Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ty koczkodanie jeden!

Radosław Ratajszczak
Zwiedzający lubią przyglądać się koczkodanom we wrocławskim zoo
Zwiedzający lubią przyglądać się koczkodanom we wrocławskim zoo Michał Pawlik
Jednym z najciekawszych mieszkańców naszego miasta jest koczkodan. I nie mówimy tu o pojedynczym okazie, ale całej kolekcji gatunków: od pospolitych koczkodanów zielonosiwych, rudych patasów, przez niezwykłe diana i mona, aż po mangaby rudoczelne i czarne.

W Afryce żyje ponad trzydzieści gatunków koczkodanów. Kiedyś nazywano je też kotawcami. Poszczególne gatunki różnią się od siebie gabarytami, kolorem czy zwyczajami.

Zacznijmy od jednych z najpiękniejszych małp Afryki - koczkodanów diana. Ich smukłej, zgrabnej sylwetki pozazdrościłaby niejedna modelka. Urody dodaje im też lśniąca sierść. Na grzbiecie jest czarna, a na brodzie - biała.

Dzięki temu diana wychodzą dobrze nawet na czarno-białych zdjęciach. Takie kolory futra mają też inną zaletę - dla koczkodanów o wiele ważniejszą niż ładne fotografie - łatwo wtapiają się w otoczenie dżungli, ale kiedy trzeba, dają rozpoznać się swoim towarzyszom. Każda małpa ma inny rysunek twarzy. Nie ma więc mowy o pomyłce nawet w mroku afrykańskiej dżungli.

Koczkodany diana upodobały sobie zachodnią Afrykę. W wędrówkach często towarzyszą gorylom. Dlaczego? Goryle chodzą po ziemi, płosząc owady. A te z kolei są przysmakiem dla kotawców. Chociaż głównym składnikiem ich jadłospisu są owoce, smakowity owad również nie ujdzie ich uwadze. Nasze dwie samiczki z zoo nie muszą podążać śladem goryli, bo każdego dnia czeka na nich świeża porcja owoców.
Już niedługo dołączy do nich dżentelmen z Poznania. Na szczęście nie ma obawy, że panie będą rywalizować o uwagę samca. Jeden mężczyzna i kilka kobiet? To w świecie koczkodanów zupełnie normalne.

Również z gęstej dżungli pochodzą koczkodany białonose. To nieduże małpy - ważą tyle, co duży zając - osiem do dziesięciu kilogramów. Podobnie jak diana, są niezwykle rzadkie. W Europie żyją tylko w zoo we Wrocławiu, Duisburgu i Rotterdamie. Próbujemy wymieniać się naszymi białonosymi i aranżować im randki. Mamy nadzieję, że rezultatem będzie powiększenie rodziny. W naszym zoo liczy ona trzech członków - samca z Izraela i dwie samice z Rotterdamu.

Kolejni ciekawi mieszkańcy naszego zoo to koczkodany mona. Niegdyś były one bardzo pospolite i pojawiały się w każdym zoo, a to za sprawą... marynarzy. Niewielkie i dość łagodne mona były wykorzystywane do zdjęć. Fotografia z małpką była atrakcją wielu nadmorskich kurortów. Samiec z naszego zoo też pochodzi od fotografa. Do tego mamy dwie samice - jedna urodziła się we Wrocławiu, druga pochodzi z Dublina.

Oprócz koczkodanów z dżungli są i takie, które wolą wysokie trawy sawanny. Nazywane są patasami lub małpami huzarskimi, bo świetnie poruszają się po ziemi. Mają długie nogi i łapy, dzięki czemu biją rekordy prędkości. To prawdziwi sprinterzy - potrafią biegać z prędkością do sześćdziesięciu kilometrów na godzinę!

Patasy są niezwykle zwinne. W ciągu kilku sekund wspinają się na drzewa, gdzie spędzają noc. Na ziemi zaś co chwila stają na dwóch nogach i wypatrują, czy nie zbliża się jakiś groźny dziki kot. Patasy nie rzucają się w oczy drapieżnikom. Są rude, do tego rosną im białe wąsiki. Wyglądają komicznie, o czym można się przekonać, odwiedzając pawilon małpiarni.

Z koczkodanami blisko spokrewnione są mangaby. To trochę koczkodany, a trochę pawiany. Są nieco większe, bo ważą nawet do dwudziestu kilogramów. W zoo we Wrocławiu żyją dwa gatunki: mangaba rudoczelna i czarna.

Mangaby rudoczelne mają bardzo ciekawy sposób straszenia przeciwnika. Zamykają oczy, pokazując białe powieki. Jeżeli mangaba zastyga z zamkniętymi oczami, uwaga! Jest zła i najlepiej nie wchodzić jej w drogę. Zwłaszcza, że to małpy bardzo silne i wojownicze. Samce mają wielkie kły, których nie powstydziłby się żaden drapieżnik - rosną im na osiem centymetrów! Także nasz samiec często pokazuje swój gorący temperament. Mięknie tylko przy swojej córeczce, urodzonej miesiąc temu. Mała wchodzi ojcu na głowę - dosłownie! Pozostałe trzy samice też są zainteresowane nowym członkiem rodziny.

Mangaby czarne również całkiem niedawno doczekały się potomstwa. Synek urodził się w zeszłym roku i jest już bardzoo samodzielny. A jak rozrabia! To prawdziwy łobuz, zawsze chętny do zabawy. Mangaby czarne wyglądają trochę staroświecko, a to za sprawą jasnych bokobrodów. Warto je zobaczyć, bo są dość rzadkim mieszkańcem ogrodów zoologicznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska