Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławski biznesmen ukrytą kamerą podglądał pracowników w toalecie?

Marcin Rybak
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Mikołaj Suchan/Polskapresse
Wrocławski biznesmen stanie przed sądem oskarżony o podglądanie "na żywo" ukrytą kamerą osób korzystających z toalety w jego firmie. Mężczyzna nie przyznaje się do zarzutów.

Mariuszowi F. grożą dwa lata więzienia, grzywna albo tzw. ograniczenie wolności, czyli wykonywanie prac społecznych. Prokuratura oskarżyła go o to samo przestępstwo, które zarzucane jest podejrzanym w słynnej "aferze taśmowej", związanej z nagrywaniem najważniejszych polskich polityków w warszawskich restauracjach.

Według tego przepisu przestępstwo popełnia ktoś, kto "w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem".

Wrocławska sprawa nie ma jednak nic wspólnego z polityką. Według wersji przyjętej przez śledczych, biznesmen umieścił w toalecie własnej firmy kamerę. Ściślej telefon komórkowy marki Huawei wyposażony w kamerę. Telefon został zaopatrzony w specjalny program umożliwiający bezpośrednią transmisję obrazu na komputer. Całe urządzenie ukryte zostało w skarpecie. Miała ona otwór, by nie zasłaniać obiektywu kamery telefonu komórkowego.

Cały zestaw: komórka z kamerą plus aplikacja do transmisji danych został umieszczony w toalecie w siedzibie firmy należącej do oskarżonego biznesmena. Pod tym samym adresem na wrocławskim Śródmieściu siedzibę mają dwa przedsiębiorstwa.

Wszystko działo się 4 lutego tego roku. Urządzenie zostało ujawnione przez jedną z pań korzystających z toalety. Z ustaleń śledztwa wynika, że w czasie gdy urządzenie zamontowane było w toalecie, skorzystało z niej dziewięć osób: siedem pań i dwóch panów. Byli to pracownicy i klienci dwóch wrocławskich firm. Obydwie kontroluje oskarżony biznesmen. Tak przynajmniej wynika z naszych ustaleń. Z treści aktu oskarżenia wynika, że kobieta, która ujawniła telefon w toalecie, dała go szefowi, czyli Mariuszowi F. To on przekazał go policji, ale wcześniej usunął oprogramowanie do transmisji danych. Śladów jednak nie zatarł.

Prokuratura uważa, że oskarżony na komputerze w swoim biurze oglądał obraz z kamery zamontowanej w toalecie. On sam nie chce komentować całej sprawy. Powtarza za aktem oskarżenia, że do postawionych zarzutów nie przyznaje się i sprawę będzie wyjaśniał w sądzie. To nie on - jak mówi - umieścił nieszczęsny telefon w toalecie. Mówi, że na etapie śledztwa współpracował z policją w wyjaśnianiu tej sprawy. Potwierdza, że to on dostał telefon - znaleziony w toalecie jego firmy i oddał go policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska