Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolność zatrzymała się przy Grabiszyńskiej

Hanna Wieczorek
Rok 1981. Jerzy Piórkowski, szef MKS, i kardynał Henryk Gulbinowicz odsłaniają tablicę upamiętniającą sierpniowy strajk w zajezdni przy Grabiszyńskiej
Rok 1981. Jerzy Piórkowski, szef MKS, i kardynał Henryk Gulbinowicz odsłaniają tablicę upamiętniającą sierpniowy strajk w zajezdni przy Grabiszyńskiej Wiesław Dębicki
Pomysł sprzedaży zajezdni MPK oburza wrocławian.

Tomasz Surowiec wzdycha: Minęło tyle lat. Moja córka miała osiem miesięcy, a ja 32 lata. Teraz mam 60...

26 sierpnia 1980 roku. Tomasz Surowiec, kierowca autobusu MPK, a obecnie szef zakładowej "Solidarności", przyszedł na ranną zmianę do zajezdni przy Grabiszyńskiej. Była 4.30. Zamiast wsiąść do autobusu pokazał kolegom 21 postulatów strajkowych ze Stoczni Gdańskiej, które dostał od znajomych z KOR-u.
- Rozmawialiśmy chwilę, a potem prawie jednogłośnie zdecydowaliśmy: zaczynamy strajk solidarnościowy z Wybrzeżem - wspomina. - Nie stawialiśmy naszych postulatów, po prostu wspieraliśmy stoczniowców z Gdańska.

Strajk rozszerzał się jak pożar. Po kilku godzinach, w mieście nie było już ani jednego autobusu i tramwaju. A potem do wrocławskiego MPK lawinowo zaczęły dołączać inne dolnośląskie zakłady.

Sierpień 2008 roku. Miasto obiegła informacja, że MPK sprzedaje zajezdnię przy Grabiszyńskiej. Oburzenia nie ostudził nawet fakt, że działka pod młotek ma pójść dopiero za pięć lat. Płyną wspomnienia ludzi, którzy w sierpniu '80 byli w zajezdni lub towarzyszyli strajkującym, stojąc na Grabiszyńskiej, pod bramą zajezdni.

Sierpień, wolność, solidarność
Józef Pinior, europoseł z Wrocławia, doskonale pamięta ten dzień. Autobusy i tramwaje nie jeździły. Do pracy trzeba było iść na piechotę, ale ludzie byli uśmiechnięci. Niektórzy taksówkarze za darmo wozili ludzi. Prywatne samochody zatrzymywały się, żeby zabrać nieznajomych i podrzucić ich do centrum
- Poczuliśmy się wolni - wspomina Pinior. - Dla Wrocławia to był szczególny moment. Jeden z tych, które decydują o tworzeniu się wspólnoty.

Schodki z warsztatu i drewniany krzyż
Bogdan Ziobrowski, dzisiaj przedsiębiorca, był kierowcą w PKS-ie. 26 sierpnia wracał z nocki. W bazie przy Kościuszki wszyscy mówili o strajku, w końcu ktoś rzucił: zamykamy bazę.
Robotnicy ze strajkujących zakładów z całego Dolnego Śląska zjeżdżali się do zajezdni autobusowej przy Grabiszyńskiej. Tam właśnie ukonstytuował się Międzyzakładowy Komitet Strajkowy.

Surowiec pamięta, że przed bramą cały czas stał tłum wrocławian. Dzięki nim zamknięci w zajezdni czuli się bezpiecznie.
- Przyszła do nas dyrekcja, był wojewoda i partyjni z KW - opowiada. - Proponowali podwyżki, lepsze zaopatrzenie bufetu. Próbowali nas przekupić, ale nie daliśmy się. Bo my przecież nie mieliśmy własnych postulatów. To był strajk solidarnościowy z Wybrzeżem.

Bogdan Ziobrowski został delegatem do MKS-u i jak wszyscy inni delegaci trafił do zajezdni przy Grabiszyńskiej. Wspomina, że do strajkujących przychodzili studenci, inteligencja, naukowcy z politechniki, uniwersytetu.
Jak wspominał później Władysław Frasyniuk, tak właśnie rozpoczęła się edukacja strajkujących, która była pewnie fenomenem na skalę światową. Pierwsze wszechnice odbywały się w autobusie, gdzie siedzieli młodzi ludzie z prelegentem, a starsi stali pod autobusem i nastawiali ucha, o czym my mówimy.

I była msza święta. Tego nie zapomni nikt, kto był wtedy w zajezdni.
- Pod bramą zebrał się tłum ludzi. Poczuliśmy, że są z nami - opowiada Ziobrowski. - Krzyż to były dwie zbite deski. Zobaczyłem księdza Orzechowskiego i trochę się przestraszyłem. Był potężnej postury, a tam wszystko to prowizorka. Choćby schodki, z warsztatu, mocno niepewne. Byle tylko nie spadł - pomyślałem.

Janusz Łaznowski, szef Zarządu Regionu dolnośląskiej Solidarności, w sierpniu 1980 r. był na urlopie, nad morzem. W Dziwnowie. Kiedy usłyszał, że Wybrzeże strajkuje natychmiast wrócił do Wrocławia. - Pracowałem wtedy w Operze i od razu zacząłem przygotowywać koncert - wspomina. - Do zajezdni pojechała prawie cała orkiestra, tak z siedemdziesięciu muzyków. Koncert zaczął się od hymnu, a zakończył mazurem ze "Strasznego dworu".

Rozklekotaną skodą do Gdańska
Koncert pamięta Surowiec.
- Każdy pomagał nam tak jak mógł - opowiada. - Opera koncertowała, a zakłady produkujące żywność, karmiły nas. Najgorzej było z łącznością. Ze Stocznią Gdańską nie było żadnego kontaktu. I choć zapowiadano podpisanie porozumienia, we Wrocławiu strajkujący nie wierzyli władzy. Wysłali ludzi na Wybrzeże, żeby przywieźli parafowane porozumienia. Pojechali Hubert Hanusiak, Antoni Skinder i Bogdan Ziobrowski (Hanusiak już nie żyje, Skinder wyprowadził się z Wrocławia).

Jechali do Gdańska rozklekotaną skodą octavią. Pod stocznią był taki tłum, że nie dało się przejść. Powiedzieli, że są z Wrocławia i ludzie podali ich górą, przez bramę. Trafili do Lecha Wałęsy. Mówią, że Dolny Śląsk stoi, przerwie strajk dopiero, kiedy wrócą z porozumieniem.
- Było trochę zamieszania, w końcu zaprowadzili nas do Anny Walentynowicz - opowiada Ziobrowski. - Podpisała jeden z egzemplarzy. O to chodziło. Przecież to o nią strajkowała stocznia.

Wrócili do Wrocławia samochodem wojewody gdańskiego. Kierowca pruł jak szatan. Dojechali do zajezdni przy Grabiszyńskiej o czwartej rano. Wrocław i Dolny Śląsk mógł zakończyć strajk. Przy bramie zajezdni jeszcze w 1981 roku wmurowano tablicę upamiętniającą sierpień '80.
Józef Pinior dziś podkreśla: "Nie wszystko jest na sprzedaż". I tłumaczy, że, oczywiście, możemy sprzedać zajezdnię i inne symbole Wrocławia. Ale czy wspólnota to przeżyje? Czy nie będziemy tylko zbiorem ludzi przypadkowo mieszkających w jednym miejscu?

Janusz Łaznowski uspokaja.
- Rozmawiałem z prezydentem Wrocławia - mówi. - Obiecał, że jeżeli dojdzie do tej transakcji, to wydzieli działkę z najważniejszymi dla nas miejscami. Działka pozostanie miejska. Nikt jej nie kupi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska