Na Wielkiej Wyspie mieszkańcy nigdy nie mogli się doprosić supermarketu. Za to na Hubach i Gaju w obrębie około kilometra kwadratowego naliczyliśmy 14 supermarketów, hal kupców i kompleksów handlowych.
Wczoraj na rogu ul. Borowskiej i al. Armii Krajowej został otwarty supermarket Lidl. Inny Lidl działa przy ul. Hubskiej, tuż obok jest Simply. Są cztery Biedronki: przy Borowskiej, św. Jerzego i dwie przy Armii Krajowej - w odległości 300 m. Jest Stokrotka przy Kamiennej, Kaufland i AB Centrum przy Armii Krajowej, Carrefour przy Bardzkiej, Hala Kupców Perła przy Widnej, a wzdłuż Świeradowskiej hale targowe: Gaj i duże centrum Ferio Gaj.
Zabijają małe sklepy
Im więcej supermarketów, tym głośniejszy lament właścicieli małych stoisk w halach kupieckich. - Tyle supermarketów na niewielkim obszarze to gruba przesada. Gdy otwiera się kolejny, notujemy spadek klientów - mówi Bożena Błaszkiewicz, która ma stoiska z pasmanterią i bielizną w Hali Kupców Perła przy Widnej.
Dodaje, że ludzi przyciągają promocje, choć często w małych sklepach można kupić taniej. - Poszłam do nowego Lidla, a tam tłumy, bo promocja. Tymczasem w każdym Lidlu jest to samo. U nas bób kosztuje 2,40 zł, w Lidlu dwa razy drożej - wylicza pani Bożena.
CZYTAJ TEŻ:Wrocław: Nowy Lidl przy Borowskiej już otwarty (ZDJĘCIA, CENY, PROMOCJE)
Dodaje, że właściciele sklepików z trudem wiążą koniec z końcem. - Ledwo opłacam czynsz: 2,5 tys. zł za 20 mkw. Na 100 stoisk w hali Perła ostatnio zmienili się właściciele 10, w tym 5 w mojej alejce - mówi.
Katarzyna Szumlewicz mieszkająca na Hubach przypomina, że ostatnio zamknięto piekarnię i pasmanterię przy Ślicznej. Sama robi zakupy w markecie. - Tam wszystko jest w jednym miejscu. Im więcej supermarketów, tym lepszy wybór. Gdyby nie były potrzebne, nie byłoby tam tłumów - zauważa.
Duzi też walczą
Bożena Błaszkiewicz zwraca uwagę, że z powodu otwarcia Lidla ucierpiały inne markety. - Byłam w Kauflandzie, akurat w czwartki mają nową gazetkę i sporo kupujących. Ale teraz tłumów nie było, wszyscy poszli do Lidla – mówi.
Ekspert branży budowlanej, Leszek Juszczak z firmy Świat Nieruchomości, przyznaje, że przy większej liczbie sklepów w jednym miejscu zyskuje klient. Może to być korzystne także dla samych marketów. - Skumulowanie w jednym miejscu wielu dużych sklepów to próba przejęcia klientów, którzy kupują w jeszcze większych centrach handlowych, choć te duże sklepy oczywiście też konkurują między sobą - zauważa Juszczak.
Ogromnym centrum jest np. Park Handlowy Bielany Wrocławskie, wciąż przyciągający klientów z Hub i Gaju np. sklepami meblowymi. - Największą szkodę taki wzrost liczby supermarketów przynosi lokalnym handlowcom, sklepiki umierają śmiercią naturalną - dodaje Juszczak.
Jan Smyk z Gaju ma ulubiony sklep pod blokiem. - Biedronki mogą stawiać co 50 m, ale i tak zawsze pod bramą będę miał najbliżej - uśmiecha się.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?