Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Pogrzeb ofiar rodzinnej tragedii na Hubach [ZDJĘCIA]

MAG
fot. Paweł Relikowski
Przyjaciele, znajomi i zwykli wrocławianie - setki osób żegnały w środę na cmentarzu przy ul. Bardzkiej dwie nastoletnie wrocławianki i ich matkę. Emma i Dorota oraz ich mama Barbara zostały najprawdopodobniej zamordowane przez ojca i męża. Mężczyzna popełnił później samobójstwo.

W pogrzebie wzięło udział kilkaset osób, które nie zmieściły się w przycmentarnej kaplicy przy ul. Bardzkiej. Wśród nich była rodzina, przyjaciele, znajomi z pracy oraz koleżanki i koledzy zabitych dziewczynek.

Biskup Andrzej Siemieniewski, który odprawił mszę świętą, mówił o wiośnie młodości, która dla tej rodziny skończyła się za szybko. Kapłan dodał jednak, że choć Barbara, Dorota i Emma odeszły nagle, to będą trwać w pamięci bliskich.

Jedno z najczęściej powtarzanych zdań to pytanie - jak to się mogło stać? Wiele osoby nawet na cmentarzu nie mogło uwierzyć w to co się stało. Uczniowie ze szkół, do których chodził zabite dziewczyny, opowiadali, że były bardzo mądre, żywiołowe oraz pełne planów na przyszłość. Niektórzy nie mogli mówić, wzruszenie i smutek były silniejsze.

W pierwszej ławce w kaplicy siedział pan Adam, ojciec zabitej Barbary i dziadek dziewczynek. Na uroczystości pogrzebowej zabrakło Teresy Filipp, matki zamordowanej kobiety. - Nie chciałam się spotkać z rodzicami Adama, tego człowieka, który zabrał mi dziecko i wnuczki – mówi z żalem kobieta.

Na pogrzebie obecna była także rodzina Adama G., który najprawdopodobniej zabił swoją żonę i dzieci, a potem się powiesił. Nie chcieli rozmawiać z mediami. - To była idealna rodzina. Nie wiem, po prostu nie wiem jak to się stało... - usłyszeliśmy od jednej z kobiet.

- Syn nie był złym człowiekiem. Wszystko wyglądało na to, że żyją dobrze, choć ja z nimi przecież nie mieszkałem. Co tu mówić – odpowiedział niechętnie ojciec Adama G.

Wiadomo, że pogrzeb mężczyzny odbędzie się jutro, w miejscowości w pobliżu Jawora. Gdzie dokładnie? - Daleko – odpowiedział ojciec pana Adama.

Tragedia na Hubach. Czytaj więcej, zobacz zdjęcia

Do tragedii na Hubach doszło 27 maja. Gdy policja weszła do mieszkania przy ul. Ślicznej, znalazła tam cztery martwe osoby. Choć prokuratura nie mówi o szczegółach śledztwa, to najbardziej prawdopodobna wersja zdarzeń jest taka, że to Adam G., mąż Barbary i ojciec dwóch dziewczynek (w wieku 14 i 17 lat) zamordował je, a następnie sam się powiesił. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ofiarom zadano wiele ran kłutych.

Sąsiedzi nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Powtarzali, że to była porządna rodzina, która chodziła do kościoła. - Nigdy się nie kłócili. Naprawdę nikt nie mógł się spodziewać, że w tym domu może dojść do takiej tragedii - mówiła nam jednak z sąsiadek.

- Mój były mąż, który poszedł na miejsce tragedii, mówił, że Dorotka, starsza wnuczka, leżała u siebie w pokoju. Młodsza Emma - na tapczanie w pokoju mamy. Obok leżały dwa zabite koty. Basia leżała skulona obok grzejnika. Adam powiesił się w drugim pokoju. Wszędzie było pełno krwi, a na stole paliły się dwie świeczki - opowiadała pani Teresa Filipp, matka zamordowanej kobiety i babcia zabitych dziewczynek.

Z rodziną nie został pochowany Adam G. Taka była wola rodziców zabitej kobiety. Zostanie przewieziony prawdopodobnie do Jawora, skąd pochodził.

Małgorzata Klaus, rzecznik prokuratury okręgowej we Wrocławiu nie udziela żadnych szczegółowych informacji. Potwierdza tylko, że kobieta i dziewczynki zginęły w sposób nagły, przez uczestnictwo trzeciej osoby, a mężczyzna się powiesił.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska