Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stare radia mają duszę - wie o tym dobrze Adam Biliński

Malwina Gadawa
Adamowi powoli zaczyna brakować w mieszkaniu miejsca na przywrócone do życia odbiorniki. Marzy mu się stworzenie muzeum radiotechniki polskiej
Adamowi powoli zaczyna brakować w mieszkaniu miejsca na przywrócone do życia odbiorniki. Marzy mu się stworzenie muzeum radiotechniki polskiej
Stare radia mają duszę. To Adamowi Bilińskiemu podoba się najbardziej. No i ta ciekawość: przecież każdy odbiornik, często trzy razy starszy od niego, to osobna historia.

Czwarta klasa szkoły podstawowej. On, wspólnie z kolegami, zwiedzał zamek Czocha, choć kompletnie nie był wtedy wycieczką zainteresowany. W głowie miał całkiem coś innego - kilka dni wcześniej, na strychu u pradziadka wygrzebał między starymi meblami zakurzony, lampowy odbiornik radiowy marki Pionier. Zwiedzając zamkowe korytarze, obmyślał plan, co zrobić, żeby go uruchomić.

- Niestety, jego skrzynka nie przetrwała próby czasu. Musiałem znaleźć inną. Na szczęście pomógł mi kuzyn Włodek. Po naprawie odbiornik zagrał "pełnią płuc" Wtedy poczułem, że to jest to, nie chciałem już słuchać niczego innego - mówi Adam Biliński.

Najpierw psuł, potem naprawiał
Ma dopiero 19 lat, a o odbiornikach z tamtej epoki wie o wiele więcej niż osoby, które kilkadziesiąt lat temu takiego sprzętu używały. Jego wiedza ostatnio przydała się, kiedy był jednym z bohaterów filmu kręconego w Oławie o życiu w tym mieście w latach 80. Mieszka w Gierszowicach, pod Brzegiem. Uczy się w technikum elektrycznym. Elektronika interesowała go od zawsze.

- Już w przedszkolu bawiłem się kabelkami. Fascynowało mnie, na jakich zasadach działo radio i co się w nim znajduje. Wolałem słuchać odbiornika niż oglądać programy telewizyjne - opowiada Adam. Przyznaje, że na początku po jego "naprawach" sprzęt nie nadawał się do niczego. Metodą prób i błędów zaczął w swoim domowym warsztacie, urządzonym w pokoju, odnosić pierwsze sukcesy. Nawet nie zauważył, kiedy do jego do domu sprzęt zaczęli przynosić także sąsiedzi i znajomi. Z przejęciem opowiada, że renowacja starego radia nie jest prostym zajęciem, w dodatku czasochłonnym.
- Najpierw trzeba odnowić skrzynkę i naprawić wnętrze. Wymienić uszkodzone lampy, kondensatory, rezystory i części mechaniczne. Potem czas na zestrojenie aparatu - wylicza. Najlepiej, żeby jak najwięcej części było oryginalnych, choć nie zawsze się tak da. Dlatego często z kilku odbiorników powstaje jeden. Potem zajmuje honorowe miejsce na półce.

Magiczne oczko
- Nie wiedziałem nawet, kiedy przestałem mieścić się w swoim pokoju. Pełno w nim było odbiorników, magnetofonów kasetowych i szpulowych, radiomagnetofonów i przeróżnych części - mówi nam 19-latek. - Kolekcjonowanie i naprawa odbiorników lampowych to dla mnie wielkie przeżycie. Każdy jest inny. Stare radia mają duszę i historię. Niektóre są trzy razy starsze niż ja. Zawsze myślę sobie, jakie wiadomości z kraju i zagranicy przekazywały. Przecież takie radio mogło być dla kogoś oknem na świat. To ono mogło komuś dostarczać rozrywki. Dzieci mogły poznawać kraje i ich stolice, czytając napisy na skali odbiornika. I to magiczne oczko świecące na piękny, zielononiebieski kolor - opowiada z fascynacją nastolatek.

CZYTAJ DALEJ
One działają, ale lepiej ich nie używać
Adam Biliński w swojej kolekcji ma 20 odbiorników lampowych, 30 przenośnych, 23 radiomagnetofony, 8 zestawów głośnikowych, 15 amplitunerów i tunerów radiowych, 10 wzmacniaczy, 7 telewizorów, 6 gramofonów i wiele innych urządzeń, które mógłby wymieniać kilka godzin... Nie mieści się już w domu. Zdradza, że jego marzeniem jest otworzenie muzeum radiotechniki polskiej.

- Nie zbieram tego tylko dla siebie. Chcę po prostu ocalić te odbiorniki od zapomnienia. Wyjść z nimi do ludzi. Większość urządzeń jest naprawiona przeze mnie. Jest sprawna i gdyby nie to, że szkoda ich używać, ponieważ lampy tracą "emisję'', to na pewno słuchałbym ich bez przerwy. Dlatego włączam czasami któryś od święta, żeby sprawdzić, jak się ma. Wtedy spędzam nad sprzętem wiele godzin, wpatrując się w magiczne oczko, kręcącą się płytę lub taśmę na magnetofonie szpulowym. Dawna technika była skonstruowana z myślą o użytkowniku, a nie z myślą o zysku właściciela zakładu. Ich jakość znacząco przewyższa jakość produktu z Dalekiego Wschodu - uważa miłośnik dawnej techniki.

Jak przyznaje, chciałby kiedyś na sprzęcie przeczytać "made in Poland". - Wielka szkoda, że wiele zakładów upadło, chociażby imienia Marcina Kasprzaka, zakłady radiowe Diora czy Tonsil. Trzymając w rękach produkt z okresu powojennego i PRL--u, jestem dumny z moich przodków, że w tak ciężkich czasach udało im się wyprodukować tak ładne i dobre rzeczy - tłumaczy.
Adam Biliński uważa, że jego najładniejszy odbiornik to ten ze specjalnym cieniowaniem farby po bokach, najstarszy pochodzi z 1936 roku. I ciągle działa!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Stare radia mają duszę - wie o tym dobrze Adam Biliński - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska