Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Redaktor naczelny: Dlaczego "Gazeta Wyborcza" kłamie, manipuluje i nawołuje do nienawiści

Arkadiusz Franas
Czy fatalne wyniki sprzedaży "Wyborczej" spowodowały, że gazeta rozpoczęła ataki na konkurencję? Bezprecedensowa akcja, pod płaszczykiem obrony praw człowieka, godzi w elementarną wolność słowa.

Opublikowane kilka dni temu przez Związek Kontroli i Dystrybucji Prasy dane pokazują, jak drastycznie spada na Dolnym Śląsku (i nie tylko) sprzedaż "Gazety Wyborczej". W naszym regionie spadek ten (porównanie maj 2014 do maja 2013) to ponad 18 procent. I w tzw. średnim dziennym rozpowszechnianiu płatnym ma wynik o ponad 4000 egzemplarzy gorszy niż "Gazeta Wrocławska". I ten jeszcze kilka lat temu niekwestionowany lider na Dolnym Śląsku zalicza olbrzymią porażkę, bo wynik dzienny na poziomie 15 tys. egzemplarzy może rozczarowywać. Zabolało. Celowe działanie? Wszystko na to wskazuje. Bo właśnie w chwili opublikowania danych "Gazeta Wyborcza" przypuściła atak na nas, swojego konkurenta, oczerniając nas kłamliwymi epitetami, przywołując najbardziej bolesne w tym kraju analogie do działalności nazistowskiej partii NSDAP i czasów faszyzmu w Europie. A tylko dlatego, że piszemy prawdę i zajmujemy się tym, co niepokoi wrocławian.

Dlaczego kłamią?

W piątek w dolnośląskim dodatku "Gazety Wyborczej" ukazał się tekst zatytułowany "Skończcie pisać o wstrętnych Cyganach", a w nim: "»Gazeta Wrocławska« od miesięcy posługuje się rasistowskimi etykietami, prowokuje swoich Czytelników do nienawiści". Kłamstwo. Po dwakroć kłamstwo. Żaden dziennikarz "Gazety Wrocławskiej" nigdy nie napisał o Cyganach "wstrętny". My tylko pokazujemy to, co dzieje się we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Zarówno z udziałem Cyganów, jak i przedstawicieli innych narodowości. Choć głównie oczywiście nas, Dolnoślązaków. Aby Państwo mieli pojęcie, o jakiej liczbie "podejrzanych" tekstów mówimy i jaki to jest "zmasowany atak", to na początku przedstawię wyimek statystyczny. Mowa tu o tekstach zamieszczanych na naszej stronie internetowej. Każdego dnia umieszczamy tam około 100 informacji. Jak łatwo policzyć, przez rok jest to 36500 tekstów.

Wg naszych obliczeń tych poświęconych Cyganom było około 20… W tej liczbie także, jak nam zarzuca konkurencja, "bezrefleksyjnie publikowane" Listy od Czytelników. My naprawdę szanujemy naszych Czytelników i wiemy, że piszą o ważnych sprawach. Rzeczach, które ich intrygują. A że sprawy są ważne, potwierdza to choćby fragment jednego z komentarzy pod wspomnianym tekstem "Gazety Wyborczej". Czytelnik naszej konkurencji tak napisał: "O ile dobrze zrozumiałem tekst, to szanowna Autorka w dość obcesowy sposób żąda od konkurencyjnej Gazety, nie żeby przestała kłamać, ale wręcz przeciwnie, żeby przestała pisać prawdę! Jeżeli to nie rekord świata w bezczelności, to coś bardzo blisko tego:)". Mam dowód, że to prawdziwa wypowiedź, bo usunięto ją ze strony.

Dlaczego manipulują? - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Zarówno we wspomnianym piątkowym tekście, jak i wczorajszym, opublikowanym na stronach ogólnopolskich "Gazety Wyborczej", zatytułowanym "Jak »Gazeta Wrocławska« szczuje na Romów", mamy przykład klasycznej manipulacji. Dotykający bezpośrednio mnie. Otóż w obu przypadkach jako przykład chyba negatywnego nastawienia do Cyganów przywołany jest początek mego felietonu sprzed roku, w którym poruszam problem koczowiska romskiego przy ul. Kamieńskiego i jego obrońców. "A co Państwo na to, gdybym tak zupełnie niespodziewanie któregoś wieczoru wparował do Państwa mieszkania? Takiego wymuskanego, z lśniącymi, porcelanowymi słonikami na półkach, dywanami pozbawionymi wszelkich żyjątek, firankami bielszymi niż dusza posłanki Sobeckiej, wykrochmalonymi koronkowymi serwetkami... I ja tak bym se wparował tuż po 20 wieczorem i usiadł. Ubłocone buty rzucił na środek dywanu, skarpetki (po 14-godzinnym stopniu zużycia) zarzucił na żyrandol, koszulę rozpiął do pasa, podrapał się po klacie i zakrzyknął: a gdzie kolacja!". Gdzie tu nienawiść, szczucie…

Ale w obu przypadkach niewygodnie było zacytować inne fragmenty mojego tekstu. Na przykład ten: "Problem jest, i to bardzo pilny. Tu powinny natychmiast reagować służby miejskie i wojewody. Jeśli nie zajmą się likwidacją (przeniesieniem) obozowiska w sposób zorganizowany, to znajdzie się jakaś grupa idiotów, która »weźmie sprawy w swoje ręce«. I wtedy dopiero będzie problem. Dużo większy". Albo ten: "A może zamiast wzdychać na portalach z okazji Międzynarodowego Dnia Romów i organizować w urzędzie wojewódzkim akademię ku czci, trzeba było wziąć tyłeczki w troki i ruszyć na ulicę Kamieńskiego. Wiem, że wygodniej pogłaskać główki wystrojonych cygańskich dzieci w ciepłym gabinecie, ale na tym obozowisku też są romskie maluchy. Fakt, trochę gorzej by wyglądały na zdjęciach w internecie, ale dopiero one poczułyby, że mają święto. Myślę, że biedne nawet nie wiedziały".

Więcej tu troski czy nienawiści? Pokazuję Państwu, jak łatwo dobrać fragment tekstu, by udowodnić swoją tezę. Owszem, popełniamy błędy. I przez redaktorskie sito nie powinien przejść w felietonie mojego kolegi z działu sportowego niezbyt mądry dowcip o Cyganach. Nie powinien i koledze to wytłumaczyłem. Ale w tej redakcji nie ma, nie było i nie będzie miejsca na jakiekolwiek zachowania rasistowskie czy godzące w godność drugiego człowieka. Głupie dowcipy zdarzają się w różnych środowiskach. Jak się przekonaliśmy niedawno, nagminnie na przykład członkom naszego rządu. "Wyborczej" nie?

Dlaczego nawołują do nienawiści? - WIĘCEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
Dużym problemem wszystkich wydawców internetowych jest kontrola komentarzy pod tekstami. Tu nikt nie ma patentu, by chronić się w 100 procentach. Za dużo w internecie wulgaryzmów, nawoływania do przemocy. I nam nie zawsze udawało się spod kompletnie niewinnych tekstów informacyjnych usuwać na bieżąco wszystkie opinie, których normalny człowiek nie może głosić. To idzie w setki i tysiące. Ale jesteśmy coraz lepsi i z każdym dniem będzie ich mniej. Tylko, jak wspomniałem, to nie jest jedynie nasz problem. "Gazeta Wyborcza" też go ma. Gdybym zastosował konstrukcje myślowe z obu wspomnianych tekstów "Wyborczej", to nasza konkurencja też "prowokuje do nienawiści". Bo nie jest tak, że u nich nie ma tekstów o Cyganach. Są, choć pewnie ich zdaniem oni poruszają tylko ważne problemy, a nie błahe, jak "Wrocławska". Nasza konkurencja zawsze wiedziała, co jest ważniejsze…

Proszę, bez problemu znalazłem taki komentarz na stronie internetowej, na którą trafiają teksty z "Wyborczej": "czy władze miasta delikatnie mówiąc pojeb***? z jednego miejsca chcą złodziei przenieść w drugie? ciekawe co na to właściciele i nowi mieszkańcy Lokum di trevi? kupują mieszkanie za 300-500 tys zł i miasto funduje im gratis cyganów 50 metrów od domu?? szlag by człowieka mógł trafić, są tu NIELEGALNIE, ŁAMIĄ PRAWO wyprawiając koczowisko, a miasto się bawi z nimi w kotka i myszkę, wsadzić w pociąg w jedną stronę i tylko tyle wrocław, polska może dla tej nacji zrobić, ciekawe co miasto zrobi jak przyjedzie kolejnych 500, 1000 romów, którzy będą żebrać, kraść bo to w ich naturze... czy w Polsce niektórzy nie muszą przestrzegać prawa bo niby są jakąś mniejszością??". (pisownia oryginalna)

I o ile u nas pod tekstami są naprawdę setki, jak nie tysiące komentarzy, to w "Wyborczej" na ogół po kilka, kilkanaście. Łatwiej wyłapać, a jednak został i tkwi taki od dłuższego czasu. Celowo, by zwiększyć atrakcyjność strony? Dużo takich tam jest. Że nie jest to pojedynczy przypadek, to obok mają Państwo dowody. Choć wczoraj ze strony "Gazety Wyborczej" komentarze znikały z prędkością światła. To, że te nawołujące do nienawiści, to rozumiem. Trochę mi smutniej, że też i te, które popierały "Wrocławską". Dużo ich było i tak miło mi się robiło, jak je czytałem. Bardzo rzeczowe. Zachowałem je. A tak naprawdę to przepraszam Państwa za ten tekst. To się już więcej nie powtórzy. Dziennikarstwo to nie zajmowanie się innymi mediami. Naszą rolą jest pokazywanie Czytelnikom świata, który nas otacza i objaśnianie nie zawsze klarownej rzeczywistości. I będziemy to nadal robić najlepiej jak tylko potrafimy. Ten tekst powstał, ponieważ muszę się liczyć z tym, że dotarły do Państwa oszczercze i haniebne opinie na temat "Gazety Wrocławskiej" opublikowane na łamach "Wyborczej", której się wydaje, że posiadła jedyny i niedyskutowalny patent na prawdę. W XX wieku już tacy bywali. Źle to się dla świata skończyło. Bo prawda to rzecz bardziej skomplikowana, często bardzo indywidualna. Każdy ma prawo dojść do niej swoją drogą. Byle być dobrym dla drugiego człowieka. I tolerancyjnym. Nie ma miejsca na dyktaturę jednej gazety. To kiedyś "Wyborcza" walczyła o wolność słowa. Teraz uważa, że ta wolność przysługuje tylko jej. Nie! Czas skończyć z dyktaturą myśli dyktowanych tylko przez jedno środowisko.

PS. Tak, wiem o liście otwartym do mnie podpisanym przez ludzi nazwanych przez konkurencję "głównie ze świata kultury". Także z Oslo i Paryża. Jestem dumny, że mamy i tam Czytelników. I nie dziwi mnie na tej liście obecność pracowników opłacanych przez wrocławski i dolnośląski samorząd. Tak często krytykowany przez naszą gazetę. Podpisali się prywatnie? Dyrektorzy teatrów prywatnie wszak nie są chyba ze "świata kultury". I jakoś nie dziwi mnie również to, że został opublikowany w kilkadziesiąt godzin po ukazaniu się w „Gazecie Wyborczej” pierwszego tekstu uderzającego w nas. Tak to ładnie się składa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska