Przypomnijmy strzelanina przy ul. Świeradowskiej miała miejsce dzień po pobiciu mężczyzny pod klatką bloku przy ul. Koziej. Mieszkał tam jeden z oskarżonych - Adriana S. pseudonim „Adek”. Prokuratura zarzuca mu m.in. handel sterydami oraz kierowanie grupą przestępczą.
Związani z nim mężczyźni po wypadkach na Maślicach mieli się zebrać na stadionie przy ul. Sztabowej, by rozważyć, co dalej. Zgodnie z zeznaniami oskarżonych pojechali do myjni przy ul. Świeradowskiej, by poszukać osób, które "mogłyby im wyjaśnić dlaczego pobito ich kolegę". Z kolei świadkowie twierdzą, że zupełnie nie byli pokojowo nastawieni, niektórzy z nich przyjechali uzbrojeni w kije bejsbolowe.
Więcej o poprzedniej rozprawie: Proces ws. wojny gangów we Wrocławiu. Część oskarżonych w szampańskich nastrojach
W myjni byli jednak tylko pracownicy. Kilku mężczyzn z "bejsbolami" poszło po jedzenie do Centrum Handlowego Gaj, pozostali zostali "na czatach". Wtedy miał przyjechać mężczyzna w bluzie z kapturem i z rękami w kieszeni z przodu bluzy, "prężył się" w ich kierunku i coś krzyczał. Na miejsce przyjechało jeszcze jedno auto z dwoma mężczyznami w środku. Wtedy ten ubrany w bluzę z kapturem miał wyciągnąć ręce z kieszeni. Okazało się, że w dłoni trzymał broń. Strzelać zaczął też pasażer auta. W tej strzelaninie jeden z mężczyzn został ranny w stopę.
Jeden z rykoszetów miał utkwić w ścianie mieszkania w jednym z bloków bloku. Dziś świadkowie opowiadali o panice i popłochu, które wybuchły podczas strzelaniny przy ul. Świeradowskiej. Krawcowa schowała się wraz ze swoim klientem za ścianą, chroniąc jego dzieci. Widziała tylko jak grupa mężczyzn najpierw ucieka, później biegnie z powrotem, trzymając kije bejsbolowe i ponownie ucieka.
CZYTAJ WIĘCEJ O TZW. WOJNIE GANGÓW WE WROCŁAWIU
Inni wprost przeciwnie - wychodzili z Centrum Handlowego Gaj, by przyjrzeć się całej sytuacji z bliska albo wychodzili na balkony.
Pracownice biura księgowego przyjrzały się jednak bliżej jednemu ze strzelających, który ustawił się pod ich oknami. Zapamiętały, że był on umięśniony jak kulturysta, łysy i miał na nogach jaskrawo pomarańczowe buty sportowe. Miał też przeklinać swoich przeciwników. Do kogo strzelał? Tego nie widziały. Jednak napotkana po strzelaninie przechodzień powiedział im, że ktoś został postrzelony i dodał, że "jakiś mężczyzna strzelał do grupy napakowanych mężczyzn z pałami".
Świadkowie nie potrafili rozpoznać żadnego z oskarżonych. Twierdzili, że widzieli strzelających i uciekających tylko przez moment albo bokiem. Trudno im nawet powiedzieć, czy któryś z oskarżonych jest do nich podobny np. z postury. - Gdyby oskarżeni założyli stroje sportowe i stanęli w tym samym miejscu na ul. Świeradowskiej, to może mogłabym któregoś rozpoznać - mówił jeden ze świadków.
Pracownicy myjni samochodowej przy ul. Świeradowskiej nie pamiętali, aby ktokolwiek wchodził i szukał kogoś podczas ich pracy. Nie słyszeli też strzałów. Z kolei właściciel zeznał, że od pracowników słyszał, jak grupa mężczyzn weszła na jego posesję, postała chwilę i odeszła. Rozpoznał tylko Piotra S. ps. "Suchy", jako swojego stałego klienta.
Po doniesieniach o groźbach wobec sędzi Ewy Kałuckiej, która na ostatniej rozprawie ukarała dwóch oskarżonych za naruszenie powagi sądu głośnymi rozmowami (jeden z oskarżonych musiał spędzić trzy dni w izolatce, inny - zapłacić 1000 zł kary), ochrona została wzmocniona. Policja dokładniej sprawdzała wszystkich wchodzących: skanowała ich dowody osobiste i sprawdzała wezwania do sądu. Zwiększono także liczbę antyterrorystów, którzy czuwali podczas rozprawy.
Więcej o groźbach wobec sędzi: Proces ws. wojny gangów. Gangsterzy grożą: Sędzia będzie oblana kwasem!
Jeden z oskarżonych Filip K. złożył wniosek o zwolnienie z aresztu. Mówił na rozprawie, że nie ma nic wspólnego z ostatnimi groźbami.
Następna rozprawa za tydzień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?