Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Zdrojewski przed sądem: To co powiedziałem, było prawdą

MAR, JEW
fot. Paweł Relikowski
Bogdan Zdrojewski - minister kultury, a od niedawna także europoseł - stanął dziś przed sądem we Wrocławiu. Został pozwany przez Zbigniewa Rybczyńskiego, reżysera i laureata Oscara. Rybczyński chce 20 tysięcy złotych na cel społeczny i przeprosin za wypowiedź dla Gazety Wrocławskiej.

Przypomnijmy. Chodzi o rozmowę, w której minister powiedział nam , że Rybczyński domagał się zatrudnienia swojej żony na stanowisku dyrektorskim. Rybczyński przekonuje, ze to kłamstwo, bo żona w Centrum Technologii Audiowizualnych już pracowała, a jego prośba dotyczyła wyłącznie zmiany organizacyjnej. Tak, by żona Rybczyńskiego mogła jemu bezpośrednio podlegać jak koordynator artystyczno - programowy i "w praktyce" również jego asystentka.

Dziś byli przesłuchiwani wszyscy świadkowie - Zbigniew Rybczyński razem z żoną, obecny szef CeTa - Robert Banasiak oraz Bogdan Zdrojewski, który do sądu przyszedł z żoną Barbarą Zdrojewską.

Przypomnijmy, że jest to jeden z dwóch pozwów cywilnych, jaki laureat Oscara złożył w związku z publicznymi wypowiedziami Zdrojewskiego na swój temat. Drugi złożono w sądzie w Warszawie.

Podczas procesu atmosfera była gorąca.
"Jest granica kłamstwa" - zakrzyknął Zbigniew Rybczyński, gdy zeznania składał dyrektor CeTA Robert Banasiak. Żywiołowo zareagował na słowa, że Rybczyński był trudny we współpracy i domagał się, by Banasiak go słuchał i robił co on chce, bo Banasiak nie zna się na zarządzaniu takimi instytucjami.
Już po tym wybuchu Banasiak zeznał, że Rybczyński domagał się kierowniczego stanowiska dla żony. On się nie chciał zgodzić i powiedział, żeby Rybczyński napisał do ministra Zdrojewskiego.

Zbigniew Rybczyński zeznał z kolei, że nie domagał się przywilejów dla żony. Nie żądał tylko prosił. Chodziło o umiejscowienie w strukturze organizacyjnej CeTA stanowiska koordynatora do spraw artystycznych, które jego żona faktycznie pełniła. Mówił, że potrzebował asystenta i zależało mu, żeby jego asystentem była osoba mu bliska, czyli jego żona. Wypowiedź Zdrojewskiego naruszyła jego dobre imię. Asystent to nie dyrektor.

Zeznania złożył już także Bogdan Zdrojewski. - Powiedziałem że Rybczyński domagał się zatrudnienia żony na stanowisku dyrektora, bo to była prawda. Poinformował o tym żądaniu dyrektor CeTa Banasiak przez telefon. Był zdenerwowany, bo Rybczyński groził że odejdzie z CeTa. Potem był mail od Rybczyńskiego.
Zdrojewski dodał, że opis stanowiska jakiego uczynił Rybczyński świadczył o tym, że chodziło o stanowisko kierownicze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska