Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Prokurator poprawiał akta żeby "ładniej wyglądały"? Walczył o awans

Marcin Rybak
Wszystko wskazuje na to, że prokurator zrobił tylko retusz, by lepiej wypaść w oczach osób oceniających jego pracę
Wszystko wskazuje na to, że prokurator zrobił tylko retusz, by lepiej wypaść w oczach osób oceniających jego pracę fot. Przemek Świderski / Polskapresse
Wrocławski prokurator jest podejrzewany o fałszowanie dokumentów prowadzonych przez siebie śledztw. Miał "poprawiać" akta, które były kontrolowane w związku z jego awansem.

Domniemane fałszerstwa bada Prokuratura Okręgowa w Legnicy. Jej rzeczniczka Lilianna Łukasiewicz potwierdza, że prowadzone jest postępowanie, ale o szczegółach nie mówi. Wyjaśnia jedynie, że rzekome fałszerstwa nie wpłynęły na bieg spraw i nikomu nie zaszkodziły.

Nikomu oprócz prokuratora Krystiana M., który dziś ma kłopoty. Czekał go awans z Prokuratury Rejonowej Wrocław Stare Miasto do Prokuratury Okręgowej. Zgodnie z przepisami wizytatorzy z Prokuratury Apelacyjnej badają 50 różnych spraw, prowadzonych w rejonie przez kandydata do awansu.

Podczas wizytacji jedna z pań prokuratorek nabrała podejrzeń, co do treści niektórych dokumentów. Złożyła zawiadomienie o przestępstwie. Postępowanie w Legnicy ruszyło 6 czerwca. Niedługo potem do Wrocławia przyjechała ekipa śledczych. - Prokuratorów było dwóch. Jeden przesłuchał pana prokuratora jako świadka, a drugi zabezpieczał dowody - mówi Lilianna Łukasiewicz.

Nasi rozmówcy sugerują, że prokurator M. "poprawił" zatwierdzone już i prawomocne postanowienia o umorzeniu, kończące sprawy. - Żeby ładniej wyglądały - dodaje.

Jeśli to prawda, zamiast awansu czekają go poważne kłopoty. Nas zastanowiła w tej sprawie szybkość działania. W porównaniu z inną sprawą, o której pisaliśmy niedawno. W styczniu CBA zawiadomiło prokuraturę o domniemanym ukrywaniu dochodów przez byłą szefową jednej z wrocławskich prokuratur. Do maja nie słychać było o żadnych działaniach.

Pani prokurator o doniesieniu CBA dowiedziała się od dziennikarza "Gazety Wrocławskiej" właśnie w maju. Niedługo po tym, jak zainteresowaliśmy się sprawą, przeniesiono ją z Wrocławia do prokuratury w Opolu.

AKTA MIAŁY BYĆ W POZNANIU, NIE BYŁO ICH. ZROBIŁ SIĘ SZUM I ZNALAZŁY SIĘ W BIAŁYMSTOKU... - CZYTAJ WIĘCEJ NA KOLEJNEJ STRONIE
- Dlaczego w sprawie pana M. działania są tak szybkie, a w sprawie podejrzeń CBA przez wiele miesięcy nic się chyba nie dzieje? Czy ci prokuratorzy są różnie traktowani?

- Absolutnie nie - zapewnia zastępca prokuratora apelacyjnego we Wrocławiu Wiesław Bilski. - Nie można porównywać różnych spraw. Te mają zupełnie inny charakter i stąd może wynikać różnica w działaniu. Na pewno nie jest tak, że jeden prokurator jest traktowany lepiej niż inny.

Kto zgubił akta
Prokuratura Okręgowa w Legnicy prowadzi jeszcze jedną podobną sprawę.
Jest znacznie poważniejsza od tego, co słyszymy o kłopotach Krystiana M. z jego awansem. W prokuraturze Wrocław Śródmieście przypadkiem wyszło na jaw, że zginęły akta sprawy dotyczącej błędu w sztuce lekarskiej. Gdy prowadzącą sprawę prokurator Justynę D. zapytano, gdzie są akta, zemdlała i trafiła do szpitala. Z dokumentacji wynikało, że akta są w Zakładzie Medycyny Sądowej w Poznaniu. Ale tam ich nie było. Gdy zrobił się szum, ktoś je "podrzucił" do Zakładu Medycyny Sądowej w Białymstoku. W podobnych okolicznościach zaginęł y akta innej sprawy prowadzonej przez panią D. Sąd Dyscyplinarny uchylił prokuratorski immunitet, więc pani D. usłyszy zarzuty popełnienia przestępstw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska