- Sprawdzimy, czy faktycznie drzwi do ambulatorium nocnej opieki zdrowotnej są tam zamykane. One powinny być zawsze otwarte. Sprawdzimy także, jak wołowska placówka jest oświetlona i oznakowana - podkreśla Joanna Mierzwińska.
Nawet dwa miesiące poczekamy na wyniki sekcji zwłok mężczyzny. Dopiero ona odpowie, jakie były przyczyny jego śmierci. Na razie panuje przekonanie, że mężczyzna miał zawał serca.
Tymczasem wołowska prokuratura rozpoczyna przesłuchiwania świadków w tej sprawie. - Najpierw chcemy porozmawiać z ratownikami z pogotowia, które przyjechało na miejsce po śmierci mężczyzny - mówi nam prokurator Izabela Karpińska. - Przede wszystkim zaś z lekarzem, który starał się udzielić temu panu pierwszej pomocy.
Jak powiedziała nam prokurator Karpińska, to lekarz z pogotowia podjął próbę reanimacji, a nie lekarka, która była wtedy w szpitalu.
Wciąż też nie ma decyzji w sprawie odwołania prezes Jolanty Klimkiewicz z funkcji szefowej szpitala. Przypomnijmy, że chce tego burmistrz Dariusz Chmura, a zwolnieniu sprzeciwia się starosta powiatu wołowskiego Marek Gajos (oba samorządy mają w szpitalu udziały, a panowie są ze sobą skonfliktowani).
Do tragedii w Wołowie doszło przed kilkoma dniami. 60-letni mężczyzna przyjechał nocą do szpitala. W placówce z personelu medycznego była tylko pielęgniarka i lekarka. Drzwi do szpitala były zamknięte, a 60 mężczyzna - zdaniem kobiet - był bardzo agresywny. Kopał w drzwi i wyzywał pielęgniarkę, gdy ta miała zapytać się o to, czy potrzebuje pomocy.
Personel wezwał policję. Gdy ta przyjechała, obok szpitala znaleziono zwłoki.
Prokuratura w Wołowie wszczęła śledztwo, które ma wyjaśnić, czy nie doszło do nieumyślnego spowodowania śmierci lub odstąpienia od udzielenia pomocy medycznej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?