Zakaz wprowadzono w związku z naprawą awarii ciepłowniczej przy skrzyżowaniu z ul. Widok. Z powodu tej awarii na Kazimierza Wielkiego między Zamkową a Widok są teraz dwa, zamiast trzech pasów ruchu. Obowiązuje na nich ograniczenie prędkości do 30 km/h i wspomniany zakaz wyprzedzania.
- Znaki mają na celu uspokoić ruch w tym miejscu i uczulić kierowców na czekające ich w pobliżu utrudnienia – przekonuje Katarzyna Kasprzak z wydziału inżynierii miejskiej, który odpowiada za organizację ruchu na Kazimierza Wielkiego. I tłumaczy, że zamontowano je... ze względów bezpieczeństwa.
Urzędnicy osiągnęli jednak efekt zupełnie odwrotny. Zamiast ułatwić przejazd, utrudnili go. Zdezorientowani kierowcy dzwonią do naszej redakcji. - Jak jeździć dwupasmową ulicą, na której obowiązuje zakaz wyprzedzania? Czy jeśli prawym pasem samochody toczą się z prędkością 5 km/h, lewym pasem nie mogę ich wyprzedzić nawet gdy ten jest pusty - pyta Stanisław Olkowski.
Urzędnicy ozkładają jednak ręce. Wątpliwości kierowców rozwiać nie potrafią, jakby sami nie wiedzieli, jak stosować się do znaków, które polecili ustawić na Kazimierza Wielkiego. - Wydaje mi się, że policja byłaby właściwszym adresatem
pytań. Sądzę, że kierowcy, którzy zrobili prawo jazdy są dorośli i odpowiedzialni oraz znają kodeks drogowy - odpowiedziała nam Katarzyna Kasprzyk z ratusza.
- Taki znak na drodze dwupasmowej jest co najmniej dziwny. W praktyce oznacza on, że kierowca nie może w ogóle korzystać z lewego pasa - mówi Witold Walkowiak, policjant z drogówki. Podobnie twierdzą inni policjanci specjalizujący się w ruchu drogowym. Tłumaczą, że jadąc lewym pasem na tym odcinku Kazimierza Wielkiego można dostać mandat. Kodeks drogowy nakazuje bowiem jeździć jak najbliżej prawej krawędzi jezdni. Lewy pas służy tylko do wyprzedzania lub skrętu w lewo. W tym przypadku lewoskrętu nie ma - lewego pasa używać można więc wyłącznie do wyprzedzania. A jeśli to jest zakazane, jeździć tym pasem po prostu nie wolno. Teoretycznie kierowca mógłby lewym pasem jechać z tą samą prędkością, co kierowcy z prawego pasa. - W tym przypadku może jednak zostać to zinterpretowane jako tamowanie ruchu - mówią policjanci.
- Nadmiar znaków w jednym miejscu to jak pięć grzybów w jednym barszczu – komentuje Ryszard Piasecki, były wicedyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji we Wrocławiu. – Jestem przeciwny nadmiarowi znaków, a jest to ostatnio dziwna tendencja we Wrocławiu. Znak informujący o robotach drogowych, znak ograniczenia prędkości i znak informujący o zwężeniu drogi to już wystarczająca dawka informacji dla kierowcy. Kierowca i tak nie jest w stanie odpowiednio zareagować, gdy widzi nadmiar oznakowań. Wówczas jest w stanie odczytać tylko część z nich - twierdzi Piasecki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?