Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Papież gości wroga chrześcijaństwa, golusieńka pasażerka w taksówce i inne dowcipy wyborcze

Janusz Michalczyk
Niby się na to zanosiło, ale i tak wiadomość jest wstrząsająca: Szwajcarzy zagłosowali w referendum przeciwko propozycji podniesienia płacy minimalnej w tym kraju. Tamtejsze związki zawodowe chciały gwarantowaną stawkę godzinową wywindować do mniej więcej 70 zł (w przeliczeniu z franków), ale trzy czwarte głosujących uznało, że nie ma sensu szaleć, jeśli może to zaszkodzić gospodarce, bo firmy staną się niekonkurencyjne i wzrosną ceny. Fakt, Szwajcarzy są obrzydliwie bogaci i nudni jak flaki z olejem, ale potrafią zaimponować zbiorową mądrością.

Wyobraźcie sobie, że u nas któryś rząd rozpisałby podobne referendum. Wynik łatwy do przewidzenia - co najmniej 90 proc. byłoby za radykalnym podniesieniem minimalnej płacy, tak samo jak za gwałtownym zwiększeniem wydatków na służbę zdrowia i obniżeniem wieku emerytalnego, choćby eksperci do upadłego przekonywali, że na skutek tych posunięć szybko pójdziemy jako kraj z torbami. Taka jest różnica między naszą, bardzo młodą demokracją, gdzie wyborcy nierzadko decydują pod wpływem impulsu, albo na złość szwagrowi, a demokracją ugruntowaną, w której nawet średnio rozgarnięty obywatel czuje się jakoś odpowiedzialny za państwo.

Jakim jesteśmy zabawnym społeczeństwem, widać podczas trwającej właśnie kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. Nasi politycy, dostosowując się do mentalności wyborców, mówią i robią rzeczy pasujące jak ulał do kabaretu. Na przykład na wieść o spotkaniu małżeństwa Tusków z papieżem Franciszkiem, przywódca PiS oświadczył najzupełniej poważnie, że premier jest wrogiem... chrześcijaństwa. Jarosław Kaczyński sam pojechał wizytować wały przeciwpowodziowe, po czym ogłosił, że rząd nie potrafi zadbać o bezpieczeństwo Polaków. Brzmiało nieźle, ale znów miał pecha, bo deszcz przestał padać i nie doszło do kataklizmu. Trzeba by jeszcze wyjaśnić ludziom, dlaczego niebiosa sprzyjają premierowi, skoro jest podstępnym masonem.

Politycy PO w ogóle kombinują na całego, nawet ci, którzy uchodzili dotychczas za sztywniaków. I tak były minister finansów Jacek Rostowski, pozujący wcześniej na dystyngowanego Brytyjczyka, nagle okazał się żywiołowym kibicem, brata się z fanami Zawiszy Bydgoszcz i nie rozstaje się z klubowym szalikiem. Z kolei minister kultury Bogdan Zdrojewski w swoim materiale wyborczym opowiada dowcip o gołej kobiecie, która wsiada do taksówki i złości się, że kierowca nie może oderwać wzroku od wstecznego lusterka, na co ten tłumaczy, że od początku kursu zastanawia się, skąd klientka weźmie należność. Jak na ministra kultury żart jest mocno ryzykowny, ale najwyraźniej Zdrojewski chce być kojarzony - nie tylko przez taksówkarzy - jako swój chłop.

Bez wątpienia największym showmenem na naszej scenie politycznej jest Janusz Korwin-Mikke. Z sondaży wynika, że uwiódł kolejne pokolenie młodzieży. Jak wiadomo, z Korwina wyrasta się po trzydziestce, bo już nie bawią tak absurdalne poglądy, jak np. żeby znieść obowiązek zapinania pasów w autach, pozwolić wszystkim trzymać broń w domach czy zabrać kobietom prawa wyborcze. Jak widać, młodym Polakom nie przeszkadza, że ostatnio Korwin popiera Putina, bo oni akurat nie mieszkają na Ukrainie. Zaś nade wszystko uwielbiają zgrywusów. Kochani, nie doceniacie talentów Kaczyńskiego i Zdrojewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska