Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To są wybory specjalnego znaczenia dla Europy, Polski i wrocławskiej lewicy (ROZMOWA)

Edyta Pawłowska
Robert Kwiatkowski prowadzi od lat na Dolnym Śląsku działalność  gospodarczą. Teraz ubiega się także o mandat do Parlamentu Europejskiego
Robert Kwiatkowski prowadzi od lat na Dolnym Śląsku działalność gospodarczą. Teraz ubiega się także o mandat do Parlamentu Europejskiego fot. archiwum prywatne
Z Robertem Kwiatkowskim, byłym prezesem TVP, a obecnie kandydatem do Parlamentu Europejskiego z listy Europa Plus - Twój Ruch rozmawia Edyta Pawłowska.

Kampania wkracza właśnie w decydujący okres. Spodziewa się Pan ostrej konfrontacji z rywalami?
Liczę na spór, choćby najostrzejszy, jeśli chodzi o sprawy merytoryczne. Nie zamierzam też zachowywać milczenia wobec postaw eurosceptycznych.

Nie ma co ukrywać, iż na Dolnym Śląsku ma Pan silną rywalkę po lewej stronie sceny w osobie Lidii Geringer de Oedenberg.
Szanuję panią Lidię Geringer de Oedenberg jako posłankę do PE. Ale skoro pani poseł jest taka dobra, to dlaczego jest tak źle? Jako człowieka lewicy boli mnie po prostu to, co widzę na Dolnym Śląsku. Przecież to było kiedyś prawdziwe lewicowe zagłębie. Sam Wrocław mógł się niegdyś pochwalić sześcioma lewicowymi parlamentarzystami naraz.
I jakie to były nazwiska ! Profesorowie: Kaleta, Mazurkiewicz, Działocha. Był kandydujący z Jeleniej Góry nieodżałowanej pamięci Jerzy Szmajdziński. Dziś lewicowy Wrocław nie ma ani jednego posła i nawet jednego miejskiego radnego. Czy to jest normalna sytuacja w otwartym, na wskroś europejskim mieście? W regionie o dużym bezrobociu i tak głębokich nierównościach? A przecież taki stan nie trwa od wczoraj, lecz od lat. Przecież te czterdzieści procent wyborców głosujących kiedyś na SLD nie wyparowało.

Więc co się z nimi stało?
Najwyraźniej ci ludzie się zawiedli. Nie chcę wchodzić w głębszą analizę przyczyn, bo ważniejsze jest w tej chwili działanie obliczone na przyszłość. Ale pytanie o to, kto odpowiada za tak katastrofalny stan lewicy we Wrocławiu pozostaje w mocy. I jest to także pytanie do pani Lidii Geringer de Oedenberg. Politykiem europejskiej lewicy jest się nie tylko w Strasburgu i Brukseli, lecz także tu - na Dolnym Śląsku, ważnej i starej części Europy.

Politycy dolnośląskiego SLD mogą odpowiedzieć, że łatwo komuś z zewnątrz tak mówić
Prowadzę od lat firmy na Dolnym Śląsku i znam dobrze ten region. Ale ma pani rację - jako polityk jestem tu debiutantem. Powiem więcej, świeże spojrzenie na dolnośląską scenę polityczną uważam za swoją poważną zaletę. Choćby dlatego, że nie uczestniczyłem tu w żadnych układach czy koalicjach.

Wspomniał Pan o działaniach na przyszłość.
Owszem. Zbliżające się Święto Pracy to zresztą bardzo dobry moment. Chciałbym zaproponować wszystkim ludziom dolnośląskiej lewicy - zrzeszonym i niezrzeszonym w partiach poważne wspólne pochylenie się nad przyszłością. Na Dolnym Śląsku potrzebny jest lewicowy restart. Po to by móc grać ponownie w pierwszej politycznej lidze. Jest to możliwe, istnieją ku temu wszelkie społeczne warunki. Potrzeba tylko wiary i połączenia sił. Mam nadzieję, że uda się to osiągnąć przed jesiennymi wyborami samorządowymi.

Sondaże nie są dziś zbyt życzliwe Pańskiej liście.
Sondaże pokazują przede wszystkim problemy trapiące polski rynek badań opinii społecznej. Wielu z nich nie należy w ogóle brać poważnie. Przypominam też, że Ruch Palikota, obecnie Twój Ruch zdobył 10 proc. miejsc w Sejmie mając w sondażach ledwie 2 procent. Ja zresztą mam swoje sondaże niemal codziennie - na ulicach dolnośląskich i opolskich miast.
Spotykam się z bardzo życzliwym przyjęciem osób z bardzo różnych środowisk. Ludzie naprawdę chcą rozmawiać o Europie i podchodzą do tego poważnie. Ale pod jednym warunkiem: że ktoś podchodzi poważnie do nich.
Jako pierwsi w regionie zebraliśmy wymagane przez ordynację wyborczą podpisy, i to w ilości ponaddwukrotnie większej niż było to konieczne do rejestracji listy. A nie było to wcale łatwe - ludzie w tej kampanii wyborczej dość niechętnie wspierali listy kandydatów swym podpisem. Wszystkie partie, nawet największe, miały z tym poważny kłopot.

Z czego to, Pana zdaniem, wynika?
Z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, z nieufności do polskiej klasy politycznej czy, szerzej, do sposobu funkcjonowania naszych partii politycznych. Po drugie z powodów, nazwijmy to - cywilizacyjnych. Polacy znają rewelacje Snowdena, wcześniej sparzyli się na sprawie ACTA, dzień w dzień czytają w gazetach o różnych kryminalnych sprawach związanych na przykład z zaciąganiem na cudze konto kredytów. Jedne i drugie obawy uważam za całkowicie racjonalne.
W Parlamencie Europejskim zamierzam zajmować się aktywnie prawem Polaków i wszystkich Europejczyków do zachowania prywatności. To samo posłowie Twojego Ruchu czynią w polskim parlamencie.

A jeśli chodzi o nieufność Polaków do polskich polityków?
Jestem pewien, że najbliższe wybory do Parlamentu Europejskiego są momentem pod wieloma względami kluczowym. Sądzę też, że ich waga jest poważnie niedoceniana, także przez Państwa - dziennikarzy. To są nie tylko wybory kluczowe dla przyszłości Unii jako takiej, lecz mają zasadnicze znaczenie, powiem może nieco górnolotnie - dla przyszłości polskiej demokracji.
Po raz pierwszy w liczącej równo ćwierć wieku i obchodzonej właśnie hucznie polskiej demokracji grozi nam realnie frekwencja wyborcza poniżej 20 procent. Taki wynik będzie dla Polski i Polaków katastrofą, niezależnie od tego, kto dostanie się do PE, a kto nie! Frekwencja dwudziestoprocentowa oznacza przecież nie tylko to, że na wybory poszedł co piąty dorosły Polak. To przede wszystkim znaczy, że nie poszło czterech na pięciu !

Politycy raczej nie wysilają się zbytnio, by tę frekwencję podnieść.
Proszę nie czynić tak daleko idących uogólnień! Pewnie są i tacy, którzy się nie starają i są tacy, którym niska frekwencja jest wręcz na rękę. To zwolennicy bardzo ryzykownej i krótkowzrocznej teorii mitycznych "żelaznych elektoratów". Jeśli chodzi o mnie, zwróciłem się przed świętami z apelem do "jedynek" głównych partii startujących o nakręcenie wspólnego, ponadpartyjnego klipu wzywającego do udziału w wyborach. Pomysł ten spotkał się z ciepłym przyjęciem. Jest to zresztą w interesie wszystkich partii - tylko od frekwencji zależy, czy Dolny Śląsk i Opolszczyzna dostaną pięć (jak obecnie) czy sześć, a może i siedem mandatów, jak było dziesięć lat temu.

Ale klipu jeszcze nie nakręcono?
Rozmawiamy tuż po świętach. Myślę, że możemy jeszcze kilka dni poczekać. A niezależnie od tego podejmujemy samodzielnie, jako komitet Europa Plus - Twój Ruch wiele inicjatyw, zwłaszcza skierowanych do najmłodszych wyborców. Mam tu na myśli m.in. klipy internetowe czy internetowe również wybory "Szkodnika 25-lecia". W mediach pojawił się właśnie mój klip wyborczy z udziałem prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, polityka, który - warto o tym pamiętać właśnie teraz - wprowadzał 10 lat temu Polskę do Unii Europejskiej. Myślę, że trafi on do szerokiego grona zwolenników lewicy i centrolewicy.

O co chodzi z tym "szkodnikiem" ?
O wskazanie osoby, która w minionym ćwierćwieczu najbardziej przyczyniła się do skłócenia i podzielenia Polaków, osoby najbardziej odpowiedzialnej za fatalny stan naszego kapitału społecznego, czyli naszego wzajemnego zaufania do siebie. Akcja cieszy się ogromnym zainteresowaniem internautów i stale się rozwija. Dodam, iż na ten moment w głosowaniu prowadzi zdecydowanie Antoni Macierewicz. Zapraszam do głosowania na stronie szkodnik25lecia.pl.

Nie wydaje się Panu, że tak ostra kampania, zniechęca ludzi jeszcze bardziej?
To jest kampania wyrazista. Zauważalna. Nie można krytykować kampanii, za to że jest kampanią. W demokracji to szczególny i ważny czas. Obawiam się, że bez kampanii frekwencja wyborcza zbliżyłaby się wręcz do zera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: To są wybory specjalnego znaczenia dla Europy, Polski i wrocławskiej lewicy (ROZMOWA) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska