Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Tony śmieci pod oknami domów. Urzędy są bezradne

Bartosz Józefiak
Janusz Wójtowicz
Trzy urzędy i prokuratura nie są w stanie zlikwidować nielegalnego wysypiska. Na właściciela nałożono 75 tys. zł kary. Ten nie płaci i uważa, że kary są niesprawiedliwe, a on nie robi nic złego.

Mieszkańcy Złotnik, Jerzmanowa i Leśnicy skarżą się na widok śmieci i szczury biegające po osiedlach. - Nie wiadomo, co tam jest składowane i czy zatruje wody gruntowe. Wiele razy prosiliśmy urzędników o interwencję. Bez efektu - mówi Tadeusz Owczarek z rady osiedla Jerzmanowo - Jarnołtów - Strachowice - Osiniec.

Na ul. Piołunowej składowisko ma firma Transma, zajmująca się odbiorem odpadów i gruzu budowlanego z Wrocławia i powiatu wrocławskiego. Urząd miejski nie wydał zezwolenia na taką działalność w tym miejscu. Pracownicy wrocławskiego magistratu twierdzą, że zrobili wszystko, co w ich mocy. Jan Kaszewski z Wydziału Ochrony Środowiska informuje, że wydano już dwie ostateczne decyzje prezydenta miasta o usunięcie odpadów z tego miejsca. Nałożono też dwie grzywny o łącznej wysokości 75 tys. zł. Jedna została skierowana do egzekucji komorniczej. Zasadność drugiej grzywny rozpatruje teraz Samorządowe Kolegium Odwoławcze, bo firma Transma nie zgodziła się z nałożoną karą.

Sprawą zajmowały się też urząd marszałkowski i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Bez efektu. Urzędnicy marszałka powiadomili prokuraturę o możliwym popełnieniu przestępstwa. - Badamy, czy odpady znajdujące się na terenie przy Piołunowej zagrażają zdrowiu lub życiu ludzi, a także czy mają negatywny wpływ na środowisko naturalne. Sytuację bada ekspert z zakresu ekologii. Od jego ustaleń zależy ewentualny akt oskarżenia - wyjaśnia Małgorzata Klaus z prokuratury okręgowej we Wrocławiu. Jeśli zarzuty się potwierdzą, właścicielowi firmy groziłoby nawet pięć lat więzienia.

Szef Transmy Mariusz Mikołajczyk nie czuje się winny. Mówi, że trzy lata temu złożył do urzędu marszałkowskiego program gospodarki odpadami, który został zaakceptowany. Później zmieniły się jednak przepisy i sam program już nie wystarcza. - Próbowałem uzyskać w magistracie zgodę na trzymanie tu odpadów, a także na ręczną sortownię śmieci. Nie dostałem pozwolenia - i to bez żadnego powodu. To jest bezprawie i samowola urzędników - mówi. - Tutaj nie ma odpadów komunalnych, tylko budowlane. A one w żaden sposób nie zagrażają środowisku.

Nie zamierza płacić kary, która według niego nie jest sprawiedliwa. - Tutaj istnieje jedynie punkt przeładunkowy. Odpady docelowo trafiają na normalne składowisko. Przy ulicy Piołunowej przeładowuję je z mniejszych aut do większych ciężarówek. Tak jest bardziej ekonomicznie. To nie jest nielegalne - mówi Mikołajczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska