Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie stanę na głowie

Grzegorz Turnau
fot. michał okla
Z wokalistą i kompozytorem Grzegorzem Turnauem przed wrocławskim koncertem promującym jego najnowszą płytę "Fabryka klamek" rozmawia Marta Wróbel

"Mieszkam w pobliżu fabryki klamek, a żadna z nich jeszcze nie zapadła" - śpiewa Pan w tytułowej piosence z krążka. A jednak zapadła - nagrał Pan pierwszy od pięciu lat autorski album, i od razu złota płyta. Gratuluję.
Dziękuję. A jeśli chodzi o przerwę między moim ostatnim w pełni autorskim krążkiem "11:11" a "Fabryką klamek" - inaczej być nie mogło. W tzw. międzyczasie była płyta z piosenkami Marka Grechuty, dwupłytowy album kompilacyjny, krążki z Wojciechem Malajkatem i Andrzejem Sikorowskim. Poza tym, pisałem muzykę dla teatru, filmu - sporo tego było. Zresztą połowa kompozycji na albumie to piosenki, które były wykorzystane już wcześniej w teatrze, jak sonet Szekspira, czy w takich przedsięwzięciach, jak laudacje dla naukowców, które pisaliśmy z Michałem Zabłockim. Inne piosenki powstały specjalnie na okazję najnowszej płyty. Nie traktuję jej jednak jako remanentu. To podsumowanie tego, co zdarzyło się od 2005 r. do dziś w moim życiu. "Fabryka klamek" mogłaby mieć podtytuł "przygody Grzegorza T.".

Jakie zatem jest to podsumowanie?

Zależało mi na tym, żeby utwory składały się w spójną opowieść. Ich kolejność na płycie nie jest przypadkowa. Od frywolnego singlowego "Na plażach Zanzibaru" po sonet Szekspira i "Czułą regułę". W piosenkach przewija się motyw podróży i przemijania słowami moimi, Michała Zabłockiego, Leszka Aleksandra Moczulskiego i Michała Rusinka.

Nie brakuje też humoru. A czym jest tytułowa "Fabryka klamek"?
Takie przedsiębiorstwo widzę za oknami mojego krakowskiego mieszkania. Mechaniczny cykl pracy fabryki wydał mi się interesującym tematem. Pomyślałem więc, że nie napiszę o włosach ukochanej, ale o fabryce klamek. (śmiech)

Po raz pierwszy wyprodukował Pan swoją płytę za własne pieniądze. Dlaczego zdecydował się Pan na to dopiero przy dwunastym krążku?
Chciałem podjąć to ryzyko. Nie miałem przecież pewności, czy ktoś to wyda. Tym razem kolejność była inna niż zwykle - najpierw zapiąłem wszystko na ostatni guzik, potem zacząłem szukać wytwórni, która się muzyką zainteresuje. Niewielka wytwórnia Mystic zaoferowała mi najlepsze warunki. Jestem też zadowolony z promocji płyty i z teledysku do singla.

Czego możemy się spodziewać na koncercie we Wrocławiu?
Prawie całej najnowszej płyty na żywo i kilka starszych piosenek. Do tej pory graliśmy kilka koncertów z nowym materiałem. Towarzyszący mi muzycy są w świetnej formie. Mam nadzieję, że ja też nie zawiodę publiczności.

Poszedł Pan od czasu debiutu na Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie i występów w Piwnicy pod Baranami na jakiś kompromis?
Idę na nie tylko wtedy, gdy robię coś na zamówienie - muzykę do filmu lub teatru. Kiedy komponuję muzykę na płyty - kompromisu nie ma.

A eksperymenty?
Zdarzyło mi się grać moje piosenki w rockowej aranżacji, występowałem nawet z nimi w Hali Ludowej. Jednak podążam za swoim naturalnym głosem. Nie stanę na głowie, nie zatańczę i nie zaśpiewam. Wczoraj była rocznica śmierci Johna Lennona, wszędzie słychać było jego piosenki i przypomnieli mi się idole z młodości - Lennon właśnie, Beatlesi i Steely Dan. Napisałem pierwszą piosenkę w wie-ku 13 lat, a potem pasję zamieniłem w zawód, którego drogi konsekwentnie się trzymam.

Gdzie i kiedy?
Krakowski artysta wystąpi w sobotę w Centrum Sztuki Impart.
Siedziba Impartu znajduje się przy ul. Mazowieckiej 17. Koncert zacznie się o godz. 17. Bilety kosztują 75 i 95 zł. Można je jeszcze kupić w kasie Impartu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska