Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Borussia 0:3. Poglądowa lekcja futbolu (NASZA RELACJA)

Jakub Guder, PJ
W luźnym, wakacyjnym tempie Borussia Dortmund udzieliła Śląskowi poglądowej lekcji futbolu. Niecałe dwie godziny przed meczem wysiadła z samolotu, a i tak ograła WKS 3:0. W składzie na ten mecz nie było Jakuba Błaszczykowskiego, ale Jurgen Klopp niespodziewanie dał naszemu reprezentantowi pograć dwie minuty. Przywitała go burza oklasków.

Śląsk Wrocław - Borussia Dortmund 0:3 (0:2)
Bramki:
Mkhitaryan 9, Immobile 20, Ramos 84

Śląsk: Pawłowski (46. Wrąbel) - Celeban, Pawelec (40. Calahorro), Dudu (88 Idzik), Zieliński (46. Ostrowski), Hołota (80. Przybylski), Droppa (46. Hateley), Mila (46. Plaku), Machaj (62. Gancarczyk), Flavio (55. Angielski), Pich (59. Dankowski).

Borussia: Langerak - Piszczek (82. Knystock), Subotic (71. Sarr), Sokratis (46. Ginter), Schmelzer (78. Gull), Kehl (46. Jojić), Kirch (82. Amini), Mkhitaryan (61. Maruoka), Hofmann (89. Błaszczykowski), Immobile (46. Ramos), Aubameyang (46. Ji)

Sędzia: Marek Opaliński
Widzów: 34 tys.

Na Stadionie Wrocław było mniej więcej tyle samo żółtych koszulek rozsianych po różnych sektorach, co tych zielonych na młynie. Gdy piłkarze wicemistrza Niemiec wyszli na rozgrzewkę przywitały ich gromkie oklaski, a kibice ruszyli do barierek, by jak najdokładniej zobaczyć swoich idoli, którzy nie dali szans na lotnisku, by zdobyć jakiś autograf. Gdy podczas prezentacji wyczytywano nazwiska gości, największy aplauz zebrał oczywiście Łukasz Piszczek, a także Włoch Ciro Immobile. Chyba dlatego, że to jego namaszczono niejako na następcę Roberta Lewandowskiego. Zresztą dostał nawet koszulkę z "dziewiątką". Ostatecznie nawet na ławce rezerwowych nie usiadł Jakub Błaszczykowski, który tuż przed meczem zamienił kilka zdań z bramkarzem WKS-u Mariuszem Pawełkiem. Obaj znają się jeszcze z czasów gry w Wiśle Kraków.

Zapowiadało się zatem na prawdziwe, niczym nieskażone święto futbolu, zorganizowane na zdrowych, komercyjnych zasadach. W tym momencie jednak odezwali się kibice WKS-u zasiadający na młynie. Jeszcze przed pierwszych gwizdkiem zaintonowali "Jazda z ku...! O Śląsku jazda z ku...!", potem dorzucili jeszcze "Wygramy, wygramy, wygramy - ku... pokonamy!" oraz "Guantanamera, Śląsk Wrocław j...e Hitlera". Wstyd na 70 krajów świata, bo w tylu można było oglądać spotkanie dzięki transmisji Eurosportu.

Moglibyśmy tu rozpisywać się o taktyce Śląska. O tym, że trener Pawłowski zdecydował się wypróbować grę trzema obrońcami (Pawelec, Hołota, Celeban), jak to wyszło, kto zaskoczył, a kto zaimponował. Prawda jest jednak taka, że w piłkę grała jedna drużyna - Borussia. W całej pierwszej połowie WKS tylko raz poważnie zagroził bramce Mitchella Langeraka, kiedy po trójkowej akcji Pich - Mila - Flavio Paixao uderzał ten ostatni. Wyraźnie jednak nad bramką.

Zgodnie z oczekiwaniami mecz zdominowała Borussia. Bramki Henrikha Mkhitaryana i Immobile z pierwszej połowy padły po ładnych, kombinacyjnych akcjach w środkowej strefie boiska, gdzie operować miał nasz nowy stoper - Tomek Hołota. Niemcy łatwo go jednak zgubili. Górowali nad wrocławianami we wszystkich elementach. Chwilami wyglądało to tak, jakby profesjonalna drużyna piłkarska grała z grupką znajomych. To nie przytyk, bo pewnie podobnie by było, gdyby w miejsce WKS-u wstawić jakąkolwiek inną polską ekipą. W takim miejscu jest zwyczajnie nasza piłka.

Na drugą część spotkania WKS wyszedł już z dwójką stoperów Celeban - Calahorro. Hiszpan jeszcze w pierwszej połowie zmienił poturbowanego Mariusza Pawelca. Z biegiem czasu na murawie pojawiali się młodzi. Tadeusz Pawłowski dał pograć Jakubowi Wrąblowi (18 lat), Karolowi Angielskiemu (18), Kamilowi Dankowskiemu (18), Marcinowi Przybylskiemu (19) czy nawet Mariuszowi Idzikowi. No i trzeba przyznać, że momentami wyglądało to lepiej niż w pierwszej części spotkania. Mógł się podobać zwłaszcza bramkarz Wrąbel. Umówmy się jednak - dortmundczycy nie grali na najwyższych obrotach. Generalnie tempo mieliśmy z obu stron wakacyjne. Wystarczył jeden zryw rywali, by gola na 3:0 strzelił Kolumbijczyk Adrian Ramos. No i wtedy znów odezwali się kibole. "Je... Borussię!".

Pisaliśmy o tym, że na ławce nie było Błaszczykowskiego? Może i nie było, ale Jurgen Klopp zrobił tę przyjemność polskim kibicom i niespodziewanie dał reprezentantowi Polski dwie minuty gry. Kubę przywitała burza oklasków. Był to dla niego pierwszy mecz od kiedy zimą zerwał więzadła krzyżowe w kolanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska