Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co się stało z naszym Rynkiem? Czy to jeszcze wrocławski salon?

Jerzy Wójcik, Malwina Gadawa
Obecnie wrocławski Rynek to miejsce, gdzie można spędzić wolny czas, zjeść coś w restauracjach i przy okazji napić się piwa
Obecnie wrocławski Rynek to miejsce, gdzie można spędzić wolny czas, zjeść coś w restauracjach i przy okazji napić się piwa Tomasz Hołod
Żebracy, brud, alkohol i masowe imprezy - to główne problemy serca miasta. Dlaczego Rynek się zmienił? To wina zaniedbań magistratu czy może braku kultury mieszkańców i symbol dzisiejszych czasów?

Rynek przestał być salonem miasta - twierdzi europoseł Bogdan Zdrojewski, były prezydent Wrocławia. Zarzuca obecnym władzom brak pomysłu na najważniejsze miejsce w mieście. Żebracy, alkohol i narkotyki oraz brud i masowe imprezy to zjawiska, które "popsuły" wrocławski Rynek. Obsikane ściany i kolorowe neony powodują, że w niczym nie przypomina on eleganckiego centrum za czasów prezydenta Bogdana Zdrojewskiego. Doszło do tego, że straż miejska i restauratorzy z Rynku właśnie wypowiedzieli wojnę żebrakom, bo lokale i ich goście nie mogą normalnie funkcjonować.

Chcą walczyć z żebrakami

W lipcu restauratorzy z Rynku dostali od strażników miejskich ulotki uczulające na problem żebractwa. Rozdają je swoim klientom. Pracownicy restauracji otrzymali też instrukcję, gdzie dzwonić i jak szybko i skutecznie zgłaszać problem natarczywych żebrzących. Specjalnie przygotowany patrol straży miejskiej lub policji powinien działać szybko. Tylko w maju i czerwcu tego roku wrocławska straż miejska interweniowała 96 razy w sprawie natrętnego żebractwa, z czego ponad 80 przypadków dotyczyło Rynku. Efekt? 21 razy pouczono żebrzących, 17 ukarano mandatem, 7 osób przekazano policji, bo nie miały żadnych dokumentów. Raz skierowano wniosek o ukaranie do sądu. Dzięki spotkaniom z restauratorami udało się strażnikom namierzyć i zatrzymać kobietę, która uderzyła kelnerkę w twarz. Kelnerka ta próbowała ją wyprosić z restauracji właśnie z powodu natrętnego żebractwa.

Salonu już nie będzie

- Trzeba stanowczo i bez pobłażania reagować na przypadki łamania prawa w Rynku, od tego są służby mundurowe - mówi Sławomir Najnigier, wiceprezydent odpowiedzialny za przebudowę Rynku, zakończoną podczas II kadencji Bogdana Zdrojewskiego. - To dziś główny problem, który można rozwiązać przy odpowiedniej determinacji. Ale uważam, że nie ma powrotu do koncepcji Rynku jako eleganckiego salonu z czasów Bogdana Zdrojewskiego. Nie ma dziś możliwości ani skutecznych mechanizmów, które pozwolą wykluczyć z centrum niechciane kluby, restauracje czy sklepy z alkoholem. Czasy się zmieniły, w latach 90. mogliśmy ingerować mocniej. Teraz rządzi rynek - dodaje Najnigier. I przyznaje, że nie należy z tym walczyć, bo takie są czasy.

Zgadza się z nim inny wiceprezydent rządzący u boku Bogdana Zdrojewskiego. - Salon się zmienił i trzeba się z tym pogodzić - twierdzi Krzysztof Turkowski.
Krzysztof Kilarski z klubu radnych prezydenta miasta Rafała Dutkiewicza, szef Komisji Praworządności i Bezpieczeństwa w radzie, przyznaje, że jest problem. Jednak wielu kwestii nie da się rozwiązać. - Nie można teraz odmówić komuś udzielenia pozwolenia na sprzedaż alkoholu. Pamiętam, jak w 2011 roku nasz klub przegłosował uchwałę, w której zakazywano przez rok sprzedaży alkoholu w centrum, od godz. 23 do 6 nad ranem. Byliśmy przez wszystkich krytykowani. Wtrącił się w to pan wojewoda, który uznał, że uchwała jest niezgodna z polskim prawem, bo blokuje przedsiębiorczość - przypomina radny. - Wiem też, że mieszkańcy Wrocławia oczekują patroli straży miejskiej nie tylko w centrum, ale także na obrzeżach miasta. Sztuka to wszystko pogodzić - dodaje radny Kilarski.

- Trzeba pamiętać, że dla Bogdana Rynek zawsze był oczkiem w głowie i on może tę zmianę przeżywać najbardziej. Ja jednak pamiętam, jak w 1989 roku siedzieliśmy z Bogdanem i Rafałem (Dutkiewiczem - przyp. red.) snując plany co do Rynku. Byłem wtedy gorącym zwolennikiem ożywienia tego miejsca i wpuszczenia tam młodzieży. Najpierw była wygrana wojna o ogródki piwne, a później rzeczywiście stopniowe ożywianie Rynku i odmładzanie klienteli. To się udało, ze wszystkimi tego konsekwencjami - dodaje Turkowski. Jego zdaniem, jeśli obecne władze miasta zadbają o porządek: pozbędą się graffiti, żebrzących i przemocy, znów możemy być z wrocławskiego centrum dumni.

- Sporo jeżdżę po Europie i zawsze słyszę o wrocławskim centrum w samych superlatywach. Wrocławianie powinni to też zauważyć - twierdzi Turkowski. A on sam zwrócił ostatnio uwagę na coś innego. - Ludzie od dawna związani z Wrocławiem bywają w Rynku tylko wtedy, kiedy naprawdę muszą, zwykle jak przychodzą pokazać go przyjezdnym gościom. Sami najchętniej spędzają czas w knajpkach na Włodkowica czy Ruskiej. Rynek to enklawa przyjezdnych i bardzo dobrze. Mieszkańcy wreszcie odkrywają inne, ciekawe i odnowione zakątki miasta - zauważa Krzysztof Turkowski.

Nie wszystko jest godne Rynku?

Adam Bogatyn od ponad 30 lat wystawia swoje rzeźby na Rynku, zawsze w tym samym miejscu, blisko pręgierza. - Nie widzę tutaj diametralnych zmian, być może dlatego, że jestem tu codziennie, ale problem żebractwa istnieje.

Sam już dawno przestał interesować się, jakie restauracje są w pobliżu. - Często zaczepiają mnie ludzie i pytają o konkretną nazwę, a ja, mimo że jestem tu stałym bywalcem, to nie wiem, gdzie dana restauracja się znajduje. Tak szybko tutaj się wszystko zmienia – mówi.
Niezadowolona z tych zmian jest pani Anna Banasik, kwiaciarka z placu Solnego. Żali się, że odkąd zamknięto ruch wokół placu, to jej sprzedaż spadła o 70 proc. - Ludzie są wygodni, nie chodzą tam, gdzie nie mogą dojechać - mówi. Dodaje, że wiele klimatycznych miejsc z centrum znika, a zastępują je "mordownie", które tanio sprzedają alkohol, by przyciągnąć jak najwięcej klientów. Inne zdanie ma Regina Jaworowska. Dla niej centrum jest takie, jak być powinno.

Inne osoby na co dzień pracujące i funkcjonujące w Rynku twierdzą, że obniżenie rangi tego miejsca nie dzieje się przypadkiem. Chęć ożywienia i przyciągnięcia tłumów spowodowała, że nie każdy widz koncertu muzyki popularnej ma frak i melonik. - Potrzebna jest polityka kulturalna, bo jak na razie dobre pomysły zderzają się z kompletnie nieudanymi - twierdzi Janusz Domin, właściciel prestiżowej kawiarni "Literatka", do której przychodzi elita kulturalna. - O niewypale, jakim było stworzenie w Rynku strefy kibica podczas Euro 2012, mówił sam prezydent Dutkiewicz, ale w mojej ocenie także wiele koncertów muzyki popularnej czy mistrzostwa świata bezdomnych w piłce nożnej, to nie są imprezy godne Rynku - twierdzi Domin. Właściciel "Literatki" tłumaczy, że nie chodzi mu o to, żeby w miejskim salonie grali tylko wirtuozi muzyki klasycznej. - Europa na widelcu, bicie gitarowego rekordu Guinnessa czy kino plenerowe w ramach Nowych Horyzontów jak najbardziej zadomowiły się w Rynku i przyciągają całe rodziny i kulturalną publiczność - wylicza Domin. Jednak jego zdaniem należy unikać imprez, podczas których wśród widowni króluje pijana młodzież. - Próby przed takim koncertem trwają godzinami, w przerwach z głośników leci prymitywna muzyka, a zwiedzający miejski salon muszą tego słuchać. Rynek to nie miejsce na takie imprezy, mamy przecież stadiony -twierdzi Janusz Domin.

Savoir vivre wystarczy?

Poniekąd racje przyznaje mu Tomasz Ossowicz, dyrektor Biura Rozwoju Wrocławia. - Niedługo powstaną we Wrocławiu nowe przestrzenie, w których będzie można organizować imprezy masowe. Chodzi o wyremontowany plac Wolności czy stworzenie podobnego miejsca w pobliżu placu Społecznego. Wtedy można dokonać podziału rangi wydarzeń - mówi Ossowicz. Według niego to dobrze, że w Rynku dzieje się wiele rzeczy. Uważa, że sami mieszkańcy tego oczekują. - Problem leży gdzie indziej. Rynek jest przestrzenią wysokiej jakości, ale nie wszyscy umieją się w tym naszym salonie zachować. Dlatego musimy wprowadzić savoir vivre, choćby w postaci parku kulturowego - mówi Ossowicz. Czy miasto weźmie się za Rynek na poważnie, a straż miejska i policja poradzi sobie z kwestiami porządkowymi?

Chcemy, żeby Rynek żył

Wiceprezydent Wojciech Adamski uważa, że miasto cały czas działa tak, by z Rynku zadowoleni byli mieszkańcy. - Tu chodzi o ludzi. To oni powinni czuć, że to miejsce jest dla nich. Domyślam się, że przy tej okazji nie wszyscy będą zadowoleni, np. osoby prowadzące swój biznes - mówi Adamski. Według niego zadbano o to, żeby centrum miasta żyło. - W Rynku są nie tylko restauracje, ale także galeria, biblioteka, miejsca na wystawy. Nie chcieliśmy, żeby jak w innych miastach były same banki czy firmy, które będą zamykać drzwi o godz. 18. Naszym zadaniem jest dbanie o czystość, bezpieczeństwo i dobre samopoczucie mieszkańców. I tak też robimy - mówi Wojciech Adamski.

Jako jedyny nie widzi problemu. Uważa, że żebractwo to problem śladowy w mieście. - To są pojedyncze przypadki, które nie dotyczą tylko Wrocławia. Wystarczy pojechać do Paryża czy Wiednia, to problem wolności. Nie możemy przecież powiedzieć, że nie wpuścimy kogoś do Rynku, bo źle wygląda i może żebrać. Musimy poczekać, aż ktoś wejdzie do naszego salonu i naruszy prawo. Naszym zadaniem jest natychmiastowa reakcja i tak też robimy - mówi Adamski. Według niego to przynosi skutki.
Wiceprezydent odpiera także zarzuty o małą liczbę stróżów prawa w centrum. - W centrum jest pięć patroli straży miejskiej, dwa lub trzy patrole policji. W sumie w pierwszym półroczu Rynek pilnowało 930 policjantów. Według policyjnych statystyk w ciągu ostatnich sześciu miesięcy o 25 procent spadła liczba zawiadomień na policję o ewentualnych przestępstwach - mówi Adamski. Wiceprezydent ma jednak rozwiązanie na problem żebractwa. - Cały czas prowadzimy i będziemy kontynuować akcję informacyjną, żeby nie dawać pieniędzy osobom, które żebrzą. Wrocław to miejsce, w którym, jeżeli ktoś jest głodny lub nie ma gdzie spać, na pewno będzie mógł się za darmo posilić lub znaleźć nocleg - mówi wiceprezydent Adamski.

Straż miejska, choć deklaruje, że współpracuje z restauratorami i zamierza ostro walczyć z natarczywym żebractwem, będzie miała utrudnione zadanie. Zlikwidowano posterunek strażników w Sukiennicach. Teraz wszystkie patrole straży miejskiej są kierowane do akcji z ulicy Wysokiej (w pobliżu Grabiszyńskiej). Co prawda, co najmniej jeden patrol jest na stałe przypisany do Rynku, ale dawniej sytuacja była prostsza. Wszystkie patrole wychodzące z Sukiennic miały za zadanie patrolowanie Rynku niejako "po drodze". Wystarczy przypomnieć sytuacje, gdy strażnicy miejscy reagowali błyskawicznie, gdy na monitoringu widzieli wandali niszczących bombki na choince w Rynku czy zabierających pióro Fredrze. Do akcji wybiegało jednocześnie kilku mundurowych naraz. Teraz trudno będzie o tak sprawne akcje, chyba że strażnicy rzeczywiście dotrzymają słowa i będą kierowali wzmożone siły na Rynek.
- Czuję się znacznie bezpieczniej niż jeszcze dwa miesiące temu - twierdzi Janusz Domin, właściciel "Literatki". Patrole widać na każdym kroku, oby tak dalej – dodaje.

Główne problemy Rynku - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Salon Wrocławia ma problem, a nawet kilka:

  • brud, szczególnie po weekendowych nocach
  • załatwianie potrzeb fizjologicznych w bramach i na podwórkach
  • zbyt łatwy dostęp do alkoholu w okolicach Rynku
  • graffiti
  • złodzieje, którzy w Rynku szukają bogatych ofiar
  • koncerty i imprezy niegodne Rynku

Pan Ryszard Soczówka, pracujący w firmie Trans Formers mówi, że Rynek jest sprzątany od rana do godz. 22. - Robi to około 20 osób, które mają do posprzątania kilkadziesiąt kubłów - mówi pan Ryszard. Przyznaje, że najwięcej pracy jest w sobotę rano i po weekendzie. - Wtedy kubły są pełne - mówi pan Ryszard. - A w nich najczęściej butelki p o alkoholu - dodaje.

Niedługo w Rynku kolejny remont. Jesienią rozpoczną się prace nad wybudowaniem ścieżki wokół ratusza. Wszystko po to, żeby ułatwić #poruszanie się osobom niepełno-sprawnym. Ścieżka ma mieć szerokość dwóch metrów, zgodził się na nią konserwator zabytków. Prace mają się zakończyć w przyszłym roku. To nie podoba się niektórym przedsiębiorcom, którzy uważają, że znów stracą, podczas remontu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska