Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Borussia 0:3. Błaszczykowski: Ja nie mam ferrari [ROZMOWA]

pytał i notował Piotr Janas
Jakub Błaszczykowski we Wrocławiu wrócił do gry po poważnej kontuzji
Jakub Błaszczykowski we Wrocławiu wrócił do gry po poważnej kontuzji fot. Paweł Relikowski
- No cóż, nie jest łatwo grać przeciwko drużynie wicemistrza Niemiec. Co prawda przyjechaliśmy tutaj wprost z bardzo ciężkiego obozu przygotowawczego, ale mimo to staraliśmy się wypaść jak najlepiej, bo już niedługo gramy z Bayernem o Superpuchar Niemiec. Mimo to Śląsk miał swoje sytuacje i kilka razy groźnie kontratakował - po meczu ze Śląskiem Jakub Błaszczykowski kilkanaście minut poświęcił dziennikarzom.

Chyba może Pan powiedzieć, że powrót do gry po tak długiej kontuzji tutaj, w takiej scenerii jest powrotem wymarzonym.
Oczywiście, chociaż w rzeczywistości to wszystko było trochę naciągane, bo do końca nie wiedziałem, czy zagram we Wrocławiu. Przez ostatnie dni pracowałem bardzo ciężko, więc lekarze sugerowali, że lepiej byłoby nie przeciążać tego kolana, ale ta atmosfera i pełny stadion sprawiły, że i mnie, i trenera poniosło, dlatego zdecydowałem się wejść i pobiegać te 4-5 minut. Nie ukrywam, że jestem bardzo szczęśliwy z takiego obrotu sprawy. Cieszę się, że ten powrót nastąpił właśnie tutaj, przed polskimi kibicami.

A kiedy została podjęta decyzja, że jednak zagra Pan ze Śląskiem? Nie figurował Pan w awizowanych składach na ten mecz. Pana wejście było dla wszystkich pozytywnym zaskoczeniem.
Dla mnie też (śmiech). Decyzja zapadła dziesięć minut przed końcem spotkania. Trener zapytał mnie tylko, czy chcę wejść na cztery, czy na pięć minut. Nie mogłem w to uwierzyć. Zapytałem go czy to żart, ale on odparł, że nie widzi problemu i może mnie wpuścić. Jedyną nie do końca zadowoloną osobą w tym momencie był nasz lekarz, ale stało się, jak się stało i jestem z tego tytułu bardzo szczęśliwy. Muszę przyznać, że to uczucie, ten zastrzyk emocji, kiedy się wraca po tak długim okresie, to zupełnie coś innego, niż kiedy się wraca po miesiącu przerwy. Jeszcze to przyjęcie, jakie zgotowali mi fani na stadionie, spowodowało, że dostałem gęsiej skórki. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Nie czuł Pan obawy, że wcześniejszy powrót może spowodować odnowienie się kontuzji? Kolano już nie boli?
Od kilku dni jestem już w ciężkim treningu. Na obozie w Szwajcarii trenowałem dwa-trzy razy dziennie, a kolano praktycznie nie reagowało. To wszystko miało wpływ na to, że podjęliśmy z trenerem taką, a nie inną decyzję i cieszę się, że mogę teraz rozmawiać o moim powrocie na boisko.

Ze Śląskiem zagrał Pan tylko kilka minut, a kiedy będzie Pan gotowy na pełne 90?
Trudno przewidzieć. Oczywiście chciałbym, aby to się stało jak najszybciej, ale w przypadku tak przewlekłych kontuzji nie ma reguły. Nie ustalam sobie żadnych konkretnych dat, ponieważ wiadomo, że zawsze może się coś wydarzyć i powrót się przesunie. Wtedy człowiek jest rozczarowany. Zobaczymy. Jeżeli będę w pełnej dyspozycji, odzyskam formę, w której byłem przed kontuzją, a trener uzna, że jestem mu potrzebny, to będę do jego dyspozycji.

Co może Pan powiedzieć o dyspozycji Śląska w meczu z Borussią?
No cóż, nie jest łatwo grać przeciwko drużynie wicemistrza Niemiec. Co prawda przyjechaliśmy tutaj wprost z bardzo ciężkiego obozu przygotowawczego, ale mimo to staraliśmy się wypaść jak najlepiej, bo już niedługo gramy z Bayernem o Superpuchar Niemiec. Mimo to Śląsk miał swoje sytuacje i kilka razy groźnie kontratakował.

Po tej wygranej Wrocław będzie się Panu w końcu dobrze kojarzył. Reprezentacji raczej się tutaj nie wiodło do tej pory.
Mnie się akurat Wrocław zawsze dobrze kojarzył. Zawsze lubiłem przyjeżdżać do tego miasta, więc to, że wygraliśmy ze Śląskiem, nic nie zmienia.

To prawda, że Borussia ma w planach otworzenie szkółek piłkarskich w Polsce, których twarzą miałby być Pan i Łukasz Piszczek?
Wiadomo, że są jakieś pomysły i projekty. Po meczu we Wrocławiu widać, że BVB ma w Polsce wyrobioną markę, więc dlaczego tego nie wykorzystać? W Dortmundzie procesy szkoleniowe są bardzo zaawansowane i jeśli udałoby się je przenieść do Polski, to zarówno ci młodzi zawodnicy, jak i klub, mogliby na tym tylko zyskać.

W klubie nie ma już Roberta Lewandowskiego. W jego miejsce przyszli nowi napastnicy, a Hans Joachim-Watazke zdradził na konferencji poprzedzającej mecz z WKS-em, że Borussia może zmienić taktykę na grę dwójką napastników. Co pan sądzi o takim rozwiązaniu?
Nikt nie ukrywa, że zastąpić Roberta będzie nam bardzo ciężko. Przez te cztery lata strzelił dla nas mnóstwo bramek, a w dwóch ostatnich sezonach był wybierany najlepszym napastnikiem Bundesligi. Siłą BVB jest kolektyw, którego „Lewy” był bardzo ważnym punktem, więc na pewno każdy, kto przyjdzie w jego miejsce, będzie miał bardzo ciężko wpasować się w to wszystko. Na to potrzeba czasu. Zobaczymy jak trener to poukłada, ale znając Jurgena Kloppa można być spokojnym, że znajdzie najlepsze dla nas wszystkich wyjście z tej sytuacji.

Waszą największą bolączką w minionym sezonie była wąska kadra. Teraz udało się ją poszerzyć o kilka ciekawych nazwisk. Myśli pan, że w tym sezonie będziecie mocniejsi i przerwiecie monopol na wygrywanie, który przez ostatnie dwa lata miał Bayern?
W poprzednim sezonie plany pokrzyżowały nam m.in. kontuzje, ale w nadchodzącym to wszystko powinno się unormować. Przyszło kilku nowych zawodników i z tego na pewno się cieszymy. Borussia to klub, który cały czas się rozwija i ta kadra z każdym kolejnym oknem transferowym staje się coraz szersza. Co do Bayernu, to nie do końca jest tak, że oni mają monopol. Ostatnio zdobyli dwa mistrzostwa z rzędu, ale poprzednie dwa padły naszym łupem, więc wszystko jest możliwe.

Powiedział pan, że na MŚ w Brazylii kibicował Niemcom. Teraz przyjdzie nam zagrać z nimi w eliminacjach mistrzostw Europy. Będą przed tymi spotkaniami jakieś zakłady z kolegami z Borussii grającymi w niemieckiej kadrze?
(śmiech) Zawsze przy tego typu okazjach są jakieś zakłady i uszczypliwości w szatni, ale to są tylko żarty, które kończą się wraz z pierwszym gwizdkiem sędziego. Zapewniam, że w meczach eliminacyjnych, a zwłaszcza w tych z nami, nie będę kibicował Niemcom! (śmiech).

Bierze pan pod uwagę możliwość gry w innym klubie? Praktycznie przy każdym okienku transferowym pojawiają się dla pana jakieś oferty, ale za każdym razie mówi pan – zostaję w Dortmundzie.
Na tę chwilę mam jeszcze cztery lata kontraktu i nie wiem co się wydarzy za tydzień, a co dopiero za ileś tam miesięcy. Nie mniej jednak w Borussii czuję się świetnie, mamy super drużynę i świetnego trenera, co pozwala grać nam co roku o najwyższe cele. Na razie nie widzę więc powodów, by stąd odchodzić, ale tak jak mówię - wszystko może się jeszcze wydarzyć.

Wie Pan, że autobus Borussii już odjechał? (rozmawialiśmy tuż po meczu - przyp. PJ)
Naprawdę? (śmiech)

Naprawdę, a Pańskiego ferrari nie widzieliśmy nigdzie pod stadionem... (jakiś czas temu tabloidy napisały, że Błaszczykowski kupił ferrari za 1,5 mln zł - przyp. PJ)
Nie mam ferrari (śmiech). A tak na poważnie, to drużyna dostała po meczu dwa dni wolnego, choć ja akurat mam tylko jeden. Mimo to postanowiłem zostać w Polsce. a

Pytał i notował PIOTR JANAS

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska