Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pochodzisz z Wrocławia? Nie! Z Brochowa

Bartosz Józefiak
Kamienice przy ul. Chińskiej to jedno z najbardziej zaniedbanych miejsc w mieście. – Urzędnicy o nas zapomnieli – mówią mieszkańcy
Kamienice przy ul. Chińskiej to jedno z najbardziej zaniedbanych miejsc w mieście. – Urzędnicy o nas zapomnieli – mówią mieszkańcy fot. Janusz Wójtowicz
Trudno znaleźć osiedle, gdzie byłoby więcej skrajności. Obok rozpadających się bloków – nowoczesne budynki. Obok pięknego parku – ruiny. Odwiedziliśmy wrocławski Brochów.

Brochów to przede wszystkim ogromne tereny kolejowe z jednym z największych dworców towarowych w kraju. Większość kamienic stanowią mieszkania dla pracowników PKP, prawie każdy ma tu w rodzinie kogoś pracującego na kolei. Ale Brochów czasy świetności ma już za sobą. Po masowych zwolnieniach w PKP bezrobocie wśród mieszkańców znacznie wzrosło.
Brochów jak jedna rodzina
– Wiele osób znalazło sobie inne zajęcie, bo dzięki pracy na kolei są np. doświadczonymi elektrykami – mówi 20-letnia Justyna, która całe życie mieszka na tym osiedlu. Justyna zna doskonale swoich sąsiadów. – Bo Brochów to jak osobne miasteczko we Wrocławiu – opowiada.

– Mieszkają tu wielopokoleniowe rodziny, dzieci wyprowadzają się od rodziców, by zamieszkać tuż obok – opowiada Ewa Kowalczyk, dyrektor Przedszkola nr 51 przy ul. Semaforowej. – Do niedawna społeczność na Brochowie była mocno hermetyczna. Jak jedna wioska, gdzie wszyscy wszystkich znają i doskonale wiedzą, co słychać u sąsiada. Tutaj dziecko zapytane, skąd pochodzi, odpowiadało, że z Brochowa. Wcale nie z Wrocławia. Dzięki nowym mieszkańcom to się częściowo zmienia, ale powoli – dodaje pani dyrektor.

Łatwo się zorientować, że mówi m.in. o ludziach, którzy zamieszkali na luksusowych osiedlach domów wielorodzinnych i w TBS-ach.

Michał Kucharski wprowadził się tu trzy lata temu. – Zadecydowała niska cena mieszkań. Ale ważna jest też okolica. Dużo zieleni i ładny park Brochowski to dla mnie atuty. Gdyby jeszcze dojazd był lepszy... – wzdycha.

Czytaj dalej na kolejnej stronie
Mieszkańcy przyznają, że na Brochowie są niebezpieczne miejsca. Na przykład okolice hotelu socjalnego przy ul. Koreańskiej. Lokatorzy kamienic przy ul. Chińskiej, gdzie mieszkają też Romowie, narzekają na nocne hałasy. Gdy budowano pierwsze TBS-y, materiały budowlane ginęły tam na potęgę. Ale poza tym jest spokojnie, a niesamowite opowieści można włożyć między bajki.
– Przeprowadziłam się tu dwa lata temu i nigdy nic złego mnie nie spotkało – opowiada Dominika Zakrzewska. – Uwielbiam klimat tego miejsca. Razem ze znajomymi chcemy namalować tu wielki mural, żeby trochę odczarować to miejsce. Bo niesprawiedliwie ma złą opinię – podkreśla.

Zofia Karpińska, która mieszka tu od 60 lat, twierdzi, że okolica zmienia się, ale... na gorsze.
– Jest tu straszny bałagan. Przy chodnikach rosną chwasty, walają się śmieci, odrapane klatki wyglądają okropnie, a z zewnątrz nie lepiej. Kiedyś ludzie bardziej dbali o swoją okolicę. Młodszym już tak nie zależy, a administracja nic tu nie robi. O remontach nie ma co wspominać. Zapomnieli o nas – narzeka wrocławianka.
Mieszka w zniszczonej kamienicy przy ul. Chińskiej, obok romskich rodzin.
– Zawsze żyliśmy w zgodzie. Myślę, że jak się kogoś szanuje, to on ci to oddaje. Mali Romowie zawsze mówią „dzień dobry”, pomagają nosić zakupy – opowiada.
– Tu wszyscy chodziliśmy do jednej szkoły, bawiliśmy się na tym samym podwórku: Romowie i pozostali. Znamy się bardzo dobrze – dodaje 20-letnia Justyna.

Czytaj dalej na kolejnej stronie
Osiedle szczyci się nowym przedszkolem, oddanym w lutym tego roku. Wykonawca tak przygotował budynek, by był on jak najwygodniejszy dla dzieci. Dlatego sale są maksymalnie wyciszone. Ale na przedszkolu miejskie inwestycje się kończą. Zniszczone budynki, krzywe chodniki i dziurawe ulice wołają o pomstę do nieba.
– Na Brochowie bardzo brakuje miejsc, gdzie można by spędzić czas wolny. Potrzeba tu osiedlowego domu kultury czy chociażby jakiejś świetlicy. Brak jest zajęć sportowych. Dzieciaki nie mają co robić – twierdzi dyrektor przedszkola.
Osobowa stacja kolejowa ma odnowiony budynek, który w środku świeci pustkami. Liczba połączeń kolejowych jest niewielka. Mieszkańcom doskwiera też brak sklepów.

– Jedna Biedronka to za mało. Miał tu kiedyś stanąć Lidl, ale nic z tego nie wyszło – mówi Agnieszka Sochań. Ona również mieszka tu przez całe życie. Jej dziadek, oczywiście, pracował na kolei. – I mimo wszystko nie zamieniłabym tego osiedla na żadne inne – dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pochodzisz z Wrocławia? Nie! Z Brochowa - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska