Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Orzech: To dzięki niej jestm księdzem (ROZMOWA)

Malwina Gadawa
Tomasz Hołod
Ks. Stanisław Orzechowski, słynny "Orzech", przewodnik wrocławskiej pielgrzymki na Jasną Górę, opowiada nam o powołaniu i życiu w drodze.

W tym roku świętuje ksiądz jubileusz 50-lecia kapłaństwa. Chyba nie było lekko, biorąc po uwagę, że od ponad 30 lat jest ksiądz stale w drodze?

To prawda. Moje powołanie i kapłaństwo łączą się z drogą. Nie sposób zliczyć kilometry, które przeszedłem. Z każdym rokiem jestem słabszy, ale to nie przeszkadza mi towarzyszyć pielgrzymom w ich drodze na Jasną Górę. Choć siła fizyczna już nie ta, to psychicznie wciąż jestem w doskonałej formie. Dzięki rektorowi Politechniki Wrocławskiej od kilku lat uczestniczę w pielgrzymce, jadąc meleksem. To będzie moja 34. pielgrzymka wrocławska. Jestem z nią od samego początku. Wcześniej wyruszałem pięć razy na Jasną Górę z Warszawy, a także dwa razy do Ostrej Bramy.

CZYTAJ TEŻ:Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę 2014: Ponad 2 tysiące osób wyruszy w drogę


Pamięta ksiądz moment, gdy zrozumiał, że nie ma odwrotu, że chce się związać z Kościołem?

Pociągała mnie tajemniczość niektórych nabożeństw, choć byłem młody, więc o niczym to nie świadczyło. Dokładnie pamiętam moment, kiedy sobie uświadomiłem, że chcę zostać księdzem. Miałem wtedy wrażenie, że na mojej drodze stanął Chrystus i wskazał mi, którędy mam pójść. Nie bardzo się wtedy na to godziłem. Walczyłem z tym, choć ta myśl uporczywie wracała.
Mało brakowało, a księdzem bym nie został. Kiedy po technikum budowlanym chciałem iść do seminarium, musiałem przejść badania lekarskie, bo mieli mnie wziąć do wojska. Okazało się, że mam gruźlicę i dziury w płucach wielkości pomarańczy. Nie chcieli mnie w seminarium, powiedzieli, że w takim stanie nie mogę zostać księdzem. Pojechałem do Częstochowy i przed obrazem Matki Boskiej pomodliłem się: "Jeżeli chcesz, żebym został księdzem, musisz coś zrobić z tymi dziurami". Po trzech miesiącach nie było po nich śladu. Rektor seminarium powiedział, że zaryzykuje i mnie przyjął.

To niejedyne trudne momenty w kapłaństwie?

Można byłoby dosyć grubą książkę napisać. Choć człowiek w tym momencie życia woli pamiętać pozytywne rzeczy. Dzisiejsze pokolenie tego już nie pamięta, ale kiedyś to były inne czasy i można było nieźle oberwać, mówiąc młodzieży o historii, ucząc ich, że nie ma "białych plam", tłumacząc, co to był cud nad Wisłą czy zbrodnia katyńska. Tłumaczyłem się godzinami ówczesnej władzy. Miło nie było. Nigdy nie miałem jednak wątpliwości, że tak trzeba robić.

Jest ksiądz w stanie wyobrazić sobie wakacje bez pielgrzymki?

Nigdy nawet nie wyobrażałem sobie, że nie pójdę na pielgrzymkę. Powtarzałem, że mogę chorować zawsze, ale nie w sierpniu. Wypraszałem u Pana Boga dobrą kondycję. Przez wiele lat udawało mi się to. Chciałbym, żeby tegoroczna pielgrzymka miała przede wszystkim aspekt terapeutyczny, żeby uczestnicy uwolnili się od depresji, agresji. Pomóc w tym mają wspólna modlitwa i dobre słowo.

Policzył ksiądz, ile w ciągu tych kilkudziesięciu lat zniszczył par butów podczas pielgrzymek?

Nie, ale zapewne nie było ich dużo, bo zawsze na pielgrzymkę przygotowuję jedną parę. Buty muszą być porządne, skórzane i na pewno nie nowe. Zawsze przed drogą muszę je wcześniej rozchodzić. Najlepiej się chodzi w "rozdeptanych" butach.

Młodzi ludzie księdza uwielbiają. Co należy robić, żeby przyciągnąć tłumy?

Powiedziałbym inaczej. To mnie przyciągają tłumy. Nigdy nie miałem powołania do bycia pustelnikiem, nie wytrzymałbym bez ludzi, nawet gdy się z nimi czasami handryczyłem. Dobrze czuję się w grupie. Prawie nigdy nie wyjechałem na urlop sam. Zawsze organizowałem obozy wędrowne lub inne spotkania. Od 40 lat jestem związany ze studentami. Wiem, jak z nimi rozmawiać, bo się ich nauczyłem, zawsze staram się im pomóc.

Co takiego magicznego jest w pielgrzymce, że wiele rodzin zamiast spędzić wygodnie urlop, wybiera co roku męczącą trasę?

Mamy poczucie wspólnoty. Wieczorne rozbijanie namiotu obok drugiej osoby bardzo pasuje naszej naturze. To chwila oderwania się od codziennego życia w betonowych bunkrach. Dobrze się czujemy w drodze. Polska to piękny kraj, podczas kilku dni wędrówki możemy dostrzec wiele rzeczy, których nie widzimy na co dzień. Ludzie w dzisiejszych czasach zbytnio koncentrują się na konsumpcji. Duchowe przeżycia są im naprawdę potrzebne. Z Jasnej Góry ludzie wracają naładowani pozytywną energią. I nie mogą się już doczekać kolejnej pielgrzymki, mimo że nogi bolą.

Jak będzie świętował Ksiądz jubileusz 50-lecia kapłaństwa?

W wyjątkowym miejscu, na "Górce Przeprośnej". Będzie msza św., w której uczestniczyć będą nie tylko pielgrzymi, ale także wielu moich bliskich znajomych. Postaram się podziękować Bogu za ojczyznę. Nie wiem, o co prosić dla siebie. Właściwie wszystko, co miałem przeżyć, przeżyłem. Będzie tak, jak zechce Pan Bóg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska