Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapiski z domu wariatów

Aleksander Malak
Janusz Wójtowicz
I bardzo proszę nie podejrzewać mnie o nieznajomość czegoś, co nazywa się poprawnością polityczną. Nie piszę i nie mam zamiaru pisać o jakimkolwiek szpitalu psychiatrycznym. Po prostu - wariaci to my. 38 milionów. No, prawie.

Esemesuje do mnie po ostatnim felietonie przyjaciel i pisze, żebym się nie zadawał z frustratami, tylko z nim. On mnie natchnie życzliwością do całego świata. Zdziwiło mnie to niepomiernie, bowiem nie dalej jak w zeszłym tygodniu razem z tymże przyjacielem uczestniczyliśmy w spotkaniu z psychiatrą, który długo i namiętnie opowiadał o stresie, a pod koniec spotkania urządził nam antystresowy trening. Ze spotkania wyszliśmy zestresowani jak nigdy. Okazuje się, że przynajmniej w przypadku przyjaciela był to tzw. stres krótkotrwały, z którego, jak widać, wyszedł błyskawicznie i już emanuje życzliwością. Ja, niestety, nie i dlatego wracam do naszego domu wariatów.

Zresztą nie tylko ja. Przeczytałem oto wywiad ze światowej sławy amerykańskim psychologiem prof. Philipem Zimbardo, który mówi coś takiego: "...jak przyjeżdżam do Polski, mam wrażenie, że trafiłem do szpitala psychiatrycznego. Tu nikt się nie uśmiecha...". Żeby tylko chodziło o uśmiech...

Bo cóż dalej mówi prof. Zimbardo: "W Polsce od zawsze bohaterowie wykluwali się w walce z Niemcami, Rosjanami. Zawsze na zewnątrz czaił się jakiś wróg. Dziś o niego trudno, więc trzeba go sobie znaleźć. Wczoraj byłem świadkiem obchodów rocznicy tragedii w Smoleńsku. Ten sabotował, ci chcieli zabić prezydenta. To przerażające!".

Gdyby profesor bardziej wniknął we wspomniane obchody i pooglądał towarzyszące im (a niech będzie) eventy pana Macierewicza, zdziwiłby się bardziej. Bo samolot wybuchł 26 metrów nad ziemią. Ktoś musiał nacisnąć detonator, o czym świadczy kawałek osmalonej sklejki z salonki prezydenta. To oczywiste, że samolot będąc już tak nisko i tak by się roztrzaskał. Ale na wszelki wypadek ktoś zdetonował bombę. Bo jeszcze prezydent mógł z katastrofy wyjść cało... Dom wariatów? A co innego?

W telewizji idzie reklama wyborcza poświęcona smoleńskiej katastrofie. Tak jest podpisana. Ale za chwilę słyszę, że to nie kampania, jeno zaproszenie na obchody rocznicy katastrofy. Pewnikiem w domu wariatów. A sama ta kampania. To ona jest do Parlamentu Europejskiego czy do krajowego? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że chodzi o zdobycie władzy w kraju. Jak to pisał wspaniały Antoni Słonimski? "Niewiele mamy wspólnego z Europą. W ogóle mamy niewiele". A najmniej bodaj zdrowego rozsądku, choć chciałoby się powiedzieć rozumu. Tym bardziej że najbardziej do Europy chcą się dostać ci, którzy najgłośniej przeciw niej gardłują i tę europejską szmatę (czytaj flagę Europy) najchętniej lokowaliby na wycieraczce. Zanim jednak wytarliby o nią swoje rzadko czyszczone buty, wydoiliby Europę do cna. A jak! Należy się i już! Za wszystkie nasze krzywdy!

Tylko po co nam te pieniądze? Nabraliśmy ich z Europy, nabudowaliśmy autostrad i co (jak co 10 minut powtarza Piotr Adamczyk w jakiejś bzdurnej reklamie)?

I tylu katastrof na nowych pięknych autostradach nie mieliśmy w całej naszej historii. Prawda, nie mieliśmy autostrad. Ale może zanim zaczęto je budować, należało nauczyć Polaków po nich jeździć? Każdy by się zgodził na zagraniczne kursy, nieprawdaż? Chyba największego pecha ma nasza A4. Czytam, że pod Kostomłotami wywrócił się tir. I na jezdnię wysypało się 25 ton winogron. Jakich - nie napisali. A ja chciałbym wiedzieć, o jakie winogrona chodzi. Białe czy czerwone? Bo zdaniem specjalistów czerwone zawierają więcej polifenoli, które znakomicie robią na stres. Również w domu wariatów. Pyta Chińczyk Polaka: - To ilu was tam jest? - 38 milionów! - E, to wy się wszyscy znacie... Niestety. Wesołych Świąt!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska