Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mundial 2014. Argentyna Messiego w finale. Louis van Gol tym razem nic nie wymyślił

Wojciech Koerber
Finał mundialu będzie pojedynkiem Ameryki Południowej z Europą. Argentyńczycy pokonali wczoraj Holandię po serii rzutów karnych i w najważniejszym meczu turnieju zmierzą się z Niemcami

Spokojnie! Jeszcze nikt nie zdobył Pucharu Świata po wygranej w półfinale – zauważył po wtorkowym meczu Brazylia – Niemcy (1:7) – całkiem zresztą słusznie – Toni Kroos. Teraz już wiemy, że ostatnią przeszkodą niemieckiej ekipy będzie w niedzielę, na Maracanie, Argentyna. Dzień wcześniej Brazylijczycy i Holendrzy zagrają o trzecie miejsce. A propos Brazylii. Przy czym bawią się najlepiej? Przy 0,7. Taki dowcip. Bo Canarinhos płaczą, lecz świat się śmieje. Szczególnie ten internetowy.

Argentyna ma w kolekcji dwa tytuły mistrza świata (1978 – w finale 3:1 z Holandią, 1986). Dwukrotnie jej też w finale nie wyszło. W 1930 i 1990 roku. Holandia? W decydującym spotkaniu mundialu występowała trzykrotnie (1974, 1978 i 2010), po Puchar Świata nie sięgając nigdy. To fakty, które w środowy wieczór nie miały jednak żadnego znaczenia. Liczyło się tu i teraz. Jak się wyspali Lionel Messi i Arjen Robben. Co wymyślili Alejandro Sabella i Louis van Gaal. Czy absencja kontuzjowanego Angela Di Marii to gwóźdź do trumny. I jak z problemami żołądkowymi poradzi sobie Robin van Persie.

No dobra, bądźmy szczerzy. Tak nas we wtorek Niemcy rozpuścili, że po pierwszej połowie wczorajszego spotkania byliśmy – nie bójmy sie użyć tego słowa– zniesmaczeni. Żadnych goli, żadnych rekordów. Robben nie biegał tym razem z prędkością 37 km/h, brakowało też komentarza Dariusza Szpakowskiego, bo przy kilku nazwiskach pysznie by sobie połamał język. Tylko Jacek Laskowski błysnął złotą myślą, że van Gaal to gość, który zrobił szach i mat przy pomocy Krula. Tima Krula. Tego, co obronił dwa karne Kostarykańczyków. Między słupkami Pomarańczowych znów stanął jednak Jasper Cillisen. I w 15 minucie pewnie wyłapał piłkę po rzucie wolnym egzekwowanym przez Messiego.

Po zmianie stron na Arena Corinthians w Sao Paolo wiele się nie zmieniło. Fachowcy zaczęli analizować jakieś niewidoczne dla zwykłego ludzkiego oka zmiany w ustawieniach, lecz nas to specjalnie nie wzięło. Wyczekiwaliśmy goli! Tymczasem obie drużyny zaczęły grać w szachy, bardziej chroniąc tyły niż patrząc przed siebie.

W 58 minucie dośrodkował Ezequiel Lavezzi, lecz Gonzalo Higuain źle uderzył głową z bliskiej odległości. Nic z tego. Cztery minuty później Nigela de Jonga zmienił 23-letni Jordy Clasie. Próbowano nam wmówić, że ta nietuzinkowa perełka Feyenoordu Rotterdam gotowa jest zmienić obraz gry. Też nic. Wreszcie w 75 minucie w siatkę strzelił z bliskiej odległości Gonzalo Higuain, po podaniu Enzo Pereza. W boczną siatkę.

W 90 minucie piłkę meczową miał Robben, lecz jego uderzenie zablokował Javier Mascherano. Dogrywka. I już po upływie sześciu minut van Gaal podziękował za grę van Persiemu. Co to oznaczało? Do końca jeszcze nie wiedzieliśmy. Na pewno jednak to, że ewentualnych karnych nie będzie wyłapywał Krul. Bo była to trzecia zmiana.

Karne. Pomylili się Vlaar oraz Sneijder, rywale ani razu. 4:2 dla Argentyny, która zagra w finale.


Holandia - Argentyna 2:4 (0:0)

Rzuty karne: Vlaar (nie strzelił), Robben, Sneijder (nie strzelił), Kuyt – Messi, Garay, Aguero, Rodriguez.

Holandia: Cillessen - de Vrij, Vlaar, Martins IndiI (46 Janmaat) - Kuyt, Blind, de Jong (62 Clasie), Wijnaldum, Sneijder, Robben - van Persie (96 HuntelaarI).

Argentyna: Romero - Zabaleta, DemichelisI, Garay, Rojo - Mascherano, Biglia, Perez (81 Palacio) - Lavezzi (101 Rodriguez), Messi, Higuain (82 Aguero).

Sędziował: Cuneyt Cakir (Turcja). Widzów: 62 000.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska