Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

NIK: Na adopcję dziecka na Dolnym Śląsku czeka się nawet dwa lata. To zbyt długo

Bartosz Józefiak
Rodzice na Dolnym Śląsku zbyt długo czekają na adopcję dziecka. A wrażliwe dane o dzieciach i rodzicach mogą wpaść w niepowłowane ręce. Poza tym, Dolnoślązacy nie chcą adoptować dzieci chorych czy starszych – to wyniki kontroli ośrodków adopcyjnych przeprowadzonych przez Najwyższą Izbę Kontroli. W piątek we Wrocławiu przedstawiał je prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

NIK rozpoczęła kontrolę w połowie 2013 r. Sprawdzała, jak ośrodki adopcyjne radzą sobie po zmianie ustawy na początku 2012 r. Wtedy ośrodki przestały być kontrolowane przez powiaty. Zajęły się nimi urzędy marszałkowskie. - Generalnie wyniki kontrolne są pozytywne, ale mamy też zastrzeżenia – mówił we Wrocławiu prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.

Nie sprawdzano domów dziecka ani rodzin zastępczych – jedynie ośrodki adopcyjne, które odpowiadają za procedury związane z adopcją. A ta trwa wyjątkowo długo – na Dolnym Śląsku rodzice czekają nieraz nawet do dwóch lat (a czasami dłużej) na adopcję dziecka. - Sprawdziliśmy, czy ten czas może być krótszy. Okazało się, że tak – mówi prezes NIK.

Nieprawidłowości wykryto we wszystkich ośrodkach na Dolnym Śląsku – jednym w Jeleniej Górze i dwóch we Wrocławiu.

Problem zaczyna się już na poziomie sądów. Kiedy zapadnie wyrok w sprawie stanu prawnego dziecka (np. o tym, że biologiczni rodzice zostaną pozbawieni praw rodzicielskich) sąd ma obowiązek w ciągu 7 dni przesłać taką informację do specjalnej bazy danych. Ale trwa to nawet i 40 dni, a czasami w ogóle jest pomijane. - Przykro mi to stwierdzić jako byłemu ministrowi sprawiedliwości. Ale przesłaliśmy nasze wnioski także do ministerstwa – mówi Krzysztof Kwiatkowski.

W ośrodkach adopcyjnych sprawa jeszcze się rozwleka. Zbyt długo trwa obowiązkowe szkolenie dla rodziców, którzy chcą podjąć się adopcji.

NIK stwierdziła również, że dane osobowe o dzieciach i ich rodzicach – tak biologicznych, jak i adopcyjnych – nie są odpowiednio chronione. Leżą na wierzchu, na biurkach czy segregatorach, gdzie każdy ma do nich dostęp. - A to bardzo wrażliwe dane, które powinny być objęte szczególną kontrolą i znajdować się w komputerowej bazie danych, do której dostęp mają tylko nieliczni – mówił prezes NIK.

Kontrola pokazała jeszcze jeden problem. Okazało się bowiem, że większość rodzin wybiera dzieci do piątego roku życia. Starsze dzieci, a także niepełnosprawne lub chore mają bardzo małą szansę na adopcję. - Obecny system adopcyjny ma poważny problem. Trudno znaleźć osoby, które chciałyby być rodzicami dzieci starszych, trochę chorych, z różnymi deficytami –mówił prezes NIK.

Wnioski pokontrolne zostaną przekazane do urzędu marszałkowskiego, ministerstwa sprawiedliwości i generalnego dyrektora ochrony danych osobowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska