Do starcia doszło w sobotę, czyli dzień po spotkaniu ligowym z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Lechia Gdańsk udała się do Koeln, by w ramach 110-lecia istnienia Victorii zagrać mecz towarzyski. Istotne jest to, że niemiecki klub wspiera Franz Josef Wernze, czyli właściciel biało-zielonych.
Nasza drużyna na tle czwartoligowca wypadła koszmarnie. Przegrała 1:4. A to i tak nie był najwyższy wymiar kary, gdyż przeciwnik miał jeszcze więcej okazji do strzelenia goli. Nic dziwnego, że po spotkaniu wściekły był bramkarz Mateusz Bąk. On, jako jedyny, nie rozczarował i dlatego ominęła go kara. Pozostali piłkarze słaby występ odczuli finansowo.
- Dlatego nie przeszliśmy nad występem w Niemczech do porządku dziennego. Wymagamy profesjonalizmu, a taki wynik godzi w dobre imię klubu. Poza Bąkiem, jedynym do którego nie mamy pretensji, gracze biorący udział w meczu z Viktorią otrzymali kary. Nie chcę mówić o ich wysokości, ale zapewniam, że piłkarze je odczuli – powiedział na łamach "Przeglądu Sportowego" Adam Mandziara, który w klubie nie pełni żadnej oficjalnej funkcji, ale z ramienia Wernzego nadzoruje Lechię.
źródło: Przegląd Sportowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?