Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do sanatorium łatwiej zabrać psa niż dziecko wymagające opieki?

Agata Wojciechowska
Mieczysław Kuźnik nie może jechać do kołobrzeskiego sanatorium ze swoim synem. Zarówno NFZ, jak i sanatorium zasłaniają się orzeczeniem o niezdolności do samodzielnej egzystencji
Mieczysław Kuźnik nie może jechać do kołobrzeskiego sanatorium ze swoim synem. Zarówno NFZ, jak i sanatorium zasłaniają się orzeczeniem o niezdolności do samodzielnej egzystencji Tygodnik Milicki
NFZ przyznał Mieczysławowi Kuźnikowi leczenie w sanatorium uzdrowiskowym Mewa w Kołobrzegu. Miliczanin od razu zaczął starania, by mógł z nim pojechać jego niepełnosprawny syn Adam. Okazało się to jednak trudniejsze, niż przypuszczał. Łatwiej byłoby mu zabrać ze sobą psa niż dziecko wymagające opieki.

Mieczysław Kuźnik nie może jechać do kołobrzeskiego sanatorium ze swoim synem. Najpierw sanatorium przyznało jego synowi pokój w domu Muszelka, oddalonym o niemal kilometr. Później w ogóle nie wyrażono zgody na pobyt jego syna. Powód: jego niepełnosprawność.

Zamiana jest niemożliwa
Nie ma przeszkód w przepisach, by w sanatorium mieszkały osoby towarzyszące. - Dokonujemy rezerwacji dla osób towarzyszących ze skierowaniami NFZ - mówi Rubina Kosmala z Uzdrowiska Kołobrzeg S.A. - Niestety, jeśli nie mamy wolnych miejsc, odmawiamy. Listę kuracjuszy dostajemy od NFZ na pięć dni przed ich przyjazdem - dodaje.

Adamowi zarezerwowano miejsce w sanatorium oddalonym o prawie kilometr. Na nic się zdały prośby pana Mieczysława, by dostał z synem dwuosobowy pokój lub by umożliwiono mu dostawkę w jednoosobowym. Za pobyt syna miał przecież zapłacić 4305 zł.

Czytaj też: Zastępca ordynatora od kilku miesięcy na L4, ale prywatnie leczy

Wpadł więc na pomysł zamiany, ale... nie można. - Mając skierowanie na konkretny obiekt, sanatorium nie może skierować pacjenta gdzie indziej - wyjaśnia Joanna Mierzwińska, rzecznika NFZ. - Byłby wówczas problem z refundacją - dodaje.
Nie mógł więc tego zrobić oficjalnie. Podsunięto mu inny pomysł: na miejscu mógłby się zamienić z innym kuracjuszem, ale nieoficjalnie. - I mam jechać w ciemno z chorym synem i liczyć, że może ktoś się zamieni? - mówi wzburzony Mieczysław Kuźnik.

Dlatego wysłał dokumentację medyczną syna, a wraz z nią orzeczenie o niezdolności do samodzielnej egzystencji, jako potwierdzenie, że po śmierci żony to on sprawuje opiekę nad synem. To jednak tylko pogorszyło sprawę.

CZYTAJ DALEJ: Łatwiej za dopłatą zabrać do sanatorium psa lub kota
Nie może zostać sam?
- Uzdrowiska w Zachodniopomorskiem robią wszystko, co możliwe, by spełnić oczekiwania kuracjuszy - wyjaśnia Małgorzata Koszur z zachodniopomorskiego oddziału NFZ. - Nasza współpraca trwa wiele lat. Kierownictwo uzdrowiska dowiedziało się, że syn musi mieć ciągłą opiekę ze względu na orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności. To rodzi pytania o odpowiedzialność za niego w czasie, gdy jego ojciec będzie np. przebywał na zabiegach. Podczas rozmów opiekun był pytany, czy syn może zostać na godzinę, dwie sam. Odpowiedział, że nie. Dlatego też ten pan nie może przyjechać z synem.

Niektóre sanatoria zapewniają opiekuna, ale tylko w przypadku dzieci, a nie 25-latka. - Jestem załamany tą decyzją - komentuje pan Mieczysław. - Mój syn może zostać sam na godzinę czy dwie, kiedy będę miał zabiegi. Porobi coś na komputerze czy pogra na gitarze. Nie zrobi krzywdy ani sobie, ani nikomu innemu.

Adam sam się porusza, ubiera czy je posiłki. Dodatkowo pracuje w recepcji w Milickim Stowarzyszeniu Przyjaciół Dzieci i Osób Niepełnosprawnych. Lecz jest łatwowierny. Dlatego jego ojciec nie chce go zostawiać na noc samego w pokoju oddalonym o 800 m.

Może sanatorium zmieni zdanie po otrzymaniu opinii Stowarzyszenia? - Czuję się dyskryminowany jako opiekun - dodaje pan Mieczysław.

Okazuje się, że łatwiej za dopłatą zabrać do sanatorium psa lub kota (ok. 50 zł/doba), niż własne dziecko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska