Sprawą biznesowej korupcji w supermarketach zajmuje się Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu i policjanci Wydziału do walki z korupcją dolnośląskiej Komendy Wojewódzkiej. W ostatnich dniach do sądu trafił akt oskarżeni Piotra I. Mężczyzna pracował w warszawskiej firmie handlującej winami. Wśród klientów firmy była sieć supermarketów należących do spółki Kaufland Polska - z centralą we Wrocławiu.
Czytaj też: Menedżer brał łapówki. Kaufland domaga się odszkodowania
Piotr I. kontaktował się - w sprawie dostaw towaru - z Pawłem S. z Kauflandu. Miał on tam stanowisko "kupca" i odpowiadał za zakupy alkoholi. Późną jesienią 2007 roku Paweł S. z Kauflandu zażądał łapówki za "preferowanie" towarów warszawskiego dostawcy. Dzięki łapówce towar miał być m.in. tak eksponowany na półkach, żeby jak najwięcej win sprzedawało się. Pracownik firmy winiarskiej zapytał szefa i uzyskał zgodę na wręczanie łapówek. W latach 2008/2009 przekazał ich - wynika z aktu oskarżenia - na łączną sumę 200 tysięcy złotych. Ale firmie bardzo się to opłacało. Jej obroty z Kauflandem zaczęły gwałtownie rosnąć. W 2007 roku warszawska firma sprzedała w Kauflandzie wina za 2,7 mln zł. Rok później było to już suma 3,9 mln, a w roku 2009 wzrosła do 4,2 mln.
Za biznesową korupcję grozi do pięciu lat więzienia. Wrocławskie śledztwo toczy się już od czterech lat. Do tej pory w sprawie postawiono zarzuty aż 56 osobom. Kilka z nich już oskarżono a prokuratura szykuje kolejne akty oskarżenia. W sprawę zamieszanych jest 40 różnych firm, dostarczających towary dla wielkich sieci handlowych. Prokuratorzy i policjanci zebrali dowody świadczące o korupcji w pięciu wielkich sieciach supermarketów. Prokuratura nie ujawnia innych nazw poza Kauflandem. To od tej sieci zaczęło się śledztwo. To szefowie Kauflandu jako pierwsi wpadli na trop korupcji wśród pracowników swojej firmy. Natychmiast też zawiadomili policję. Od tego zaczęło się śledztwo. Liczba podejrzanych w tej sprawie jeszcze może się zwiększyć.
W system korupcyjny zaangażowani byli dostawcy, menedżerowie odpowiedzialni za zakup towarów dla sieci. Byli też pośrednicy tzw. naganiacze. To oni zgłaszali się do dostawcy, który miał problemy z uzyskaniem kontraktu. Przekonywali, że mogą sprawę załatwić, tylko trzeba odpowiedniej osobie w sieci wręczyć łapówkę. Wówczas umowę podpisywano.
Płacono nie tylko za sam kontrakt. Ale też na przykład za odpowiednie wyeksponowanie towaru czy za rozszerzenie zamówienia o nowe produkty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?