We wtorek w Pajęcznie miała odbyć się pierwsza rozprawa. W zamiejscowym wydziale karnym Sądu Rejonowego w Wieluniu stawiły się oskarżone ze swoimi obrońcami oraz świadkowie tragedii, do której doszło na dzikim kąpielisku w Trębaczewie pod Działoszynem. Nikt jednak nie złożył zeznań, ponieważ sędzia Aneta Tworek odroczyła rozprawę.
Decyzja zapadła za zamkniętymi drzwiami, bowiem sędzia postanowiła wyłączyć w całości jawność rozprawy, z uwagi na dobro oskarżonej matki i jej rodziny. Podczas procesu będą poruszane drażliwe wątki dotyczące życia rodzinnego.
- Ich publiczne roztrząsanie mogłoby naruszyć ważny interes prywatny rodziny – argumentowała sędzia Aneta Tworek.
Tragedia rozegrała się 6 sierpnia ub. r. Mieszkanka Trębaczewa wybrała się nad rzekę z piątką swoich dzieci oraz pomagającą rodzinie asystentką z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Działoszynie. Matka weszła do wody z czworgiem rodzeństwa w wieku od 7 do 15 lat. Gdy jedna z dziewczynek zaczęła się topić, pozostałe dzieci ruszyły jej na ratunek.
Wszystkie zostały porwane przez rwący nurt rzeki i utonęły. Matka próbowała rozpaczliwie próbowała ratować swoje pociechy i gdyby nie chwyciła się gałęzi, pewnie sama również by utonęła.
- Nigdy nie skrzywdziłam żadnego człowieka, nikomu złego słowa nie powiedziałam. Ciągle zadaję sobie pytanie: dlaczego ja? Dlaczego to mi się musiało przytrafić? Bardzo kochałam swoje dzieci, wszystko dla nich bym zrobiła – mówiła ze łzami w oczach przed rozprawą 37-letnia kobieta.
Proces mocno przeżywa również opiekunka, który w czasie tragedii przebywała na brzegu z najmłodszą dzieckiem Beaty B., 5-letnią Ewą. Według prokuratury, Ilona B. w ogóle nie obserwowała kąpiących się dzieci.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
- Jest to bardzo trudna sytuacja dla mojej klientki, również pod względem emocjonalnym – powiedziała adwokat Sylwia Łukasiewicz. - Spodziewam się przesłuchiwania wielu osób, które mogą mieć jakiekolwiek informacje na temat okoliczności tego zdarzenia.
Za nieumyślne spowodowanie śmierci rodzeństwa kobietom grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. W miejscu, w którym doszło do tragedii, Warta płynie po dużym łuku, co powoduje silne wiry. Prokuratura Rejonowa w Wieluniu zarzuciła matce i asystentce rodziny, że dopuściły do kąpieli dzieci, które nie umiały pływać, bez uprzedniego sprawdzenia terenu i warunków panujących w Warcie, oraz że nie sprawowały nad nimi należytego nadzoru.
- Zachodzi związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy tymi zaniedbaniami a śmiercią dzieci – mówił Józef Mizerski z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?