrastrukturalnych dla firm. Zwłaszcza tych małych i średnich, gdyż to jest podstawa silnych gospodarek. Podążajmy tą drogą rozwoju. Nie wielkie projekty, a praca od podstaw.
Proszę powiedzieć o swoim życiu prywatnym.
Jestem wrocławianinem z trzeciego pokolenia. Aktualnie współprowadzę biuro rachunkowe, a w międzyczasie z narzeczoną dopinamy organizację przyszłorocznego wesela. W dni meczowe chodzę na piłkarski Śląsk, a w miarę możliwości gram ze znajomymi, najczęściej w ramach rozgrywek Playarena. Chociaż ostatnio tych możliwości czasowych jakby trochę mniej. a
Rozmawiał: Marcin Torz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?