Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy i koty z nadwagą. Dlaczego nasze zwierzaki stają się otyłe? (ROZMOWA)

Maciej Sas
Marcin Oliva Soto/zdjęcie ilustracyjne
Prawie połowa kotów i 30 proc. psów jest zbyt grubych. Jak je mądrze odchudzać, mówi dr Agnieszka Kurosad, dietetyk z Katedry Chorób Wewnętrznych Kliniki Koni, Psów i Kotów Uniwersytetu Przyrodniczego.

Kochamy nasze zwierzęta, więc je tuczymy - tak można podsumować wyniki przerażającego raportu przygotowanego przez Royal Canin: 44 proc. polskich kotów ma nadwagę, a 13 proc. jest otyłych. U psów jest niewiele lepiej - 28 proc. z nadwagą, 9 proc. otyłych. Sami też jesteśmy coraz "więksi", czyli otyły właściciel ma otyłe zwierzę?
Jest ścisła współzależność między otyłością psa i jego właściciela. Najczęściej, jeśli człowiek jest otyły, unika ruchu fizycznego, lubi jeść, oglądąc telewizję, jego pies robi to samo, bo sam się nie wyprowadzi na spacer... Z kotami jest inaczej - to zwierzę domowe, ale jest zdecydowanie bardziej samodzielne. Kot przesypia ok. 80 procent, pozostałe 20 poświęca na toaletę futra , jedzenie i zabawę. Ale bez wątpienia styl życia właściciela wpływa na to, jak wygląda i się czuje jego pies czy kot. Jeśli więc np. ludzie są wegetarianami, bardzo często chcą, by ich pies był wegetarianinem.

Pies wegetarianinem? Brzmi bezsensownie...
W przypadku psa to możliwe, bo to zwierzę "względnie mięsożerne". Można tak skomponować dietę, że z pokarmów roślinnych dostarczymy mu pełnowartościowego białka. Kot nie może przejść na dietę wegetariańską, bo to bezwzględnie mięsożerca - a podstawą jego diety jest białko pochodzenia zwierzęcego.

Dlaczego nasze zwierzaki stają się otyłe?
Główne przyczyny są takie, jak w przypadku ich właścicieli: styl życia, a więc brak stosownej porcji ruchu, nieodpowiednie jedzenie (produkty z supermarketów; tanio, dużo, kalorycznie) i dodatki, czyli niepotrzebne dokarmianie zwierzęcia poza posiłkami. To najczęściej widać u psów, które asystują podczas jedzenia właściciela, który bierze coś z talerza i mu daje. Badania wykazały, że tak postępują najczęściej mężczyźni i osoby starsze. Z tych samych badań wynika, że wiedza związana z odpowiednim żywieniem, profilaktyka, dbanie o sylwetkę są też ściśle związane z wykształceniem właściciela. Zazwyczaj zwierząt z nadwagą czy otyłych nie mają osoby z wykształceniem średnim lub wyższym.

CZYTAJ DALEJ: Im tańsza karma, tym większe wydatki na leczenie psa i kota?

Wśród czynników ryzyka wymieniła Pani: wykształcenie właściciela, jego wiek, styl życia, rodzaj karmy dostarczany zwierzęciu. Dlaczego napiętnowała Pani tanie karmy z supermarketów?
W przypadku karm klasy premium, czyli najlepszych lub choćby średnich, mamy gwarancję producenta dotyczącą stałości składu i tego, co zawiera taki produkt. W przypadku tańszych karmy - jeśli prześledzimy etykiety, możemy przeczytać, iż są tam, np. w puszkach: mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego, oleje i tłuszcze, witaminy i minerały. Brak natomiast informacji, jakie jest to mięso, oleje i tłuszcze itp. Jeżeli natomiast czytamy w opisie, że karma zawiera np. 4 proc. mięsa drobiowego, to tylko ten element jest zdefiniowany, a pozostałe mogą się zmieniać w sposób dowolny. Wszystko zależy od tego, czym producent akurat dysponuje. Ale należy też pamiętać, iż pozwala to utrzymać niskie ceny produktów z supermarketu.

Słyszałem kilka razy od lekarzy weterynarii takie stwierdzenie: im tańsza karma, tym większe wydatki na leczenie psa i kota. To prawda?
Moim zdaniem tak jest. Jeżeli pies jest zdrowy, zazwyczaj "daje sobie radę", jedząc tańsze, gorsze pożywienie. Jeśli natomiast jest delikatny, ma problemy z przewodem pokarmowym, zaczynają się poważne kłopoty. Poza tym im wyższej klasy karma, tym lepiej ma zbilansowane dodatki, witaminy, mikroelementy, nutraceutyki itd. Wszystkie dodatki pełniące funkcję konserwantów są bardziej naturalne, więc mniej szkodzą zdrowiu zwierzęcia. Może być np. witamina E uzyskiwana w sposób naturalny albo syntetycznie. Właścicielom zwierząt wydaje się, że jeśli kupią tańszą karmę, to zaoszczędzą. Ale to nieprawda - pies musi zjeść tańszej karmy znacznie więcej niż tej droższej, aby pokryć swoje zapotrzebowanie na składniki odżywcze. Jeśli więc policzymy wydatki w ciągu miesiąca, może na karmę wydamy w sumie nieco mniej, ale na pewno wpłynie to na zdrowie zwierzęcia. A to oznacza wizyty u lekarzy, zakup leków, suplementów itp.

Coś jeszcze szkodzi?
Nadwadze i otyłości sprzyja zwyczaj dolewania oleju lub dodawania smalcu do suchej karmy. Właściciele zwierząt robią zwykle po to, by posiłek był smaczniejszy, bo rzeczywiście tłuszcz jest smaczny dla kota i psa, a poza tym zawiera elementy dobrze wpływające na skórę i sierść. Kłopot w tym, że podnosi on również kaloryczność posiłku. A to prosta droga do nadwagi i otyłości. Równie szkodliwe są resztki z naszego obiadu, które podajemy psu, np. smażone lub zimne ziemniaki. Ugotowane, ciepłe pies trawi bardzo dobrze. Jeśli są zimne, skrobia rekrystalizuje i nie jest trawiona. Ziemniak gotowany jest niskokaloryczny, ale już frytki - wprost przeciwnie. Jeżeli ziemniaki polejemy sosem z obiadu, zwierzę dostaje bombę kaloryczną. A często jest tak, że resztki z obiadu, a więc: ziemniaki, sos i smażone mięso lądują w całości w psiej misce. W ten sposób zwierzę jest właściwie skazane na otyłość.

Wyjaśnijmy też, co oznacza z przypadku psów i kotów "nadwaga", a co "otyłość"?
Znowu jest z tym tak, jak w przypadku ludzi. Nadwaga jest definiowana jako zwiększenie masy ciała o 10 procent ponad optymalną wartość. Natomiast otyłość to zwiększenie tej masy o 20 lub 30 procent. W obu przypadkach mamy do czynienia z jednostką chorobową. Choroba nie oznacza tylko tego, że mamy zwierzę z większą zawartością tkanki tłuszczowej. Tak naprawdę nadwaga i otyłość to przewlekły stan zapalny. Cały metabolizm się zmienia, są wydzielane cytokiny, które mają charakter zapalny. Tkanka tłuszczowa jest "negatywna", ale i pozytywna - ona wydziela rozmaite czynniki, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu, np. w przypadku chorób serca mówi się, że cytokiny wydzielane przez tkankę tłuszczową mają dobroczynne działanie. Jeśli jednak zwierzę jest zbyt grube, pojawia się np. insulinooporność, która towarzyszy cukrzycy.

CZYTAJ DALEJ: Na co cierpią grube psy? Zła dieta może zaszkodzić?
Z tego, co Pani mówi, wynika, że nadwaga i otyłość oznacza ciężkie choroby. Jakie?
U kota nadwaga i otyłość łączą się z dwoma chorobami - z cukrzycą ( tzw. cukrzyca insulinoniezależna) i chorobami dolnych dróg moczowych. W tym drugim przypadku mechanizm jest prosty - grubsze zwierzę, mniej się rusza, rzadziej chodzi do kuwety, a - co za tym idzie - w pęcherzu moczowym zwiększa się koncentracja jonów, z których tworzą się określone kryształy i kamienie. Stąd problemu z piaskiem w układzie moczowym. Do tego dochodzą też problemy skórne, motoryczne, lokomocyjne, mniejsza jest wydolność oddechowa i sercopochodna.

A na co cierpią grube psy?
Głównie na endokrynopatie (czyli niedoczynność tarczycy, nadczynność kory nadnerczy), zaburzenia gospodarki lipidowej, nietolerancję glukozy, problemy ze stawami i problemy skórne. Najważniejsze jest jednak to, że jak wynika z badań, zwierzęta otyłe żyją o co najmniej dwa lata krócej niż inne.

Spróbujmy więc odchudzić zbyt pulchne zwierzaki. Podobno z kotem jest trudniej?
Tak, to bardzo trudna sprawa, bo trzeba odpowiednio dopasować dietę. Kot nie każdą dietę zaakceptuje. Mamy dwie możliwości: albo to dieta komercyjna, albo układam specjalną, domową. Kłopot w tym, że koty często przywiązują się do konkretnych produktów i czasami trudno przestawić je na coś innego niż dotąd jadły.

Bo kot lubi być traktowany jak król - trzeba mu dogadzać.
Zdecydowanie tak. No i z nim jest trudniej, jeśli chodzi o ruch. Psa można zabrać na dłuższy spacer, zachęcić do zabawy, jeździć na rowerze, a on będzie biegł obok. Kota zdecydowanie trudniej zachęcić do aktywności.

Można dietę zestawić samemu, czy potrzeba jest wizyta u lekarza weterynarii?
Wizyta u lekarza jest niezbędna. Przede wszystkim dlatego, że zwierzęta mające tendencję do nadwagi i otyłości, zwykle mają 5-6 lat albo więcej. Dlatego przed rozpoczęciem odchudzania zawsze zalecam badania krwi. Trzeba oszacować, jak funkcjonują podstawowe narządy, czyli nerki i wątroba. To ważne, bo każda dieta odchudzająca jest wysokobiałkowa, tzw. dieta obciążająca. Jej celem jest zmniejszenie zawartości tkanki tłuszczowej z zachowaniem masy mięśniowej. Każda inna powoduje jednoczesne zmniejszenie tkanki tłuszczowej i masy mięśniowej, a nie o to nam chodzi. Zwierzę ma tracić tłuszcz, nie mięśnie.

Zła dieta może zaszkodzić?
Tak, może np. przyspieszyć progresję niewydolności nerek.

CZYTAJ DALEJ: Można stosować głodówki jak u ludzi? Od czego zaczynamy odchudzanie psa?
Można stosować głodówki jak u ludzi?
W przypadku kotów absolutnie nie, bo ich metabolizm jest tak zaprogramowany, że zwierzę musi codziennie dostać określoną porcję pokarmu. Jeśli kot głoduje, kończy się to zespołem stłuszczenia wątroby. To bardzo niebezpieczne dla jego życia. U psa można zastosować głodówki, ale zazwyczaj nie robimy tego ze względów humanitarnych.

Proszę wyjaśniać, co to znaczy?
Głodzenie może prowadzić do poważnych problemów behawioralnych, głównie zachowań agresywnych - pies nie rozumie, dlaczego nie dostał posiłku; jednocześnie większość właścicieli "nie ma serca głodzić psa". I dobrze, bo okazało się, że głodzenie powoduje utratę i uszkodzenie mięśni (w tym również mięśnia sercowego), a nie spalanie tłuszczu. Poza tym przy innych dostępnych metodach (dieta+ruch) głodówka jest bezpodstawna, a dodatkowo nie zmienia nieprawidłowych nawyków właściciela, co skutkuje efektem odbicia (efekt jo-jo).

A od czego zaczynamy odchudzanie psa?
Podobnie, jak u kotów - od wizyty u lekarza. Wykonujemy podstawowe badania krwi, jeśli nie robiliśmy takich w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Poza tym szacujemy masę ciała i kondycję, a więc ważymy zwierzę, ewentualnie oceniamy jego kondycję zgodnie z systemem BSC. Można wzrokowo i dotykowo ocenić, czy zwierzę ma nadwagę lub niedowagę. Każdy lekarz potrafi to zrobić.

Co dalej?
Jeśli pies nie jest wybredny i ma swoją ulubioną markę, staramy się nie zmieniać producenta - dopasowujemy tylko rodzaj diety. Szacujemy porcje, jakie dostanie pies, biorąc pod uwagę jego optymalna masę ciała, czyli tę, do której dążymy. Jeśli więc pies waży 45 kg, a powinien ważyć 40, obliczamy jego zapotrzebowanie energetyczne na 40 kg.

A co z rozmaitymi dodatkami i przekąskami, którymi dokarmiamy psa między posiłkami?
Jeśli z różnych powodów, głównie behawioralnych, pies dostaje rozmaite smakołyki (chodzi głównie o zespół psa schroniskowego - ludzie biorą go, chcą polepszyć komfort jego życia, on tyje, bo dostaje zbyt dużo przekąsek), nie można mu nagle odebrać tych dodatków, bo to pogorszy jego stan. Wtedy daję mu karmę niskokaloryczną, ale do porcji, którą powinien dostać, wliczam te przekąski. No i daję tylko przekąski przeznaczone dla zwierząt, a unikam parówek, szynek, serów żółtych, które są bardzo kaloryczne. Zawsze też proszę właścicieli, by w czasie odchudzania zmniejszali ilość przekąsek, a zamiast nich dawali jako nagrody po prostu zaleconą dietę.

Niezbędne jest też zwiększenie aktywności fizycznej. Tu mam pewne obawy, bo czasem widzę ludzi, którzy przy 30-stopniowym upale zabierają psa "na odchudzanie" - sami jadą rowerem, a gruby pies ledwie człapie obok. Prosta droga do katastrofy?
Ma pan rację. Zaczynamy od diety, a kiedy właściciel zauważy, że pies schudł i ma lepszą kondycję i większą chęć do ruchu, wydłużamy tę aktywność. Zaczynamy od spacerów 10-minutowych, świetne jest też pływanie, szczególnie u tych zwierząt, które mają problemy kostno-stawowe. To efektywny ruch i nie obciąża niepotrzebnie stawów. Warto też pamiętać, że u zwierząt mających kłopoty z sercem nie możemy stosować intensywnego wysiłku - to powinny być częstsze spacery, ale mniej dynamiczne. Na pewno nie wolno wybierać się na taki spacer w czasie upałów.

Jeszcze jedno: dlaczego zwierzęta kastrowane i sterylizowane tyją szybciej?
Hormony płciowe mają tendencje do hamowania apetytu. To szczególnie widoczne u suk w czasie cieczki, kiedy wysoki poziom estrogenów hamuje apetyt. Ale działa też na samca, który myśli wtedy wyłącznie o rozrodzie, a nie o jedzeniu. Jeśli natomiast kastrujemy czy sterylizujemy zwierzęta - czy to ze względów zdrowotnych czy dla wygody właścicieli - to nie mamy hormonów blokujących apetyt. Gwałtownie zmienia się metabolizm. Zwierzęta są ciągle głodne, jedzą, a energia jest zamieniana w tkankę tłuszczową. Z tego powodu trzy pierwsze miesiące po sterylizacji lub kastracji są kluczowe dla tego, by utrzymać optymalną masę ich ciała.

A wtedy właśnie chcemy obolałemu psu czy kotu wynagrodzić cierpienie.
I w ten sposób szkodzimy mu. Od momentu zabiegu, zwłaszcza jeśli pies czy kot już wcześniej miał tendencję do nadwagi, trzeba zmienić karmę na mniej kaloryczną. Najlepiej użyć specjalnych produktów dla zwierząt sterylizowanych.

Jak długo odchudza się otyłego psa i kota?
Niezależnie od tego, czy to pies, czy kot, im ten proces jest wolniejszy, tym bezpieczniejszy i bardziej długotrwały. Psa zwykle odchudza się krócej, bo łatwiej można go skłonić do większej aktywności ruchowej. Czasami, w przypadku niewielkiej nadwagi, to trwa ok. dwa miesiące. Do kota trzeba mieć dużo cierpliwości, bo odchudzanie jest dużo wolniejsze, czasami trwa 6 miesięcy, czasami rok, a czasem nawet i dwa lata. U psów szybko widać wymierne efekty. Jeśli chodzi o kota, to właściciele często się szybko poddają, bo kot rzadko uzyskują taka masę, jaką powinien mieć. Pod tym względem jest zwykle silniejszy od człowieka (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Psy i koty z nadwagą. Dlaczego nasze zwierzaki stają się otyłe? (ROZMOWA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska