To zdarza się nawet najlepszym... (uwaga, wulgarne słowa!)
"Daj, ać ja pobruszę, a ty k... poczywaj" - czy tak brzmiało pierwsze polskie zdanie, zapisane w 1270 r. na karcie nr 24 Księgi Henrykowskiej? Jasne, że nie (bo "k..." tam nie było), ale siedemset czterdzieści lat później tak by pewnie zabrzmiało , gdyby je ktoś wypowiedział na wrocławskiej ulicy. Dlatego taka parafraza trafiła na okładkę "Słownika rzeczywistej polszczyzny", który ukaże się w styczniu nakładem wydawnictwa Primum Verbum.
To jedyne w swoim rodzaju dzieło jest efektem półrocznych badań kilkuosobowego zespołu łódzkich i wrocławskich badaczy. - Rzuciło nam się w oczy, a właściwie... w uszy, że wrocławskie kręgi dresiarskie rozmawiają ze sobą przy pomocy bardzo niewielkiej liczby słów - tak o genezie słownika opowiada inicjator tego projektu, profesor Michael Fleischer, szef Zakładu Projektowania Komunikacji Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Policzyliśmy więc te słowa i wyszło, że do komunikacji wystarczą im cztery: "k...", "ch...", "je..." i "pie...". Wspólnie z grupą studentów i łódzkich badaczy wpadliśmy więc na pomysł, żeby opracować słownik polszczyzny rzeczywistej.
Rzeczywistej, bo zdaniem badaczy z Wrocławia słowniki języka polskiego są niczym powieści science fiction - nikt opisaną tam polszczyzną się na co dzień nie posługuje. Polacy mówią zupełnie inaczej. Z kolei obecne na rynku słowniki wulgaryzmów są wydumane i fałszują językową rzeczywistość, gdy twierdzą, że słowa na "k" czy na "ch" nie mają znaczeń.
- Nasze badania prowadziliśmy, chodząc po ulicach i wsłuchując się, jak mówią ludzie - opowiada prof. Fleischer. - Czasem nagrywaliśmy te wypowiedzi, ale częściej, z uwagi na niebezpieczeństwo utraty zdrowia, czekaliśmy, aż nasi badani sobie pójdą i szybko zapisywaliśmy ich rozmowy.
"K..., wszystko lata, ja to k... pie..." - tak jeden z wrocławian, próbując zapalić silnik swojego skutera, skomentował brak powodzenia. "K..., jak to k... usłyszałem, to mnie k... z zawiasów wypier...ło" - to z kolei przykład zdziwienia. Zdań z użyciem czterech badanych słów używanych przez Polaków (określenia "dresiarze" twórcy słownika używają w odniesieniu do ludzi o takiej mentalności) wynotowano w książce aż 350.
- Okazało się, że każde z tych słów ma ogromną semantykę, może przybrać w zdaniach wiele znaczeń i funkcji. Na przykład przy słowie "k..." doliczyliśmy się 47 znaczeń. Kreatywność językowa dresiarzy jest nieprawdopodobna - mówi prof Fleischer.
To zdarza się nawet najlepszym... (uwaga, wulgarne słowa!)
Co może znaczyć słowo "k..."?
* Znaczenie: "O, Boże",
Funkcja: "Wzmocnienie", Kontekst: "Wczoraj mnie lekarz złapał bez tego, k... jak mnie opier...lił".
* Znaczenie: "Niechętnie",
Funkcja "Niezadowolenie"
Kontekst: "A to przesiedzę k... trzy miesiące na tej jeb... ławce"
* Znaczenie: "Niestety".
Funkcja: "Niezadowolenie".
Kontekst: "Przyszedłem k... z roboty".
Fragment "Słownika rzeczywistej polszczyzny"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?