Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego wrocławianin zabił żonę i dwie córki? Oto kulisy szokującego zabójstwa

Malwina Gadawa
Teresa Filipp czyta ostatnią kartkę od córki i przegląda zdjęcia wnuczek. Czeka na telefon od byłego męża w sprawie pogrzebu
Teresa Filipp czyta ostatnią kartkę od córki i przegląda zdjęcia wnuczek. Czeka na telefon od byłego męża w sprawie pogrzebu fot. Malwina Gadawa
"Spełnienia marzeń, dużo zdrowia i błogosławieństwa Bożego życzą: Basia, Adam, Dorotka i Emma" - ten tekst widnieje na kartce, którą z okazji Dnia Matki dostała Teresa Filipp z Miękini. Od trzech dni te życzenia kołaczą jej w głowie. Pani Teresa jest matką Basi i babcią Dorotki i Emmy. Wszystkie trzy nie żyją. Zostały zamordowane w mieszkaniu przy ul. Ślicznej we Wrocławiu. Kartkę z życzeniami otrzymała dzień przed tragedią.

- Dzwoniłam do córki w poniedziałek, by jej podziękować za życzenia. Nic nie słyszała, bo była na mieście. Potem do mnie oddzwoniła. Pamiętam ten moment, bo oglądałam w telewizji serial "Drużyna A" - opowiada pani Teresa. - Mówiła, że wraca do domu z pracy. Ja podziękowałam za kartkę, spytałam, czy będą w sobotę w domu, bo chciałam ich odwiedzić. Basia pożegnała się, składając raz jeszcze życzenia, skończyła mówiąc "Z Bogiem". Do głowy mi nie przyszło, że wraca do swojego kata. Bydlak zabił mi dzieci. Nie widziałam jeszcze ciał. Nie mieści mi się to w głowie.

Były mąż pani Teresy, Adam Tymoczko, zadzwonił do niej we wtorek po południu. - Najpierw kazał mi usiąść na tapczanie. Ja zażartowałam: co, znowu pogrzeb? Ostatnio spotykaliśmy się tylko na pogrzebach. Powiedział: zabił Basię i dzieci. Jak zabił? Jadąc samochodem? Od razu o tym pomyślałam, bo zięć, też Adam, jeździł jak wariat. Po chwili usłyszałam prawdę: zamordował całą rodzinę. Zaczęłam krzyczeć - wspomina kobieta.

Grała głośna muzyka

Rodzinna tragedia wyszła na jaw we wtorek nad ranem. Sąsiedzi z budynku przy ul. Ślicznej 26 (boczna Borowskiej na osiedlu Huby) wezwali policję, bo zaniepokoiła ich bardzo głośna muzyka. Zamknięte drzwi do mieszkania musieli sforsować strażacy. W środu znaleziono cztery ciała. Mężczyzna zamordował dwie swoje córki (17-letnią i 14-letnią) i żonę, potem sam się powiesił. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ofiarom zadał wiele ran kłutych.

CZYTAJ TEŻ: Tragedia na Ślicznej. Czteroosobowa rodzina nie żyje (ZDJĘCIA)

Prokuratura nie ujawnia szczegółów śledztwa. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, leczył się on psychiatrycznie. Sąsiedzi do tej pory nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Wszyscy powtarzają, że to normalna, przykładna rodzina, która w niedziele chodziła do kościoła, nigdy nie było słychać awantur. - Mój były mąż, który poszedł na miejsce tragedii, mówi, że Dorotka, starsza wnuczka, leżała u siebie w pokoju. Młodsza Emma - na tapczanie w pokoju mamy. Obok leżały dwa zabite koty. Basia leżała skulona obok grzejnika. Adam powiesił się w drugim pokoju. Wszędzie było pełno krwi, a na stole paliły się dwie świeczki - opowiada pani Teresa. I dodaje: - Mój były mąż Adam płakał, wołał, że nie ma córki, wnuczek. Mówiłam mu: Bój się Boga! Nie wariuj! Kto pogrzeb zrobi?!

WIĘCEJ NA DRUGIEJ STRONIE - ZOBACZ

Pani Teresa sama ledwo się trzyma. Nie gotuje, nie może przełknąć jedzenia. - Byłam pewna, że gdy umrę, to dzieci mnie pochowają. Co one mu zrobiły? Dorotka była jego pupilką - zastanawia się kobieta.

Zaraz po tragedii pojawiła się informacja, że Barbara była konkubiną Adama. - To nieprawda. Byli małżeństwem od 18 lat. Rocznica ich ślubu byłaby w październiku. Poznali się w technikum gastronomicznym na Kamiennej. Ona była dobra z polskiego, a Adam - z matematyki. Pomagali sobie nawzajem - relacjonuje pani Teresa. - Nigdy go nie chciałam na zięcia. Nie wiem, dlaczego, ale miał coś takiego, co odpychało. Ślub zrobili teściowie Basi w Jaworze, skąd pochodził Adam. Basia go kochała, dzieci uwielbiały. Dlatego się nie wtrącałam. Barbara pracowała jako kucharka w jednym z wrocławskich przedszkoli. Adam był kierowcą, woził kabiny toi-toi.

Tajemnicza wizyta

Ostatni raz pani Teresa widziała się z córką, zięciem i wnuczkami trzy tygodnie temu. - Przyjechali nagle. Basia powiedziała, że zięć się stęsknił. Pytała, o której są u nas msze, bo chciała się wyspowiadać. Kupili w sklepie lody, Adam przywiózł dwa słoiki galarety, jeszcze nie zastygniętej. Zostawili mi także dużą paczkę chrupek, a także wykładzinę, żebym rozłożyła ją w łazience. Sami ostatnio remontowali mieszkanie. Niczego im nie brakowało. Na pewno nie pieniędzy.

Wspomina, że wszystko wyglądało normalnie. - Żeby chociaż dali jakiś znak, cokolwiek, żebym zauważyła, że coś złego się dzieje. Nic. Pojechaliśmy jeszcze wszyscy razem na cmentarz. Pamiętam, że lał deszcz.

To były mądre dziewczyny

Pani Teresa z szafki wyjmuje zdjęcia i kartki z wypisanymi życzeniami. Miała je wysłać wnuczkom na imieniny we wrześniu i w październiku. Teraz schowa je chyba do trumien. - To były wspaniałe dziewczynki. Proszę spojrzeć, bardzo mądre. Dorotka kończyła tę samą szkołę, co rodzice. Grała też w serialach "Dlaczego ja" i "Trudne sprawy", ostatnio zagrała wegetariankę.

Jak ustaliliśmy, przeprowadzono już sekcję zwłok kobiet. Potwierdzono, że zmarły śmiercią gwałtowną. Dziś będzie badane ciało mężczyzny. - Na pewno pochowamy ich oddzielnie. Ten morderca nie będzie leżał obok Basi. Nigdy w życiu - zaciska palce pani Teresa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dlaczego wrocławianin zabił żonę i dwie córki? Oto kulisy szokującego zabójstwa - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska