Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Talerz i cyfry

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski Marek Grotowski
Teoretycznie i statystycznie, okres pierwszych dwóch miesięcy kanikuły dla wielu europejskich państw był gorszy. Lipiec przyniósł mizerię i nie o ogórki w śmietanie, pokropione octem tu chodzi.

U naszych zachodnich sąsiadów mniej się sprzedało piwa niż zazwyczaj. Także na południu było skromniej. Pragę odwiedziło trochę mniej osób, ale i tak znacznie więcej niż Warszawę, Kraków i Wrocław.

Wrocław sprawia wrażenie, jakby w nim w ogóle nie było turystów. Ale też nikt się nie chce podzielić cyferkami, bo twierdzą wszyscy, że nie mają potwierdzonych danych. Tak jakby trudno było sprawdzić, ilu rodaków i ilu obcych wysiada z samolotów. Albo ilu obcokrajowców melduje się w hotelach. Jakiś urzędnik odpowiadający za promocję miasta takie dane na gorąco powinien mieć. Nie ma, bo nigdy mu to nie przyszło do głowy. Promuje miasto, ale te jego starania idą w kosmos, bo nie wie, jaki jest ich wynik.

Niemcy wiedzą, że wypito 110 litrów na jednego mieszkańca, to jest znacznie mniej niż w ubiegłych latach. W Londynie najwięcej francuskiego szampana wypijają przebywający tam Rosjanie. Od lat zresztą najmniej szampana wypijają Francuzi, choć na całym świecie co sekundę wystrzela korek z 9 butelek.
W trakcie roku w Zjednoczonych Emiratach Arabskich na statystycznego obywatela przypada 265 litrów butelkowanej wody pitnej (w tym mineralnej). Wakacje nie są u nich jakąś specjalną porą. Można tam przyjechać zawsze, bo pogoda jest taka sama.

Francuzowi w lipcu wystarczyło dla zaspokojenia pragnienia 129 litrów, a Polakowi? Dolnoślązakowi? To będzie wiadome za rok. Nikt ofensywnie takich badań nie prowadzi. Bo kogo to ciekawi? Pewnie nikogo.

U nas w ogóle nie prowadzi się już prawie żadnych badań, bo naukowcy są zajęci pracą dydaktyczną i pędzą z jednej uczelni na drugą. Nie zawsze im się udaje zdążyć. Teraz wypoczywają. Przeważnie za granicą, bo tak jest dobrze widziane w środowisku, no i trochę taniej niż w kraju.

Najbardziej spodobało mi się, że statystycznie, zwłaszcza w trakcie wakacji, Francuz zjada trzy razy więcej pizzy niż Włoch, bo to jest nie do uwierzenia. Można stąd wyciągnąć wnioski, ilu obcych przyjeżdża nad Sekwanę i to niekoniecznie z italskiego buta.

Przy okazji zajrzyjmy do Londynu. Za prawie 57 procent wszystkich dań w fast foodach zapłacono w Wielkiej Brytanii i w tym roku było tam w lipcu najwięcej turystów w stosunku do tubylców. Jedno jest pewne: nikt, kto tam jechał, nie kierował się pogodą.

Z naszych prywatnych statystyk, a także indywidualnej ciekawości wynika, że za ten sam przysmak czy napój musimy w Polsce zapłacić znacznie więcej.
I szastanie cyferkami z różnych świata stron sensu najmniejszego nie ma, bo wystarczy, iż portfelowi w kieszeni wrocławianina czy legniczanina jest przykro, bo chudnie mu ten staroświecki kawałek skóry w sposób niekontrolowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska