Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znalazły się zaginione przesyłki! Tysiące listów z sądu i prokuratury ukrył doręczyciel

Małgorzata Moczulska
Pawel Miecznik
Odnalazły się tysiące przesyłek, które prokuratury i sądy w marcu i kwietniu wysłały za pośrednictwem firmy InPost do mieszkańców regionu wałbrzyskiego. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, ukrył je podwykonawca (agent) firmy InPost w Świdnicy, by wymóc na pracodawcy dodatkowe pieniądze. Chodziło o rozliczenia z centralą za wykonaną pracę.

Śledczy biorą pod uwagę dwie wersje: agent Jacka B. chciał zaszantażować firmę i za zwrot przesyłek zażądać pieniędzy lub skompromitować ją. - Dzięki pracy operacyjnej policji i przysłuchaniom, m.in. pracowników firmy InPost, uzyskaliśmy informacje, że przesyłki zostały ukryte w jednym z mieszkań na terenie miasta - mówił nam wczoraj Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy. Dodaje, że zaraz po tych ustaleniach, ktoś dostarczył zaginioną korespondencję do siedziby InPostu.

- Trwa inwentaryzacja, ale już wiemy, że przesyłek jest około sześciu, może nawet siedmiu tysięcy. Do czwartku zapadnie decyzja o tym, by całą korespondencję przekazać ponownie firmie doręczycielskiej, by jak najszybciej trafiła do adresatów - podkreśla prokurator.

Instruuje, że każdy, kto otrzyma w najbliższych dniach np. wezwania do prokuratury lub do sądu w terminie, który już minął, powinien skontaktować się z jednostką, by usprawiedliwić nieobecność i ustalić kolejny termin. Przypomnijmy. O sprawie tej gigantycznej afery jako pierwsi napisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Doniesienie w sprawie kradzieży dokumentów na swojego agenta w Świdnicy złożyła centrala pracującej dla Polskiej Grupy Pocztowej firmy InPost. Chodziło o korespondencję wysłaną z sądów i prokuratur (rejonowej i okręgowej) w Świdnicy oraz do tych jednostek. Sprawa od tygodni odbija się śledczym czkawką. Wielu świadków i podejrzanych nie stawiało się na wezwanie w jednostce, a prowadzący śledztwo nie mieli informacji, z jakich powodów do tego doszło.

O sprawie pisaliśmy tutaj: Zginęło kilka tysięcy listów wysłanych z sądu i prokuratury, w tym akta ważnych spraw

Problemy były też w sądach, bo wiele spraw spadło z wokandy z powodu niestawienia się wezwanych na rozprawy. Wojciech Kądziołka, rzecznik Polskiej Grupy Pocztowej, podkreśla, że kiedy tylko sprawa została ujawniona, zgłoszono ją na policję, a obecnie firma - wspólnie z policją - wyjaśnia zaistniałą sytuację.

Problemy z przesyłkami sądowymi i prokuratorskimi zaczęły się, odkąd od stycznia korespondencje dostarcza Polska Grupa Pocztowa (wspierana przez ją InPost oraz sieć Ruch). Na kłopoty narzekają nie tylko uczestnicy rozpraw przed sądami, ale i adwokaci. By odebrać korespondencję z sądów lub prokuratury, muszą kontaktować się albo z doręczycielami listów, albo szukać swoich przesyłek w punktach ich odbioru, mieszczących się na przykład w kioskach, punktach pośrednictwa kredytowego, kwiaciarniach czy sklepach spożywczych. Jednak do tej pory na Dolnym Śląsku sytuacji jak w Świdnicy, by gdzieś zaginęły tysiące przesyłek, nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska