Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto wydaje miliony na fontanny, a nie ma miejsc w przedszkolach! (LIST)

List czytelnika
Krzysztof Szymczak/Polksapresse/zdjęcie ilustracyjne
"Mój syn uzyskał 95 punktów - jest to maksymalna ilość punktów, jaką mogły uzyskać dzieci z rodzin normalnych, niepatologicznych, niezakwalifikowanych jako wielodzietne i bez orzeczenia o niepełnosprawności", a mimo to "Na starcie jest na straconej pozycji". "Miasto sprzedało w ostatnich latach wiele działek pod zabudowę wielorodzinną (...), ale nie zadbało o zaplecze socjalne dla mieszkańców!". "Wydawane są miliony złotych na fontanny i inne bzdety, a nie ma miejsc w przedszkolach" - pisze oburzona Czytelniczka.

Oto cały list wrocławianki:

Szanowni Państwo,
Jestem oburzona! Mieszkam na ul. Koziej na Maślicach i moje dziecko nie dostało się do żadnego przedszkola! Najbliższym przedszkolem jest przedszkole nr 8 przy ul. Suwalskiej 5, gdzie mój syn uzyskał 95 pkt. Jest to maksymalna ilość punktów, jaką mogły uzyskać dzieci z rodzin normalnych, niepatologicznych, niezakwalifikowanych jako wielodzietne i bez orzeczenia o niepełnosprawności. W większości przedszkoli we Wrocławiu taka ilość punktów była wystarczająca do zakwalifikowania się.
Niestety nie w naszym przedszkolu, gdzie na 14 wolnych miejsc było ponad 100 podań!!! W pozostałych wybranych przedszkolach syn zdobył tylko 80 punktów, ponieważ nie był tam premiowany za rodzeństwo ani miejsce zamieszkania. Nasze dziecko było już na starcie na straconej pozycji. Ze względu na to, że pracujemy w różnych częściach miasta oddalonych znacznie od naszego miejsca zamieszkania nie mogliśmy sobie pozwolić na wybór przedszkola zlokalizowanego w pobliżu zakładu tylko jednego z rodziców, ale wybraliśmy takie, które znajdują się w pobliżu drogi do pracy każdego z nas. Stąd syn nie miał dodatkowych punktów w pozostałych wybranych przedszkolach, a kryterium odległościowe ustawiło go na końcu listy chętnych.

Rekrutacja do przedszkoli. Są jeszcze wolne miejsca, ale miasto nie mówi gdzie Być może było przedszkole, które odpowiadałoby nam lokalizacyjnie, w którym 80 pkt i nasza odległość były wystarczające, aby zostać zakwalifikowanym, ale akurat nie w tych, które wybraliśmy, a mogliśmy typować tylko 3 przedszkola we Wrocławiu. Niestety nie posiadamy daru jasnowidztwa, żeby przewidzieć, ile podań, z jaką ilością punktów zostanie złożonych w danym przedszkolu.
Nie jest naszą winą, że osiedle Maślice oraz osiedla sąsiednie mocno się rozwijają i mieszka tu dużo dzieci, ale to my ponosimy tego konsekwencje!

CZYTAJ LIST DALEJ
Miasto sprzedało w ostatnich latach wiele działek pod zabudowę wielorodzinną na Maślicach i sąsiednich osiedlach i nadal sprzedaje, ale nie zadbało o zaplecze socjalne dla mieszkańców! Każdego roku oddawanych jest do użytku kilka lub kilkanaście nowych budynków, do których wprowadzają się setki ludzi. W większości są to ludzie młodzi z dziećmi lub tacy, którym w krótkim czasie te dzieci się rodzą. Ale miasto w ogóle nie myśli o mieszkańcach. Nie planuje się nowych dróg dojazdowych do osiedli, zespół szkolno-przedszkolny nr 12 przy ul. Suwalskiej już w chwili oddawania do użytku w 2009 roku był ewidentnie za mały, jak na ilość kompleksów budynków, które wtedy były już w trakcie realizacji. Z każdym rokiem jest coraz gorzej. Dzisiaj szkoła podstawowa nr 26 przy ul. Suwalskiej pęka w szwach, w przyszłym roku czekają nas 2 zmiany. Co będzie dalej - strach pomyśleć. /[i]
Czytaj też: Niezwykła podróż sześciolatków. Mali wrocławianie jadą na olimpiadę do USA
[i]Budynków przybywa i ludzi też, w tym dzieci. Po oddaniu do użytku al. Śląskiej mieszkańcy Maślic i okolic odetchnęli z ulgą, bo skończyły się koszmarne korki na Królewieckiej. Dzisiaj na ul. Królewieckiej w godzinach szczytu nie jedzie się, tylko się czołga albo stoi, a minęły niecałe 2 lata. A ludzi przybywa. Autobus 103 w 2009 roku w godzinach porannych na przystanek przy ul. Koziej podjeżdżał prawie pusty. W tej chwili jest tłok, a na następnych przystankach też wsiadają ludzie. Współczuję rodzicom, którzy autobusem jadą z dziećmi do przedszkola. Codziennie przeżywają koszmar. Ale od 2009 roku nie zwiększyła się ilość autobusów w godzinach szczytu. Jeździ on nadal co 15 min.
Nikogo nie obchodzi, że jeździmy w ścisku, smrodzie, czasami balansując na jednej nodze, bo drugiej nie ma gdzie postawić i obijając się o plecy innych pasażerów, bo nie mamy się czego trzymać. W 2009 roku po przeprowadzce na Maślice zrezygnowaliśmy z dojazdu do pracy samochodem i przesiedliśmy się na komunikację miejską. W autobusie rano zawsze były miejsca, wystarczył bilet miesięczny na 2 linie, więc wychodziło dużo taniej niż jazda samochodem w korkach, a czas dojazdu był podobny. W tej chwili unikamy komunikacji miejskiej. Jest drożej, bo jak komuś zależy na czasie, to bilet na 2 linie nie wystarczy. Jest gorzej, bo ul. Legnicką, którą jeździ dużo tramwajów w różne strony miasta, nie jedzie z Maślic żaden autobus, a mieszkańcy Maślic skazani są na autobus 103 lub 403. Z centrum Wrocławia na ul. Kozią jedzie się godzinę, pod warunkiem, że nie ma opóźnień tramwajów na tej trasie i autobus nie stanie w korku.
Miasto nie dba o mieszkańców, zwłaszcza osiedli na obrzeżach. Miasto dba o przyjezdnych, gości, zwłaszcza zagranicznych. Cały wysiłek wkładany jest w wizerunek miasta, a nie w wygodę mieszkańców. Wydawane są miliony złotych na fontanny i inne bzdety, a nie ma miejsc w przedszkolach. I nie chodzi o to, żeby we Wrocławiu w przedszkolach było ogółem tyle miejsc, co dzieci, tylko, żeby stworzyć przedszkola, w pobliżu miejsca zamieszkania dzieci. Nikt nie będzie woził dziecka na drugi koniec miasta, bo tam jest wolne miejsce!!! Przy takiej komunikacji zarówno miejskiej jak i samochodowej, jaką mamy we Wrocławiu, rodzice mają ograniczone możliwości. We Francji każde dziecko, które kończy 3 lata ma zapewnione miejsce w szkole w pobliżu miejsca zamieszkania i dzieci chodzą do tej samej placówki od 3 roku życia aż do ukończenia szkoły podstawowej.
Nasze miasto w żaden sposób nie wspiera rodziców. Miasto na każdym kroku utrudnia nam życie. Zamyka bezpłatne parkingi w centrum, drogi, żeby zniechęcić do jeżdżenia samochodem, ale jednocześnie nie poprawia komunikacji (patrz Maślice, Pracze Odrzańskie, Stabłowice, Leśnica, które dzięki Plusom mają gorszą komunikację z centrum miasta). To jest nasz, rodziców, problem, że korzystając z komunikacji miejskiej nie jesteśmy w stanie zdążyć odebrać dzieci ze szkół czy przedszkoli przed ich zamknięciem.
Nasze podatki są fajne, ale my już nie. Nasze samochody powodują korki, więc się nam utrudnia korzystanie z samochodu wszelkimi sposobami. W komunikacji miejskiej robimy tłok, więc lepiej by było, żebyśmy z niej nie korzystali. Najlepiej byłoby, gdybyśmy tu płacili, a pracowali poza Wrocławiem. I niczego od miasta nie oczekiwali.
Proszę o umożliwienie mojemu dziecku uczęszczania do przedszkola w pobliżu miejsca zamieszkania, skoro jesteśmy wrocławianami i od kilkunastu lat oboje z mężem płacimy tu podatki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska